czwartek, 30 grudnia 2010

Podsumowując 2010 rok

Całkiem niezły był ten kończący się właśnie rok. Choć do ideału moich czytelniczych zamierzeń duużo zabrakło. Bądź co bądź przeczytałam 52 książki i uważam to za dobry wynik (niestety bardzo wolno czytam...). W tegorocznym kanonie lektur znalazły się:

opowiadania dziecięce i młodzieżowe (12)
fantasy (7)
science-fiction (1)
książki popularnonaukowe (4)
dramat (1)
sensacja/kryminał/thriller (5)
obyczajowe (17)
oraz książki, których nie mogłam przydzielić do żadnej z kategorii (4)

Do których krajów zajrzałam w tym roku? Do USA (6), Wielkiej Brytanii (12), krajów Bliskiego Wschodu (2), Brazylii (1), Finlandii (1), Francji (12), Hiszpanii (1), Indii (1), Irlandii (1), Japonii (1), Norwegii (1), Polski (10), Rosji (2), Serbii (1) oraz Urugwaju (1).

Podjęłam też 9 Wyzwań i Projektów Czytelniczych, które (pomimo zakończenia niektórych) podejmuję po dzień dzisiejszy:

Literatura na Peryferiach - 5
Nagrody Literackie (Booker, Goncourt, Orange Prize) - 6
Projekt Nobliści - 1
Stosikowe Losowanie - 9
Dinozaury Literatury - 6
Rosja w Literaturze - 2
Moje Wyzwanie B-netkowe - 5
Klasyka Literatury Popularnej - 2
Znalezione pod choinką - 1
oraz wyzwanie filmowe "Oskary - Najlepszy Film" - 3


Z najlepszą książkę przeczytaną w roku 2010 uważam... "Tysiąc wspaniałych słońc" Khaleda Hosseiniego :)

Korzystając z okazji życzę wszystkim bloggerom
SZCZĘŚLIWEGO I OBFITEGO W PRZYJEMNOŚCI CZYTELNICZE NOWEGO ROKU 2011 :)

środa, 29 grudnia 2010

"Salt" - obejrzałam film

Reżyseria: Phillip Noyce 
Tytuł oryginału: Salt
Gatunek: thriller, szpiegowski, sensacyjny
Kraj produkcji: USA
Rok produkcji: 2010
Czas trwania: 100 minut
Ocena:




I co mnie podkusiło, żeby obejrzeć "Salt"...? Chyba jedynie bezgraniczna ciekawość jak w filmie rodem z Hollywood poradził sobie Daniel Olbrychski. Tylko po co tak właściwie? Aktora tego nawet w polskich filmach nie lubię, niestety nie jest to mój ideał aktorstwa. Co do Jolie, nie pamiętam, żebym oglądała jakikolwiek wart polecenia film z jej udziałem. A jednak. Obejrzałam. I co mi z tego pozostało..? Nic. Pusto. 


czwartek, 23 grudnia 2010

Tajemnica Bożego Narodzenia

Autor: Jostein Gaarder  
Tytuł oryginału: Julemysteriet
Tłumaczenie: Halina Thylwe
Wydawnictwo: Czarna Owca
Rok wydania: 2009
Ilość stron: 240
Ocena: 4


Źródło: własna biblioteczka

Pierwszy dzień grudnia. Dzień, w którym dzieci odliczają dni otwierając okienka na kalendarzu bożonarodzeniowym. Tymczasem Joachim jeszcze nie ma czego otwierać - nie miał czasu na kupno swojego kalendarza. Chodzi więc z tatą od sklepu do sklepu i wszędzie dowiaduje się, że towaru brak. Ostateczne docierają do starej księgarni, gdzie odnajdują jedyny w swoim rodzaju, ręczni stworzony kalendarz. Właściciel księgarni sam dziwi się obecnością dziwnego przedmiotu i daje go Joachimowi w prezencie. Opowiada też chłopcu, kim jest osoba, która prawdopodobnie podrzuciła do księgarni owo dzieło. W ten sposób rozpoczyna się niezwykła przygoda, magiczna wędrówka pielgrzymów do Ziemi Świętej, do miasta Betlejem, do dnia narodzin Jezusa. 

