czwartek, 26 sierpnia 2010

"Lot nad kukułczym gniazdem" - ekranizacja powieści Kena Kesey'a

Reżyseria: Milos Forman 
Tytuł oryginału: One flew over the cuckoo's nest
Gatunek: dramat psychologiczny
Kraj produkcji: USA
Rok produkcji: 1975
Czas trwania: 133 minuty
Ocena: 5


Tym razem jeden film połączył dwie kwestie: jest to zarówno ekranizacja powieści, którą przeczytałam, jak i film biorący udział w Wyzwaniu Oskarowym. A więc tym bardziej powinna napisać jakie wrażenia towarzyszyły mi podczas oglądania filmu. 




Tak więc. Film, jak widać po ocenie, bardzo dobry. Jak na lata 70-te rzeczywiście ciekawie zrobiony. Treść bez wątpienia nietypowa i ukazująca ważny problem. I nie tyle chodzi o dom wariatów, ale o pozostawanie sobą wbrew wszystkiemu, co dookoła się dzieje. Może jednak zacznę od streszczenia przynajmniej początku. 


Pewnego słonecznego dnia do szpitala dla niesprawnych umysłowo przybywa więzień - recydywista. Wieczne bójki, awantury i lenistwo w obozie pracy zmusiło ludzi z góry, by zareagować odpowiednio na tego typu zachowanie. Postanowiono więc poddać obserwacji Randle'a Patricka McMurphy'ego, by stwierdzić, czy robi to celowo, czy też ma skrzywioną psychikę. Facet od początku nie potrafi odnaleźć się w sytuacji, w jakiej się znalazł. Mimo wszystko jest to dobra odskocznia od dotychczasowego życia. Nie trzeba pracować,  darmowe jedzenie, czyli nie jest źle. Wkrótce Randle zdobywa sympatię większości pacjentów, przede wszystkim niewyparzonym językiem, kłótniami z siostrą Ratched i tym, że stworzył zupełnie nowy, nieznany dotąd pacjentom klimat szpitala. Kłopoty zaczynają się jednak podczas jednej z sesji terapeutycznej, podczas której główny bohater dowiaduje się, że większość jego nowych kumpli jest tu z własnej woli. Po prostu nie potrafią żyć na zewnątrz. Jest to pierwszy impuls do tego, by zacząć działać... Dodam tylko, że Randle między innymi porywa autobus z pacjentów z nim się znajdujących, by zabrać ich na wycieczkę kutrem rybackim. Jest to wspaniały moment w filmie, widać tam, jak wielką radość sprawia osobom zamkniętym w czterech ścianach nowa, nieznana sytuacja. Coś pięknego!


Oczywiście było jeszcze kilka ciekawych i wzruszających scen, o których nie będę się rozpisywać, bo to trzeba obejrzeć. Chciałabym teraz napisać słów kilka na temat obsady filmu. Głównego bohatera - jak widać na plakacie - gra Jack Nicholson. Nie będę ukrywać, że nie przepadam za tym aktorem, a jedynym filmem, w którym mi się podobał, była komedia "Lepiej późno niż później". Niestety "Lot nad kukułczym.." nie sprawił, ze polubiłam jego grę. Dla mnie ten człowiek nie gra - on jest po prostu sobą. Zadumany w sobie, próżny i pewny tego, ze ludzie go uwielbiają. Choć do roli pasował świetnie, to muszę przyznać. Za to moje serce podbiła rola Louise Fletcher, która zagrała siostrę Mildred Ratched. Wspaniała, lodowata, wielka niewiadoma. Wiecznie spokojna, pewna tego, że ma władzę absolutną nad swymi podwładnymi. Wykorzystuje to w wyjątkowo perfidny sposób (co ostatecznie niestety kończy się tragicznie). Aktorka wprost stworzona do tej roli - jestem pełna podziwu. 


Trochę zabrakło mi w filmie Wodza Bromdena - w książce to on jest narratorem, poznajemy sytuację z jego punktu widzenia. Bardzo ciekawa i barwna postać, w filmie sprowadzona do roli drugoplanowej. Właściwie pojawia się w kilku fragmentach. I tu daję duży minus scenarzyście i reżyserowi. Można było zrobić to trochę inaczej. 

Bardzo polecam ten film i dodam tylko, że "Lot na kukułczym gniazdem" zdobył łącznie 5 Oskarów (w tym za główną rolę męską i żeńską), 5 Złotych Globów i wiele innych nagród i nominacji. 

10 komentarzy:

  1. Napisałaś o jednym z moich absolutnie ukochanych filmów. Jak dotąd nie udało mi się przeczytać książki, choć obiecuję sobie to od lat. Wiedziałam, że w książce "oglądamy" zdarzenie z punktu widzenia Wodza i wydaje mi się to wielce intrygujące. Mogę mówić tylko o filmie, który widziałam niezliczoną ilość razy. Ja przeciwnie do Ciebie uwielbiam Jacka Nicholsona. Właśnie za to, o czym piszesz: "ten człowiek nie gra - on jest po prostu sobą. Zadumany w sobie, próżny i pewny tego, ze ludzie go uwielbiaj". Tak właśnie, uwielbiam tę jego naturalność gry i ... próżność wynikającą chyba ze sławy. Zgadzam się, że aktorka grająca siostrę Ratched, zrobiła to po mistrzowsku! Zresztą większość aktorów świetnie zagrała. Co do wodza, to w filmie jest kilka świetnych scen, w których jest on najważniejszy, scena kończąca film jest znakomita!
    Ech, film jest genialny. Ken Kesey stworzył świetną powieść. Mówię to, choć ona wciąż przede mną! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzisz, ja już wiedziałam, o czym będzie film i nic mnie w nim nie zaskoczyło właśnie przez to, że przeczytałam wcześniej książkę. Na pewno dlatego film mnie nie porwał. Ciekawa byłam przede wszystkim różnych kreacji aktorskich, i tak jak piszesz, rzeczywiście każdego można by wyróżnić za wspaniałą grę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Film ma ode mnie duży plus za genialną grę Nicholsona ale ja też zdecydowanie bardziej wolę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  4. tak jest, książka daje większe możliwości wyobraźni :) przeważnie wolę książki od ich filmowych adaptacji

    OdpowiedzUsuń
  5. kocham ten film :) widziałam już go chyba z 5 razy :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam w planach zapoznanie się z książką, bo jak dotąd znam tylko film [nieco pobieżnie zresztą] - również mam go w planach przy wyzwaniu :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Edith - ja też niebawem obejrzę go jeszcze raz. I tym razem skupię się bardziej na samych aktorach (a nie napisach, niestety angielski nie jest moją mocną stroną:))

    Futbolowa - ciekawa jestem twojej opinii, zarówno na temat książki jak i filmu. Najlepiej zacznij od powieści

    OdpowiedzUsuń
  8. I książka, i film rewelacyjne!

    OdpowiedzUsuń
  9. Mój ukochany film i ukochana książka. Swego czasu w poznańskim Teatrze Nowym była to też moja ukochana sztuka. Klasyk, który trzeba znać, zawsze zachwyca mnie tak samo :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Lirael, Sheila - cóż mogę dodać - zgadzam się z wami w 95% (bo film jednak nie powalił mnie na kolana), szkoda tylko, ze nie było mi dane obejrzeć sztuki na podstawie książki. Mam nadzieję, że wszystko jeszcze przede mną. Dziękuję za wszystkie wasze komentarze i pozdrawiam!!!

    OdpowiedzUsuń