Niestety, to musiało w końcu nadejść... Od dwóch dni jeżdżę do szkoły, w której będę pracować od 1 września 2010 roku i dekoruję salę, poznaję nowych współpracowników, chłonę atmosferę szkoły od drugiej strony - strony belfra.
To moja pierwsza praca w szkole publicznej, dlatego mam straszną tremę przed jutrzejszym rozpoczęciem Roku Szkolnego 2010/2011. Tremę tym większą, iż muszę powitać najmłodszych uczniów - pięcio- i sześciolatków, a przede wszystkim stawić czoła ich rodzicom. Mam nadzieję, że nie trafi mi się neurotyk, choleryk ani nadmiernie opiekuńczy rodzic.Te intensywne przygotowania wyciągają ze mnie tyle sił, że nie jestem w stanie usiąść, zrelaksować się i spokojnie napisać recenzję przeczytanej chwilę temu książki. Może jutro się uda...
Powodzenia :) A po cichu Ci zazdroszczę, gdyż sama bezskutecznie szukam pracy w szkole.
OdpowiedzUsuńPowodzenia, na pewno sobie poradzisz :)
OdpowiedzUsuńSkarletka - u mnie na szczęście nie było zbytniego biegania i szukania, przyjęła mnie druga szkoła, do której zaniosłam podanie. Jestem z tego tytułu baaardzo kontenta :)
OdpowiedzUsuńizusr - nie dziękuję, żeby nie zapeszyć... :)
Witam koleżankę po fachu! :)
OdpowiedzUsuńMoi gimnazjaliści są wprawdzie starsi od Twoich maluchów, ale też bardzo kreatywni w dziedzinie psot. :)
Trzymam kciuki i życzę Ci wiele satysfakcji z pracy.
No to zaczynasz jako stażystka. ;) Powodzenia, bo pierwszy rok najtrudniejszy! ;))
OdpowiedzUsuńpowodzenia, dasz radę! u mnie to samo prawie (dekorowanie itp) ale już po raz...piąty...i w końcu osiadłam w jednym miejscu:) chodź dziś już szkoły mam totalnie dość ! dwa dni pod rząd po 10 godzin to nawet najgorsi uczniowie nie siedzą po kozie..:)
OdpowiedzUsuńPowodzenia! Zycze ci czasu na czytanie ksiazek i pisanie recenzji... :)
OdpowiedzUsuńLirael - miło mi dołączyć do tak szacownego grona :) gimnazjum ponoć nieźle daje w kość. Ja na szczęście będę widywać starszych uczniów tylko przed pierwszym dzwonkiem ;p
OdpowiedzUsuńMatylda_ab - rzeczywiście, czeka mnie staż i aż boję się pomyśleć jak będą wyglądały te wszystkie wizyty kontrolne i hospitacje. Brrr...
Kaś - widzę, że już zaprawiona w boju jesteś! I pewnie masz już niezłą kolekcję dekoracji ;)
Dabarai - bardzo się obawiam, że nie będę miała sił na czytanie, zostaną mi pewnie późne wieczory, kiedy już wszyscy będą słodko spać
DZIEWCZYNY - bardzo wam wszystkim dziękuję za słowa otuchy, podniosłyście mnie na duchu, i to bardzo!!! Na dzień jutrzejszy jestem już przygotowana, a potem już jakoś to będzie :) optymistka ze mnie...
Powodzenia! I jak najmniej upierdliwych rodziców życzę, bo to oni są najtrudniejsi w obsłudze;)
OdpowiedzUsuńBędę trzymać kciuki! Trzymaj się tam mocno i nie poddawaj nieufanym oczom rodziców (w końcu to ich pociechy, muszą się o nie martwić). :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia!
grendella, imantra - póki co rodzice wyglądają na sympatycznych, ale jacy będą we współpracy, czas pokaże... Trochę mnie martwi, że w mojej grupie jest dziecko szkolnej psycholog - mojej nowej koleżanki z pracy. Psychologowie są strasznie upierdliwi i zawsze lepiej wiedzą jak masz się zająć dzieckiem. A ja nie lubię, gdy ktoś wtrąca się do mojej pracy :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki i za miłe dzieciaki i za rozsądnych rodziców. Mam nadzieję, że trafi Ci się i jedno, i drugie:)
OdpowiedzUsuńlotnica - tego bym sobie życzyła najbardziej na świecie :) dzisiejsze spotkanie wróży dobrze, ale nie chcę zapeszać...
OdpowiedzUsuń