Pewnie dziwi was, jak to możliwe. Rzeczywiście, historia jest nieco skomplikowana i niewiarygodna, nie sposób jej wytłumaczyć, ale opisać pokrótce spróbuję :) otóż Joachim odkrywa niezwykłość swego kalendarza już pierwszego dnia - pod każdym okienkiem znajduje bowiem malutką karteczkę z fragmentami niezwykłej historii rozpoczynającej się w następujący sposób: 

piątek, 17 grudnia 2010

Cztery róże dla Lucienne

Autor: Roland Topor 
Tytuł oryginału: Quatre roses pour Lucienne
Tłumaczenie: Tomasz Matkowski
Wydawnictwo: Literackie
Rok wydania: 1985
Ilość stron: 164
Ocena: 5,5


Źródło: własna biblioteczka

Od dawna wiadomym jest, że Roland Topor to mój ulubiony "tekściarz". Nie wiem, czy można nazwać go pisarzem, ponieważ wielkich i obszernych form nie miał w zwyczaju tworzyć, a i z zawodu był raczej grafikiem i scenografem. Jednak opowiadania, które stworzył, niezmiennie zadziwiają mnie i doprowadzają do łez - ze śmiechu oczywiście!

Każdy, kto choć raz zetknął się z twórczością Topora, mógł poznać jego sposób na podbicie serca czytelnika lub reakcję wręcz odwrotną. Czarny humor, krwawe sceny, cięty język, lecz wszystko to opisane tak pięknie, zwyczajnie, po ludzku, że człowiek czyta, czyta, czyta i zaczyna wierzyć w to, że pracodawca zabiega o względy swego poddanego tylko po to, by na końcu zabrać mu.. kończynę. I to dosłownie zabrać. Czytelnik wie, że są to surrealistyczne historie wyssane z palca, lecz mimowolnie śledzi akcję z napięciem i ciekawością po to, by poczuć zupełnie zaskoczenie finałem opowiadania. Żeby nie rzucać słów na wiatr, przybliżę pierwszą (i moim zdaniem najlepszą) przygodę tego zbiorku - "Sznycel górski"

czwartek, 9 grudnia 2010

Spadające anioły

Autor: Tracy Chevalier 
Tytuł oryginału: Falling angels 
Tłumaczenie: Krzysztof Puławski
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Rok wydania: 2003
Ilość stron: 340
Ocena: 3,5


Źródło: własna biblioteczka

Cóż za ponura atmosfera panuje w książce autorstwa T. Chevalier, znanej głównie dzięki "Dziewczynie z perłą". Atmosfera grobowa, można by rzec. Rzeczywiście, większa część akcji dzieje się na cmentarzu lub krąży myślami wokół niego. Mimo, że jest to historia dwóch sąsiadujących ze sobą rodzin - zarówno w kwestii domów jak i grobowców na londyńskim cmentarzu. 

Akcja zaczyna się w roku 1901 - epoce wiktoriańskiej. Właśnie umiera uwielbiana przez wszystkich królowa Wiktoria. Tradycją w tamtych czasach była długa żałoba po wielkich, którzy odeszli, połączona z odwiedzaniem grobów swych rodzin. Właśnie pewnego mroźnego styczniowego dnia rodzina Colemanów wybiera się na cmentarz. Przypadkiem spotykają się oni z "grobowymi sąsiadami", rodziną Waterhouse. O ile żony nie przepadają za sobą, o tyle mężowie bardzo się lubią. Tego dnia pięcioletnia Maude Coleman poznaje rówieśniczkę Lavinię Waterhouse i za grobowcem jednej z rodzin przysięgają sobie dozgonną przyjaźń. We wszystko wplątuje się jeszcze syn grabarza - Simon, chłopak z niższych sfer, który po zapoznaniu się z całą historią wydaje się najmądrzejszym bohaterem książki.