środa, 28 maja 2014

Gringo wśród dzikich plemion

Autor: Wojciech Cejrowski
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Seria wydawnicza: Poznaj Świat
Format: papier
Rok wydania: 2006
Liczba stron: 265
Ocena: 5

źródło: własna biblioteczka



...Będzie to opowieść o tropikalnej puszczy...*

Nareszcie! Chciałoby się krzyknąć. Nareszcie! Od tylu lat planowałam przeczytanie tej książki i nigdy nie było odpowiedniej chwili, dostatecznej motywacji. A "Gringo.." cierpliwie czekał na swoją kolej. A ja w końcu zwiedziłam spory obszar dzikiej, pierwotnej amazońskiej dżungli. I spotkałam Indian, moich ukochanych czerwonoskórych Indian! Wspaniale!

No, może nieco przesadziłam z tą fascynacją. Historie opisywane przez Wojciecha Cejrowskiego - znanego antropologa, poszukiwacza przygód i nieznanych plemion w dorzeczu Amazonki, a ponadto bardzo kontrowersyjnego człowieka o skrajnych i dziwnych czasami poglądach - były bardzo ciekawe, nie przeczę. Opisywały miejsca, których większość ludzi nigdy nie zobaczy, nawet w telewizji. Opisywały też rośliny i zwierzęta, o których istnieniu nie miałam zielonego pojęcia. Przede wszystkim jednak opisywały liczne, bardziej lub mniej niebezpieczne, przygody, jakie w trakcie kilku(nastu?) wypraw przeżył autor książki. Od niektórych z nich włos jeżył się na głowie, inne śmieszyły mnie niezmiernie. 


Być może należałoby w kilku słowach streścić tę książkę? A może lepiej nie - tyle już opinii, recenzji, publikacji na temat "Gringo.." popełniono, że nie będę się już powtarzać. Zwrócę tylko uwagę na to, co mnie zaskoczyło, co zachwyciło, a co mi się w tej książce nie podobało (bo takie chwile też bywały). 

Zachwyty: ciekawy styl pisania, radość i absolutna duma z tego, co autor przeżył, czego doświadczył. Niewątpliwie już po kilku stronach książki można poczuć, jak bardzo Cejrowski kocha to, co robi, jak go to całkowicie pochłania i jak bardzo pragnie się z nami podzielić swoją fascynacją. Zaimponował mi także tym, że otwarcie przyznawał się do strachu oraz tej wielkiej włochatej i kosmatej, czyli PANIKI - nie zgrywał tu macho, którego tak często kreuje w telewizji. Poza tym opisał tamten świat takim, jakim jest naprawdę. Nie koloryzował, nie idealizował. Za to go cenię. No i za to, że przeżył. Ja pewnie nie wyszłabym stamtąd na własnych nogach...

Zaskoczenie: Blondynka. Byłam przekonana, że nie wspomni o niej ani słowem. A tu, na końcu książki, nagle pojawia się ona. I bardzo dobrze, bo właściwie gdyby nie ona, to Cejrowski nie byłby tak popularnym antropologiem i znawcą amazońskiej dżungli (choć to moja prywatna i całkowicie subiektywna opinia). Trochę mniejszym zaskoczeniem, i niekoniecznie pozytywnym, było dużo historii okołoamazońskich - różne przeprawy celne, spotkania z żołnierzami, dyskusje. Tego się w książce nie spodziewałam, a otrzymałam aż w nadmiarze.

Zniecierpliwienie: niestety bywały w "Gringo.." też i takie chwile, gdy odkładałam książkę na stolik i przez kilka dni po nią nie sięgałam. Po prostu nudziła mnie i zniechęcała do siebie. Zwłaszcza w tych chwilach, gdy Cejrowski zanurzał się w geopolityczne wywody lub opisywał długie i nużące (przynajmniej dla mnie) przeprawy z celnikami. A to ośmieszał ich, a to prowokował, oszukiwał, choć nie zawsze się to udawało. I w tych momentach wychodził na wierzch ten gringo z telewizji - pyszałkowaty, chamski, z zadartym do góry nosem. 

Ogólnie jednak "Gringo.." okazał się bardzo ciekawą i radosną lekturą, podczas której często prychałam śmiechem i dzieliłam się poznanymi historiami z innymi członkami rodziny. Cieszę się, że mam tę książkę z swojej biblioteczce i pewnie w niedługim czasie nabędę także kolejne części przygód słynnego pana Wojtka (taki tam banalik na zakończenie;))

...Wkrótce zniknęliśmy we mgle, która opadła za nami jak kurtyna na koniec przedstawienia...*

* pierwsze/ostatnie zdanie powyższej książki

8 komentarzy:

  1. A to u mnie inaczej zupełnie, to znaczy ZUPEŁNY bezkrytycyzm. I nawet jeszcze bardziej go polubiłam, wcześniej jakoś tak nie zawsze było mi po drodze z jego poglądami. Książka po prostu od początku do końca ACH. A Pana Cejrowskiego dziś bardzo cenię właśnie za poglądy - kiedyś wydawał mi się pyszałkowaty, ale dziś podzielam jego radykalizm.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja początkowo z bardzo dużym zaciekawieniem przysłuchiwałam się jego poglądom. Po pewnym czasie jednak doszłam di wniosku, że wolę go cenić za wspaniałe wyprawy i ogromną wiedzę na temat różnych tajemniczych miejsc na ziemi niż zniechęcić się do niego przez dziwne poglądy :)

      Usuń
    2. Czemu dziwne? :) Dla mnie odkłamuje rzeczywistość, nazywa rzeczy po imieniu. Się nie zgadzam!

      Usuń
    3. Nie znam się aż tak dobrze na polityce i nie jestem w stanie części rzeczy przez niego wypowiadanych skonkludować z innymi, ale mam po prostu nieco inne poglądy na niektóre sprawy :) na przykład nie wierzę po prostu w słowa, że w Polsce żyje się aż tak źle, że lepiej zamieszkać w dzikim Ekwadorze - może nie ma tam podatków, ale nie ma też emerytur i innych świadczeń. A leczyć się u szamana nie mam ochoty. I tyle :)

      Usuń
    4. Też tak dobrze się nie znam, ale na przykład Pan ma rację mówiąc, że moje prawa obywatelskie są ograniczane przez durną w większości administrację polską i unijną. Ale każdy ma własne poglądy, więc chyba nie ma sensu dyskutować, a jeśli już, to na pewno nie tutaj. Pozdrawiam! :)

      Usuń
    5. W tym, co napisałaś, to akurat częściowo przyznaję Mu rację, ale tylko częściowo :) a do takiej dyskusji przydałby się pewnie osobny blog :) również pozdrawiam!

      Usuń
  2. Lubię "Gringo..." ale osobiście uważam, że najlepszą książką Cejrowskiego jest "Rio Anaconda". Nie mogłam się od niej oderwać, a przy "Gringo..." miałam chwile zwątpienia ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo! Dziękuję za podpowiedź. Trochę miałam obaw przed sięgnięciem po jego kolejne książki. Ale widzę, że mogę to zrobić z zupełnym spokojem :)

      Usuń