środa, 28 września 2016

[NOCnikowe lektury] "Uśmiech dla żabki" oraz "Lukrecja" P. Wechterowicza

Długo już nie było na blogu książek, które pochłaniam wraz z córeczką na dobranoc. A jest ich naprawdę sporo, choć ograniczamy zakupy i raczej udajemy się do biblioteki. Dziś chciałabym przedstawić Wam dwie skrajnie różne książki dla dzieci jednego autora - Przemysława Wechterowicza. Pan ten początkowo bardzo mnie rozczarował "Lukrecją", po czym zachwycił i zauroczył "Uśmiechem dla żabki". Zacznę więc opis od tej przyjemniejszej lektury, bo naprawdę warto poznać historię małej żabki i jej mamy!

Tytuł: UŚMIECH DLA ŻABKI
Autor: Przemysław Wechterowicz
Ilustracje: Emilia Dziubak
Wydawnictwo: Ezop
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 38

Ocena Łucji: 6
Ocena moja: 6

źródło: biblioteka dla dzieci w Kartuzach

wtorek, 13 września 2016

Ulisses z Bagdadu

Autor: Eric-Emmanuel Schmitt
Tytuł oryginału: Ulysse from Bagdad
Tłumaczenie: Jan Maria Kłoczkowski
Format: papier
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2010
Liczba stron: 320
Ocena: 5

źródło: własna biblioteczka


...Nazywam się Saad Saad, co po arabsku znaczy Nadzieja Nadzieja, zaś po angielsku brzmi jak Smutny Smutny...*

Po kilku latach przerwy wróciłam do Schmitta. Początkowa fascynacja "Oskarem i Panią Różą" czy całym zbiorem "Opowieści o Niewidzialnym" ulotniła się po kilku późniejszych książkach autora. W międzyczasie zdążyłam jednak zebrać całkiem sporą kolekcję jego powieści i opowiadań. Całkiem niedawno wyciągnęłam zakurzonego "Ulissesa z Bagdadu" i z wielką obawą rozpoczęłam lekturę. Zupełnie niepotrzebnie. Bardzo mi się spodobała historia opisana przez Schmitta.

A jest to kawałek życia pewnego Irakijczyka, który zły na to, co dzieje się w jego kraju (a rządził jeszcze Husajn), nie godząc się na to, co potem z Irakiem zrobili Amerykanie, pogrążony w wielkim smutku po stracie kilku najważniejszych w jego życiu osób, postanawia uciec z kraju. Zostaje uchodźcą. Dlaczego? Bo chce lepszego życia, szuka nadziei, którą odebrano mu w rodzinnym mieście. Marzy mu się Europa, marzy mu się Londyn. Tam zawsze chciał się udać ze swoją narzeczoną. Tam będzie jego raj! 

czwartek, 8 września 2016

Igrzyska śmierci

Autor: Suzanne Collins
Tytuł oryginału: The hunger games
Tłumaczenie: Małgorzata Hesko-Kołodzińska, Piotr Budkiewicz 
Cykl: Igrzyska Śmierci, cz.1
Format: papier
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 352
Ocena: 3

źródło: biblioteka miejska w Kartuzach

...Gdy się budzę, czuję, że druga strona łóżka już zdążyła wystygnąć...*

No tak... (babcia zawsze mi powtarzała, żeby nie rozpoczynać zdania od "no") Kto nie słyszał kompletnie nic na temat "Igrzysk śmierci" - ręka w górę! A ja już znam tę historię, hip, hip, hurrra! Choć wcale mi nie do śmiechu po lekturze tej książki. Jestem wręcz zdruzgotana i żałuję, że nie zainteresowałam się owym hitem wcześniej. Gdybym chociaż przeczytała jedną jedyną opinię na jej temat, na pewno bym po nią nie sięgnęła...
 
Czy muszę streszczać wątek powieści? Ok, w superskrócie. Akcja dzieję się w przyszłości, w państwie Panem powstałym na gruzach dawnej Ameryki Północnej. Podzielonym na dwanaście dystryktów państwem rządzi prezydent mieszkający w Kapitolu - stolicy. Rządy sprawuje okrutne, dyktatura okrutna, a do tego coroczny rytuał, polegający na wystawieniu 24 wylosowanych z dystryktów dzieci w wieku 12-18 lat na Głodowe Igrzyska. Nie jest to bynajmniej olimpiada sportowa, a walka na śmierć i życie. Z igrzysk cało może wyjść tylko zwycięzca. Pozostałe dzieci zostają ZAMORDOWANE przez konkurentów lub organizatorów. Na takie właśnie igrzyska trafia szesnastoletnia Katniss z Dwunastego (najgorszego) Dystryktu, która opowiada nam w szczegółach, jak się tam dostała, jak się do walk przygotowywała i co przeżyła na arenie igrzysk (bo to, że przeżyła, nie muszę chyba nikomu tłumaczyć).

czwartek, 1 września 2016

"Wielka Maniana", czyli moje spotkanie z Wojciechem Cejrowskim

Pewnego pięknego sierpniowego popołudnia mąż powrócił z pracy i zaproponował, byśmy następnego wieczora wybrali się do kina. Hmm... Tyle, że w kinie nie leci nic, co zadowoliłoby nas oboje, więc nieco zdziwiona zapytałam: ale na co..? - Na Cejrowskiego. - TEGO Cejrowskiego?! Wojciecha Cejrowskiego?!

A więc wybraliśmy się. I to był jeden ze smutniejszych wieczorów tych wakacji. Wyobraziłam sobie, że odkryję z naszym bosym podróżnikiem nieznane mi miejsca, powędruję tam, gdzie na żywo pewnie nie będę mogła nigdy podróżować. Że odetchnę świeżą letnią bryzą lub wilgotnym amazońskim klimatem. Wyobraźnia dała mi nieźle w kość, okazało się bowiem, że pan Cejrowski zaserwował nam kabaret. "Wielką Manianę". Porażka!

[Jubileuszowe lektury] Zrób sobie raj

Autor: Mariusz Szczygieł
Format: papier
Wydawnictwo: Czarne
Seria wydawnicza: Sulina
Rok wydania: 2010
Liczba stron: 292
Ocena: 4,5

źródło: biblioteka miejska w Kartuzach

Już za kilka dni  - 5 września 2016 roku - Mariusz Szczygieł obchodzić będzie swoje okrągłe 50 urodziny. 100 lat Panie Mariuszu! A ponieważ do tej pory słyszałam i czytałam wiele dobrego na temat jego reportaży, uznałam, że będzie to najlepszy moment na odkrycie kolejnego ciekawego autora. Po części się nie myliłam.

Mariusz Szczygieł znany jest ze swej wielkiej miłości do Czech i Czechów. "Zrób sobie raj" jest więc rzekomo subiektywnym zbiorem różnych czeskich przypadków, o których autor słyszał, które widział lub których doświadczył. Dowiemy się tu między innymi, dlaczego Czesi tak bardzo nie chcą wierzyć w Boga, co budzi w nich tak wielki optymizm,  jak to się dzieje, że nie obrażają się, gdy ktoś (byle nie Polak) obraża ich kraj. I wiele innych ciekawostek. Autor nawiązuje do kilku znanych artystów, z którymi udaje mu się nawiązać kontakt, przytacza rozmowy z nimi oraz różne mniej lub bardziej ciekawe sytuacje z nimi związane.