Przybyłam, zobaczyłam, zwyciężyłam...
Zaczęło się niewinnie - PRZYBYŁAM - na pola grunwaldzkie po 3 godzinach jazdy (bez korków o dziwo!!!) około 10 rano. Na szczęście znajomi byli tu wcześniej i zajęli nam bardzo dobre miejsca.
Do wielkiej inscenizacji zostało nam 4 godziny, a ludzi wciąż przybywało...
Dla zabicia czasu przeszliśmy się obserwować jak żyją rycerze, giermkowie i ich towarzyszki w obozach rycerskich (w Polski, Litwy, Niemiec, Białorusi)
Tym czasem na polu bitewnym zaczęli pojawiać się... turyści, by uchronić się nieco przed słońcem w brzozowym lasku.
Ale już niebawem nadciągnęły zastępy rycerzy z polskich, litewskich, ruskich i niemieckich oddziałów. A do chwili walki pozostała jeszcze godzina...
ZOBACZYŁAM: W końcu - zaczęło się! O godzinie 14 wszyscy na widowni usiedli, schowali parasole, powyciągali aparaty, kamery, lornetki i co tam mieli innego pod ręką, a narrator rozpoczął opowieść o bitwie, która zmieniła losy średniowiecznej Europy.
Gdy Krzyżacy grabili polskie ziemie i zabijali bezbronnych chłopów ziemskich...
...podpalali majątki i łupili to, co pozostało...
...król Polski - Władysław Jagiełło postanowił zareagować.
Oba wojska spotkały się na polach grunwaldzkich, by walczyć o honor, władzę i uznanie w świecie. Tak oto rozpoczęła się 15 lipca 1410 roku słynna BITWA POD GRUNWALDEM!
Tak oto zakończyła się zwycięska Bitwa pod Grunwaldem, przez stronę niemiecką nazywana Bitwą pod Tannenbergiem. Jedno jest jednak pewne - Polacy tym razem zwyciężyli zakon krzyżacki i sprawili, że jego potęga osłabła, a to stało się początkiem nowego okresu w dziejach Polski i całej średniowiecznej Europy.
Dla ciekawości dodam, że król wraz z wojskami próbowali także zdobyć Malbork, lecz tym razem los im nie dopomógł - inscenizację tej walki można zobaczyć już w dniach 22 - 25 lipca 2010 roku na OBLĘŻENIU MALBORKA - bardzo ciekawej (ciekawszej nawet od bitwy pod Grunwaldem moim skromnym zdaniem) imprezie odbywającej się już od kilku lat na dziedzińcu i wokół zamku krzyżackiego w Malborku. Szczegóły znajdziecie TUTAJ. POLECAM GORĄCO!!!
Niestety nie uwieczniłam tego, co działo się po inscenizacji - tłumy ludzi próbujących wydostać się z Grunwaldu, tysiące samochodów chcących wydostać się z parkingów i dróg okalających pola, 5 godzin totalnego zastoju i desperacja turystów, policji oraz służb medycznych. Brak wody pitnej, jedzenia, kurz i największa atrakcja - STRAŻ POŻARNA polewająca wodą brudnych i spalonych słońcem ludzi. ZWYCIĘŻYŁAM pragnienie, głód, upał i zmęczenie, by móc o godzinie 21 wsiąść do samochodu i ruszyć z stronę domu i dziś zdać tę relację osobom, które ominął ten ogrom atrakcji...
To była niezapomniana przygoda
Ja mam do Grunwaldu niedaleko, mieszkam pod Olsztynem. Ale nie cierpię tej imprezy i tej walki o wyjazd z pola. Raz tam pojechałam z rodziną i więcej nie chcę. Mam taką awersję do tłumów, no. Ale gdyby nie te tłumy, to uznałabym, że warto zobaczyć rycerzy w zbroi. Ten zakuty łeb...
OdpowiedzUsuńWiększość stałych bywalców tej imprezy była zszokowana i zniesmaczona tymi przeogromnymi tłumami - ok. 150 tys. osób. Ja też nie przepadam za takim nawałem ludzi, ale czasami warto się poświęcić i przede wszystkim poznawać nowe miejsca, by móc na starość powiedzieć wnukom, gdzie to człowiek nie był...;)
OdpowiedzUsuńW tym roku nie stać nas (mnie i mojej drugiej połowy) na dłuższy wypad np. w góry więc Grunwald był jedyną możliwością wyrwania się z Kaszub i zatłoczonych brzegów Bałtyku...