O rany boskie, toż to już wakacje!!! Mimo oficjalnego zakończenia roku w ogóle nie odczułam końca pracy i początku urlopu... Niestety ostatnimi czasy tyle spraw mam na głowie, że zapominam o tych najdrobniejszych sprawach, co zdarzało się bardzo rzadko. Moim wielkim marzeniem jest długi odpoczynek z książką w ręku, niestety tegoroczne wakacje nie zapowiadają się jako czas relaksu i spokoju.
Zapytacie pewnie: co cię tak zmęczyło w ciągu roku szkolnego? Po pierwsze nowa odpowiedzialna praca - wychowawstwo w zerówce. Niby nic szczególnego, ale człowiek zawsze chce się jakoś ciekawie zaprezentować pracodawcy, by ten przedłużył umowę o kolejny rok. Do tego doszedł staż nauczycielski, organizacja wyjazdów, imprez, uroczystości i przedstawienie z okazji zakończenia zerówki, co okazało się okrutną gehenną dla mnie i dla moich kochanych dzieci, którym w czerwcu absolutnie nie w głowie było przypominać sobie role. Niby nic takiego, powiecie, ale jeśli człowiek to wszystko robi po raz pierwszy w życiu, stres jest nieskończenie wielki. A im lepiej kolejne elementy pracy wychodziły, tym większy apetyt rósł u pani Dyrektor. I tak w koło Macieju...
Tego roku kończę moją karierę studencką (choć wykładowcy namawiają na doktorat - brrr....) i mam nadzieję bronić się w połowie lipca. Pisanie pracy zabrało mi... mnóstwo cennego czasu, ochoty i radości z czytania oraz pisania. Zarzuciłam prowadzenie bloga, czytanie, a ostatnie parę dni kładę się spać, gdy kury wstają, czyli na ogół około 4 nad ranem.
W sierpniu czeka mnie ślub, wesele, poprawiny i co tam jeszcze przy okazji się przytrafi. Nie lubię, gdy pewne rzeczy powstają bez mojej kontroli lub ingerencji, tak więc postanowiłam między innymi własnoręcznie stworzyć zaproszenia na ślub. Nie przewidziałam tylko jednego - że tworzenie zaproszeń zbiegnie się w czasie z obroną stażu nauczycielskiego i pisaniem pracy magisterskiej... Kiedy ja się w końcu nauczę korzystać z pomocy innych..?
Mam nadzieję, że teraz nikt już się nie dziwi, dlaczego jestem taka zmęczona. Jak widać także wakacje zapowiadają się strasznie pracowicie i kiedy będę mogła odetchnąć chwilą ciszy i spokoju, nadejdzie nowy rok szkolny i nowa grupa zerowa, pozostanie tylko stare zmęczenie. I jak tu optymistycznie patrzeć na wakacje?
To tyle moich smutków i żali. Trochę mi ulżyło muszę przyznać. Kilka cudownych książek czeka na recenzje, a ja nie mam ani siły, ani ochoty ich opisywać, bo wiem, że wyjdzie mi to fatalnie. Mam jednak nadzieję, że do końca tygodnia uporam się z ostatecznym oddaniem pracy magisterskiej i przygotowaniem do obrony, a potem nie ruszę się z fotela przez najbliższe kilkanaście dni!
wiele przed Tobą - więc życzę.... SIŁY, SIŁY, UPORU, WYTRWAŁOŚCI i SIŁY :)))) !!!
OdpowiedzUsuńOleńka - dzięki wielkie, na pewno się przyda! :) nie pamiętam kiedy ostatnio czułam się tak zmęczona...
OdpowiedzUsuńTo będą wakacje których nigdy nie zapomnisz :)
OdpowiedzUsuńŻyczę wszystkiego najlepszego i powodzenia :)
Bardzo bardzo Cię rozumiem. Przechodziłam przez ślub, obronę (staż jeszcze nie...) - i wiem, że to bardzo męczące i stresujące - tyle że ja miałam to rozplanowane w czasowych odstępach.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się i pomyśl, że w końcu nadejdzie taka chwila, że to, co męczące, będzie za Tobą. A jak zabraknie siły, to i tak przejdziesz przez to - samą siła rozpędu!!! :)
(ale staż jestem sobie w stanie wyobrazić...) :)
OdpowiedzUsuńTak to już jest . Ale dasz rade :)
OdpowiedzUsuńZa tez wolę robić wszystko sama a później się okazuje , że w jeden dzień musze zrobić tyle rzeczy :)
Mnie też czeka w sierpniu ślub w rodzinie, ale ja się zbuntowałem i powiedziałem że się nie pojawię. Nie mam ochoty na oglądanie facetów pod stołami i kiwających się na krzesłach kobiet.
OdpowiedzUsuńWiem coś o zmęczeniu z końcem roku szkolnego :) Choć teraz, gdy nie pracuję, chętnie bym się troszkę z dzieciakami i dokumentacją szkolną pomęczyła :) Ot, takie swoiste uzależnienie od bycia nauczycielem :) pozdrawiam serdecznie i trzymam kciuki za obronę pracy i weselne przygotowania :)
OdpowiedzUsuńOj... Trzymaj się! ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam wszystkim za te krzepiące słowa :) naprawdę czasami dobrze jest się upewnić, że może być już tylko lepiej... :)
OdpowiedzUsuńPisanyinaczej - a już myślałam, że w dzisiejszych czasach nie spotyka się już na weselach ludzi pod stołami... ;)
co do tych wesel - też tak myślałam :) Przynajmniej ja się nie spotkałam :D
OdpowiedzUsuńPowody nieobecności jak najbardziej usprawiedliwione :) Powodzenia na obronie i radosnego dnia ślubu :)
OdpowiedzUsuń