poniedziałek, 2 listopada 2009

Wykopki - "Okruchy Boga", Romain Sardou



Tytuł oryginału: L'Eclat de Dieu
Tłumaczenie: Bella Szwarcman-Czarnota
Wydawnictwo: Świat Książki
Rok wydania: 2006
Ilość tron: 397
Ocena: 6

Źródło:własna biblioteczka

Zacznę może nietypowo od określenia, iż książka ta jest FANTASTYCZNA. I to w różnym tego słowa znaczeniu. Po pierwsze dawno już nie czytałam tak interesującego, a zarazem lekko napisanego dzieła. Po drugie dajemy się porwać do krainy, gdzie fantastyka plącze się z faktami historycznymi. Zabieg autora jest niebanalny; na początku bowiem wkraczamy na ścieżkę historii, a konkretnie średniowiecznej Ziemi Świętej wraz z czterema pielgrzymami, którzy odkrywają w 1099 roku cenny skarb należący do legendarnego króla Salomona. Rozstajemy się z nimi, by po dwudziestu latach poznać głównego bohatera - Cosima - potomka jednego z pielgrzymów, który przybywa na planetę Tabor, jedną z wielu zamieszkałych przez istoty ludzkie. Od tej pory wszystko zaczyna się coraz bardziej niezrozumiałe. Cosimo odkrywa parę dziwnych i skomplikowanych rzeczy i postanawia rozwiązać tajemniczą zagadkę. Wyrusza więc na pielgrzymkę do Ziemi Świętej wraz z tysiącami chrześcijan.

I co tu takiego fantastycznego? - można by zapytać. Już wyjaśniam na przykładach: lecimy z Cosimem małym statkiem kosmicznym określoną trasą w przestrzeni międzygalaktycznej, a już po chwili jedziemy u jego boku konno przez lasy i pola malowniczej średniowiecznej Francji. Wyruszamy z bohaterem na pielgrzymkę wielkim promem kosmicznym, na nim zaś spotykamy kronikarza piszącego gęsim piórem maczanym z kałamarzu. Te dwie przestrzenie przenikają się w książce bardzo często i są jedną z podstawowych niejasności, którymi autor bardzo zręcznie manipuluje.


Jeśli przerwiemy tę historię w połowie, pozostanie nam po prostu niesmak, znużenie i zniechęcenie. A może się tak zdarzyć, ponieważ początek i rozwinięcie akcji są dość niejasne, chociażby przez to, że poznajemy mnóstwo bohaterów, z których większość to czarne postacie. Mimo to około dwusetnej strony zagadki stopniowo zaczynają się rozwiązywać (lub tak nam się po prostu wydaje). Zakończenie jest częściowo zaskoczeniem, częściowo zaś przypuszczeniem i wprowadza bardzo pozytywny klimat.

Nie sądziłam, że tak młody pisarz, jakim jest Romain Sardou, będzie w stanie w taki sposób prowadzić akcję, by nie zgubić podstawowego klimatu opowieści i cały czas regulować napięcie i oczekiwanie w czytelniku.

Z czystym sercem polecam jako zupełnie nowy rodzaj powieści fantastyczno-historyczno-kryminalno-filozoficznej.
[podaj.net]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz