Tytuł oryginału: Inosento Warudo
Tłumaczenie: Joanna Studzińska
Wydawnictwo: Vesper
Seria: Z trąbką
Rok wydania: 2006
Ilość stron: 126
Ocena: 4,5
źródło: własna biblioteczka
Ciekawa okładka, nieprawdaż? Dla tych, którzy nie mieli jeszcze do czynienia z wydawnictwem Vesper dodam, że książka ta ma podwójną okładkę, a część twarzy widoczna w okienku (czy też w drzwiach) znajduje się w wewnętrznej części. Pod spodem inaczej mówiąc. Kurcze, ale się zakręciłam. Chciałam zacząć od czegoś niezwiązanego z treścią, bo ta jest przytłaczająca jak stukilogramowy młot.
"Koniec niewinności" to historia nastolatki napisana przez nastolatkę. A więc język i styl, jak to bywa u osób młodych, bezpośredni, prosty i dobitnie przedstawiający to, co ma przedstawić. Bez owijania w bawełnę. Młoda Ami przedstawia fragmenty swojego życia by się od nich uwolni. Takie przynajmniej mam wrażenie. Któż nie chciałby zapomnieć rodziców, którzy nie interesują się losem swych dzieci, tym bardziej, gdy jedno z nich jest upośledzone. Ami i jej brata łączy więc specyficzna więź. Tak specyficzna, że stają się kochankami. I choć jemu sprawi to ogromną przyjemność, nie rozumie czym to się może skończyć. Ale ona, choć w pełni tego świadoma brnie dalej w ślepy zaułek.
Wraz z przyjaciółmi z liceum zakładają małą firmę - Dymaks. Oferują usługi seksualne dla mężczyzn chcących przeżyć kilka rozkosznych chwil z nastolatką. Ami mówi o tym bez wyrzutów sumienia, bez skruchy czy żalu. Po prostu zdobywa pieniądze, które pozwalają jej spotykać się z bratem (rodzice odesłali go do rodziny gdy domyślili się jakie więzi łączą ich dzieci). Na domiar złego dowiaduje się, że jej ojcem jest dawca spermy nr 307, bo matka bała się urodzić kolejne chore dziecko. I jak tu być normalnym...
Ale od tej chwili historia Ami dopiero się rozpoczyna. Czekają ją chwile bólu - zarówno fizycznego jak i psychicznego, choć stara się to ukryć i nie myśleć. A jednak pojawia się małe światełko na końcu tunelu, które mobilizuje ją do walki o swoje życie i szczęście drugiej osoby (nie, to wcale nie inny mężczyzna jakby się można było spodziewać), tylko czy przypadkiem nie jest już za późno...
Książka brutalna w treści, wstrząsająca i dająca do myślenia. Wybrałam ją jako lekturę przed snem i przeczytałam jednym tchem, bo wiedziałam, że jeśli przerwę, to już do niej nie powrócę. Długo nie mogłam zasnąć. Na ogół nie pociągają mnie książki ociekające seksem, wulgaryzmami i brutalnością. Ale "Koniec niewinności" uzmysłowił mi, że takie rzeczy się dzieją - nie tylko w Japonii, ale pewnie i w polskich wielkich miastach. Jeśli młody człowiek pozostanie sam ze swymi problemami, nie będzie w stanie sobie z nimi poradzić i zacznie szukać spokoju sumienia tam, gdzie najłatwiej znaleźć chwilowe rozwiązanie, podzieli los Ami. A takiego życia nie życzę nikomu. Dlatego rozmawiajmy z nastolatkami i próbujmy zrozumieć ich problemy, nawet jeśli zupełnie się z nimi nie zgadzamy. Taką naukę wyciągnęłam z książki Ami Sakurai.
Ostatnio mam obsesję na punkcie okładek - ta jest faktycznie rewelacyjna!
OdpowiedzUsuńSądząc po streszczeniu powieść jak na mój gust wydaje się trochę za "mocna", ale bardzo mnie zaciekawiła. Tym bardziej, że przepadam za Japonią i jej literaturą.
Dodam tylko, że ta historia ma wątek biograficzny :) dlatego nie polecam książki, bo jest rzeczywiście mocna...
OdpowiedzUsuńrozumiem, że to konkretna treść na konkretną mocną psychikę. :) wiem, że takie rzeczy się dzieją w świecie i nie wiem, czy aby ta wiedza mi nie wystarczy... chyba pisanie o tym to dla mnie za duzo.
OdpowiedzUsuńAle ciesze się, że taka historia mimo wszystko wywołała u Ciebie mocne (może nawet i skrajne?) uczucia i emocje.
pozdrawiam!
imantra - o tak, nie spodziewałam się takiej treści i być może przez tę treść książka nie zbiera zbyt wysokich not, np. na B-netce. Na mnie wywarła spore wrażenie więc daję jej sporo punktów :)
OdpowiedzUsuńFascynuje mnie wszystko, co związane z Japonią, więc na pewno przeczytam. Lubię książki, które mną wstrząsają, dają do myślenia, nie dając spokoju długo po ich zakończeniu.
OdpowiedzUsuńDzięki Twojemu blogowi mam już całą listę książek do wysłania do Polski, tylko żeby je tu przysłać, chyba trzeba będzie wynająć kontener, tyle tego jest:-)
lotnica - bardzo się cieszę, że czerpiesz w mojego bloga inspiracje czytelnicze. To chyba najlepszy komplement dla osoby piszącej :) serdeczne dzięki!
OdpowiedzUsuńraczej przeczytam, lubię mocne, prawdziwe książki.
OdpowiedzUsuńEdith - jestem ciekawa twojej reakcji
OdpowiedzUsuńMyślałam, że obrzydzę wam tę książkę i nikt nie będzie chciał po nią sięgać. Zadziwiacie mnie... :)
Ojej, to może być naprawdę coś powalającego. Koniecznie muszę znaleźć.
OdpowiedzUsuńPodzielam zachwyty nad okładką. Robi wrażenie :)
Futbolowa - cieszę się ,że zainteresowałam i ciebie :)
OdpowiedzUsuń