Wydawnictwo: WAB
Rok wydania: 2005
Ilość stron: 215
Ocena: 5,5
Źródło: własna biblioteczka
Jak ona to robi? Jak jej się to udaje? Jakich słów używa, że czytelnik niczym zahipnotyzowany widz podąża za nią coraz dalej i dalej, pragnie odkrywać kolejne tajemnice, nie dowierzając jednocześnie temu, co dzieje się na kartach ukazującej się historii. Po raz kolejny M .Saramonowicz dowiodła, że posiada talent przenoszenia ludzi w inny, stworzony przez nią, lecz tak bliski każdemu z nas świat. Choć w przypadku "Sanatorium" mówić należy raczej o dwóch światach. Dlaczego? Mam nadzieję, że następne akapity w pełni to wyjaśnią.
Na pierwszych stronach powieści poznajemy Jana, pracownika fabryki słodyczy, którego zakład wysyła do sanatorium w Krynicy. Przyczyna: zdiagnozowana gruźlica. Czekając na dorożkę, która miała zawieść go na miejsce odpoczynku, zauważa tę znajomą twarz. Twarz śledczego przywołującą w jego głowie wspomnienia sprzed wielu lat. Niezwykłe spotkanie z człowiekiem, o którym dawno już zdołał zapomnieć, stało się początkiem końca, powrotem do tak znienawidzonych lat dziecięcych. Od momentu spotkania ze śledczym przeszłość miesza się z teraźniejszością, a czytelnikowi pozostaje tylko biernie przyglądać się kolejności zdarzeń i niecierpliwie czekać na to, co odkryje przed nim Janek.
We wspomnieniach Jana czasami gwarno jest jak w ulu, innym razem cicho jak w kościele. We wspomnieniach Jana czytelnik staje twarzą w twarz z powojenną Polską, małym miasteczkiem pełnym tajemnic, szeptów i nieufności. Bo jak tu mówić o zaufaniu do kogokolwiek, gdy w głowie nadal jak żywo tkwi obraz sąsiadów wydających się wzajemnie na śmierć, wskazujących palcami tych "innych", znienawidzonych przez faszystowskich Niemców. Nic już nie cieszy jak dawniej, przed wojną, a komuniści rządzący krajem i miasteczkiem nie pozwalają zapomnieć o wojennych losach.
W tym małym miasteczku przyszło żyć Jankowi i grupce jego przyjaciół. Wśród nich poznacie malutką Zosię, nie rozstającą się ze skórką od chleba i jej brata Staszka, którego matka w obawie przed kolejnymi wywozem mężczyzn ubiera w znienawidzone sukienki; Mateusza, któremu wojna pozostawiła wieczną pamiątkę i przykuła go do wózka inwalidzkiego; Klarę posiadającą niezwykły dar przenikania ludzkich myśli, kontaktującą się ze światem za pomocą słów wypowiadanych przez Janka; oraz Annę - siostrę głównego bohatera, która przejmuje niejako rolę księdza (jego brak w miasteczku wydaje się być mało ważnym elementem życia mieszkańców) i przejmuje od nich wszelkie smutki i trudy dnia codziennego.
W chwili, gdy ma się wrażenie, że miasteczko zaczyna powracać do życia, na peronie stacji kolejowej pojawia się mężczyzna w czarnej sukni (dzięki któremu Staś nie czuje się już tak źle we własnym stroju) i zmienia życie grupki przyjaciół na zawsze. Czy na lepsze, nie wiadomo.
Jest jeszcze jeden niesamowity wątek sprawiający, że historia Janka wybiega poza ramy rzeczywistości - jego rozmowy z aniołami. M. Saramonowicz wplata owe rozmowy w całą sieć wydarzeń, anioły pojawiają się i dzięki nim czytelnik zdaje sobie sprawę z niezwykłości postaci jaką jest Janek, mimo, iż nic niezwykłego samym sobą nie uosabia. Motyw aniołów towarzyszy głównemu bohaterowi do samego końca, a ostatnie strony powieści zaczynają tłumaczyć sens i cel ich istnienia.
Powieść niezwykle tajemnicza, napisana cudnym bajkowym, prostym językiem powieść, niosąca niezwykle ważne dla czytelnika przesłanie miłości, wiary i nadziei nawet w najtrudniejszych życiowych momentach. Musiało minąć sporo czasu, bym mogła jakimikolwiek słowami opisać moje przeżycia związane z Janem i jego historią. Niewątpliwie Małgorzata Saramonowicz urosła w mych oczach do rangi najlepszej współczesnej pisarki w Polsce. I mówię to ja, osoba, która nie przepada za współczesną literaturą polską. POLECAM z całą stanowczością jako alternatywę dla płytkich jednowątkowych historii zalewających współczesny rynek literacki. Naprawdę warto!
Zdziwiłam się czytając tak dobrą recenzję o polskiej autorce :)
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością sięgnę po tą pozycję, tak jak było z ,,Sanatorium,, Wojczka:)
Może dla mnie te miejsca staną się ważne literacko :)
Biedronko - mam nadzieję, że sanatorium zawsze będzie ci się kojarzyło z miłą lekturą i wysokimi literackimi lotami/ A "Sanatorium" Wojaczka jeszcze przede mną :)
OdpowiedzUsuńTwoja recenzja zdecydowanie zachęca do lektury, lubię tego typu dobrą literaturę, a do tego jeszcze autorką jest Polka. Jeśli piszesz, że to najlepsza polska pisarka, to chętnei skonfrontuję opinie :)
OdpowiedzUsuńAneto - czekam na twoją opinię odnośnie tej książki :) mnie zafascynowała...
OdpowiedzUsuń