czwartek, 27 marca 2014

[NOBLIŚCI] Odruch serca

Autor: Toni Morrison
Tytuł oryginału: A mercy
Tłumaczenie: Maria Olejniczak-Skarsgard
Wydawnictwo: Albatros
Format: e-book
Rok wydania: 2009
Liczba stron: 218
Ocena: 5

źródło: własna biblioteczka

...Nie bój się...*

 Ameryka Północna XVII wieku. Początki kolonizacji brytyjskiej. Zbiorowisko wszelkiej maści wyznawców odłamów chrześcijańskich, nieakceptowanych i odrzucanych na starym lądzie. Niewolnictwo, ciężka fizyczna praca, ale i wielkie perspektywy. Z tym wszystkim próbuje się zmierzyć Jacob Vaark. Zakłada farmę w Nowym Jorku, sprowadza z Europy kobietę, która będzie mu żoną, gospodynią i matką jego dzieci. Próbuje normalnie żyć. Nie daje się uwikłać w żadną religię, nie trudzi się niewolnictwem, szanuje każdego napotkanego człowieka. Brzydzi się Europami, którzy bogacą się kosztem innych. Prawie ideał. Jacob Vaark.

Ale nie o nim ta historia, a o czterech kobietach, które połączyła jego osoba. To opowieść o jego żonie Rebece, o trudnej roli, jaka została jej przydzielona w tym dziwnym świecie, o jej młodości i trudach podróży na nowy kontynent. O tym, jak pragnęła normalnej rodziny, lecz nieustanne przeciwności losu stawiały przed nią coraz trudniejsze przeszkody.

wtorek, 18 marca 2014

Ostatni sylwester ludzkości

Autor: Niccoló Ammaniti
Tytuł oryginału: L'ultimo capodanno dell'umanita
Tłumaczenie: Dorota Duszyńska
Wydawnictwo: Muza
Seria wydawnicza: Galeria
Format: papier
Rok wydania: 2000
Liczba stron: 144
Ocena: 5

źródło: pożyczona

...Cristiano Carucci miał trzy pomysł na przetrwanie tej przeklętej nocy...*

Po Ammanitim można się spodziewać wszystkiego. Cięty język, pisanie bez ogródek, wulgaryzmy, seks i totalne rozpasanie, to charakterystyczne elementy jego twórczości. Z drugiej jednak strony autor porusza bardzo ważne społeczne tematy i bardzo obrazowo zwraca na nie uwagę. Za to go lubię. I mimo, iż stronię od tego typu wyuzdanej i wulgarnej literatury, po książki Ammanitiego sięgam z dużym zainteresowaniem.

Tym razem tematem przewodnim staje się sylwester z końca XX wieku. Nie wiemy dokładnie, który to rok, wiemy jednak gdzie rozgrywa się akcja - Osiedle Rezydencyjne Wysp Śródziemnomorskich, a dokładnie dwa stojące naprzeciw siebie budynki: Capri i Ponza (co ciekawe, miejsce to istnieje naprawdę). Na osiedlu mieszka współczesna włoska burżuazja, ludzie zamożni, na dobrych posadach. Ale nie brakuje tu także 'zwykłych' ludzi: stróża, portierki, ogrodnika czy dozorcy, zamieszkujących piwnice. Ktoś w końcu musi dbać o to, by bogatszym żyło się lepiej.

czwartek, 13 marca 2014

Ucho, dynia, 125!

Autor: Maria Krüger 
Ilustracje: Judyta Julia Wodnicka
Wydawnictwo: Siedmioróg
Format: e-book
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 156
Ocena: 4,5

źródło: własna biblioteczka


...Najlepiej chyba będzie zacząć od planu sytuacyjnego...*

Minęło dwadzieścia lat, od kiedy po raz ostatni miałam w rękach książkę Marii Krüger. Cóż więc skusiło mnie do sięgnięcia po kolejną historię opowiedzianą przez nią? Powodów było kilka: przede wszystkim zabawa z Jubileuszowymi Lekturami - w tym roku obchodzimy 110 rocznicę urodzin autorki; po drugie udział w wyzwaniu Klasyka Młodego Czytelnika; po trzecie - bardzo atrakcyjna cena e-booka (6zł); a po czwarte, i chyba najważniejsze - zwykła ludzka ciekawość. Jak to będzie? Czy czar "Karolci" sprzed lat będzie mi towarzyszył także tym razem? I na dodatek ten dziwny, nic nie mówiący tytuł... 

