Tytuł oryginału: Je voudrais que quelqu'un m'attendre quelque part
Tłumaczenie: Aleksandra Komornicka
Wydawnictwo: Świat Książki
Rok wydania: 2003
Ilość stron: 176
Ocena: 4
Źródło: własna biblioteczka
Dwanaście opowiadań. Dwanaście historii z życia nieznanych nam ludzi. Nie wiemy skąd pochodzą, kim są ich rodzice, czasami nie wiemy nawet gdzie mieszkają i jak im na imię. A. Gavalda uchwyciła tylko fragmenty z ich życia, jakby miała przy sobie system monitorujący, w którym zmienia poszczególne kanały i zapisuje to, co widzi w danej chwili. Zabieg ciekawy? Ano ciekawy.
Wydawać by się mogło, że są to historie miłosne. Rzeczywiście, w każdym opowiadaniu opisany jest fragment miłosny - początki zakochania, pierwsze miłości, związki małżeńskie, przyjaźnie. Jednak tym, co stanowi główny wątek i co jednoczy ze sobą wszystkie opowiadania jest samotność. Każdy z bohaterów opowiadając własne przeżycia i uczucia, tak naprawdę pokazuje nam jak cicho i pusto wokół niego, pomimo trwania w związku, pomimo licznej grupy przyjaciół, pomimo kumpli z pracy. Każdy z nich w końcu zostaje sam. Sam musi zmierzyć się z problemem, samotnie przeżywa nieszczęśliwą miłość, samotnie rozgląda się w sypialni, w której jeszcze przed chwilą była ta osoba napotkana przypadkiem na ulicy.
Niewątpliwie proza A. Gavaldy ma w sobie jakiś niepowtarzalny styl. W trakcie czytania niby nic nadzwyczajnego, jednak kończąc ostatnie zdanie trzeba było zatrzymać się przez chwilę i pomyśleć, co autorka miała na myśli. To lubię w krótkich formach literackich.
Teraz kilka słów krytyki. Czytałam tę książkę przez trzy noce. Być może była to wina późnej pory i lekkiego zmęczenia, jednak przyznam szczerze, że pomimo wrażenia, jakie wywarły na mnie opowiadania, nie zapamiętałam właściwie żadnego z nich. W tej chwili mam pustkę w głowie i nie pamiętam ani jednego imienia bohatera. No właśnie, to o czymś jednak świadczy. Opowiadania interesujące, intymne, przenikające na wskroś, ale ostatecznie brak im jakiegoś szlifu, który zapadłby w pamięci na dłużej.
Niestety muszę też szczerze przyznać, że po szóstym opowiadaniu zatytułowanym "Przepustka", które podobało mi się najbardziej, poziom emocji i zainteresowanie kolejnymi historiami zaczęły się obniżać, aż w "Epilogu" niemal sięgnęły dna. Wiem, że jest to debiut literacki autorki, wiem, że opowiadania są najtrudniejszą formą literacką, wiem też, że trudno zaskoczyć współczesnego człowieka tematyką miłosną. Muszę być jednak obiektywna i sprawiedliwa, mówię więc, że historie skrojone przez A. Gavaldę są dobre, lecz nic ponad to. Na pewno jednak sięgnę po kolejne jej książki, bo sam styl pisania bardzo mi się spodobał, a jako że jestem wielbicielką prozy francuskiej, nie raz będę miała okazję przekonać się, czy autorka warta jest mojego zainteresowania.
Hmmm ja czytałam tę książkę w styczniu 2008 (przed chwilą sprawdziłam) i ... nie pamiętam z niej kompletnie nic...
OdpowiedzUsuńosobiście nie przepadam za opowiadaniami, lecz zaciekawiłaś mnie swa recenzją.
OdpowiedzUsuńmagdalenardo - ja mam nadzieję, że choćby mały zarys całości pozostanie mi w głowie :)
OdpowiedzUsuńcyrysia - ja bardzo lubię opowiadania, wystarczy przeczytać kilka z nich by dowiedzieć się, czy autor ma talent czy też mu go brak :)
Lubię czytać opowiadania, więc może się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńCassiel - zapraszam do lektury i podzielenia się z nami opinią :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię opowiadania i do tych też miałam się zabrać, ale teraz sama nie wiem. Rzeczywiście będę musiała wziąć poprawkę, że to debiut autorki, bo lubię jej prozę :)
OdpowiedzUsuńrajzarogiem - jeśli lubisz tę autorkę to koniecznie musisz przeczytać jej debiutancką książkę :)
OdpowiedzUsuńCześć! :)
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do One Lovely Blog Award :-)
http://artystakombinator.blogspot.com/2011/07/one-lovely-blog-award.html
Artysto - bardzo dziękuję :) jestem zaszczycona :)
OdpowiedzUsuńSama nie wiem, kojarzy mi się to trochę z filmem Zakochany Paryż, gdzie też są pokazywane historie różnych ludzi, a on trochę mnie nudził. Ale mimo wszystko może kiedyś sięgnę, choćby i po to, żeby przeczytać to szóste opowiadanie, o którym wspomniałaś ;)
OdpowiedzUsuńJa, żeby się nie znudzić - czytałam opowiadania swobodnie sobie od jednego do drugiego "skaczą" i u mnie taki system świetnie się sprawdził ;)
OdpowiedzUsuń