Tytuł oryginału: 500 000 historias de amor
Tłumaczenie: Barbara Jaroszuk
Wydawnictwo: Muza
Rok wydania: 2007
Ilość stron: 135
Ocena: 4
Źródło: własna biblioteczka
Nietrudno się domyślić, że jest to historia z miłością w roli głównej. Ale po kolei. Młoda nauczycielka z Wyspy Łososia - Andrea Rolnik ma na głowie cały dom: babcię, która pomaga jak może, tyle, że już nie może; siostry bliźniaczki, które muszą dużo jeść, by mogły rosnąć; w końcu ma też matkę owładniętą depresją po tym, jak mąż jako żołnierz dezerter został zastrzelony i z tego tytułu nie przysługuje żonie renta wojenna. Tak więc Andrea dwoi się i troi, by zaspokoić potrzeby wszystkich domowników. Któż jednak zadba o nią?
Pewnego słonecznego dnia Andrea wieszała pranie, gdy nagle zerwał się wiatr i porwał jej najnowszy (liczący 1,5 roku) stanik. Podążając za nim trafia na młodego mężczyznę - Maurycego Września. Od czynu do czynu zaczynają się całować (wszędzie) i wkrótce dochodzi do najpiękniejszej chwili w życiu młodej nauczycielki. Niestety chwile radości trwają krótko, bowiem kochanek prosi Andreę o dyskrecję i znika. Od tej chwili kobieta nie potrafi skupić się na niczym. Nieustanna myśl o ukochanym zmusza ją do zwierzenia się w pewnej audycji radiowej. Przypadkiem przysłuchuje się temu producent telewizyjny, który wpada na genialny pomysł: w ten sposób rozpoczyna się nowa era w dziejach wyspy i zaczyna panować moda na romantyzm kolektywny.
Nie każda historia musi się kończyć happy endem. A jeśli autorką tej historii jest Cuca Canals, to naprawdę można się spodziewać wszystkiego. Za to właśnie ją uwielbiam - jest nieprzewidywalna, styl pisania przypomina bajki dla dzieci, ale znajdujące się tam epitety, ostre sformułowania i bezpretensjonalny język sprawia, że człowiek na chwilę odrywa się od szarej rzeczywistości i z radością oddaje się przyjemności lektury.
Niestety muszę przyznać, ze jest to najsłabsza książka C. Canals. Przez połowę historii nie dzieje się właściwie nic oprócz wypisywania wpływu miłości i programów z Andreą na społeczeństwo. Dopiero na końcu akcja nieco się ożywia. Jednak sam sposób przedstawiania sytuacji pozostał u autorki na niezmienionym poziomie i dlatego oceniam tę książkę jako dobrą. Moja rada - jeśli chcecie poznać tę autorkę, sięgnijcie najpierw po wcześniejsze jej dzieła. A jeśli już je znacie i przypały wam do gustu, to przeczytajcie i tę historię. W końcu to tylko 135 stron :)
Jako niemłoda nauczycielka powinnam koniecznie poczytać o perypetiach koleżanki po fachu ze stanikiem i nie tylko! :)
OdpowiedzUsuńAutorka mnie zaintrygowała, nawet bardzo, ale skorzystam z Twojej rady i zacznę od innych jej książek.
Lirael - na pierwsze spotkanie z Canals najbardziej polecam "Ałtorkę" lub "Długą Bertę", bo "Płacz, Radosna" jest trochę przerażająca i wstrząsająca
OdpowiedzUsuńMi też książka Canals pt.500 000 opowieści o miłości, najmniej się podobała.
OdpowiedzUsuńmadmad - ale przyznasz też, że do najgorszych nie należy :) po prostu średni kaliber jeśli chodzi o Canals
OdpowiedzUsuńNo nie wiem, jakoś ta historia ze stanikiem mnie dobiła ;D
OdpowiedzUsuńA mnie się stanikowa historia bardzo podoba:-) na pewno przeczytam.
OdpowiedzUsuńFutbolowa , Lotnica -ta proza jest nietypowa, a pomysły rodzące się w głowie autorki co najmniej dziwne. Jak podkreśla Canals - bardzo duży wpływ na jej twórczość ma dadaizm. Ja ją uwielbiam właśnie za nietypowy styl, ale wiem, że niektórym średnio się to podoba
OdpowiedzUsuń