Maria Krüger opisuje losy uczniów klasy V jednej z polskich podstawówek. Dzieci, jak to dzieci, zakładają swoje bandy, wymyślają różne psoty, zabawy - w końcu oprócz nauki coś ciekawego trzeba w szkole robić! Jedną z ulubionych przez uczniów zabaw była wyzywanka: "ucho, dynia, ...": jeśli ktoś niespodziewanie krzyknie do ciebie "ucho!", musisz chwycić się za ucho, jeśli dodatkowo usłyszałeś słowo "dynia!", trzymasz się także za nos, a jeśli na końcu usłyszysz jeszcze wybraną liczbę (np. 5), dorzucasz do tego 5 podskoków na jednej nodze. Zabawa nieskomplikowana, ale skutecznie komplikująca życie uczniów w szkole. Zwłaszcza tych, których bandy za sobą nie przepadały. A tak było w przypadku klasy V. Gdy pewnego dnia Jacek postanowił dać porządną nauczkę swemu największemu rywalowi Piotrkowi, spotkało go dość nieoczekiwana kara. Został psem. Dosłownie - małym żółtym jamniczkiem. 

sobota, 8 marca 2014

Hakawati. Mistrz opowieści

Autor: Rabih Alameddine
Tytuł oryginału: The Hakawati
Tłumaczenie: Anna Gralak, Maria Makuch, Mateusz Borowski
Wydawnictwo: Znak
Format: papier
Rok wydania: 2009
Liczba stron: 664
Ocena: 3,5

źródło: własna biblioteczka    


Słuchaj*

A więc słuchałam. Przysłuchiwałam się historiom opowiadanym w tej ogromnej księdze ponad miesiąc. Dobry hakawati potrafi urzekać słuchacza przez kilka miesięcy, a nawet lat jedną tylko historią, a więc mój wynik świadczyłby raczej o średniej klasie "opowiadacza". Niestety Panie Alameddine, nie uwiódł mnie Pan...

Aby jednak w pełni zrozumieć, o czym jest ta książka, na początku trzeba dowiedzieć się, kim jest hakawati. W Libanie, Iraku i pewnie kilku innych państwach bliskiego wschodu był to taki przysłowiowy "Jasiu wędrowniczek", który podróżował z miasta do miasta, zatrzymywał się w specjalnych kawiarenkach, siadał na wyznaczonym miejscu i snuł opowieść.

wtorek, 4 marca 2014

Dziecięca klasyka - "Lokomotywa"

Autor: Julian Tuwim
Ilustracje: Jan Marcin Szancer
Wydawnictwo: Oficyna wydawnicza G&P
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 18
Format: papier (harmonijka)
Ocena: 5,5

źródło: własna biblioteczka


...Stoi na stacji lokomotywa,
Ciężka, ogromna i pot z niej spływa:
Tłusta oliwa...*

Ośmielę się stwierdzić, że każdy z was, jeśli nie z pamięci, to ze słyszenia zna pierwsze wersy "Lokomotywy" J. Tuwima. Ba! Jestem też pewna, że co najmniej połowa zna ten wiersz na pamięć. Ja się przynajmniej do nich zaliczam, choć przyznam, że zawsze mieszam końcówkę. Ale czas najwyższy się poprawić. I mam ku temu wspaniałą okazję - małą miłośniczkę literatury!

Nie, nie będę przypominać ani streszczać, o czym jest ten wiersz. Opiszę natomiast kilka rzeczy, które nadzwyczaj mi się tu podobają i które można wykorzystać na wiele sposobów. Przede wszystkim sam tekst, w którym miejscami roi się od elementów dźwiękonaśladowczych lub też nagromadzona jest taka liczba głosek szumiących, syczących czy też ciszących, że z czystym sumieniem można wykorzystywać "Lokomotywę" jako pewnego rodzaju terapię logopedyczną. Czytając dzieciom już od najmłodszych lat wspieramy zarówno rozwój mowy jak i pamięć. Nie oszukujmy się - bardzo często maluszki już po dwóch, trzech tygodniach słuchania potrafią recytować wybrane fragmenty na pamięć, a na pewno są w stanie wyłapać nasze błędy i próby oszustwa (czyli na przykład przeskakiwanie o kilka wersów). Taka forma "terapii" jest bardzo wskazana, a w niektórych przypadkach wręcz konieczna dla dalszego prawidłowego rozwoju mowy u dziecka. "Lokomotywa" służy do tego celu znakomicie (a mówię to jako logopeda). 

poniedziałek, 3 marca 2014

Podsumowanie miesiąca - luty 2014

Comiesięczne sprawozdanie czas zacząć:

Liczba przeczytanych książek: 3

Liczba przeczytanych stron: 955

Średnia ocena: 5,3 (!)