sobota, 10 maja 2014

[NOCnikowe lektury] Gdzie ukryła się wiewiórka?

Tekst: Joanna Kuryjak
Ilustracje: Agnieszka Ulatowska
Wydawnictwo: Aksjomat
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 12
Książka twardostronicowa

Ocena Łucji: 5
Ocena moja: 4

źródło: własna biblioteczka

...Na drzewie w parku mieszka malutka wiewiórka Kamila...*

Tym razem nie będę się zbyt długo rozwodzić nad książeczką. Po pierwsze nie ma o czym, gdyż tekstu jest tu niewiele, a i ten, który jest, pozostawia sporo do życzenia. Ale o tym potem. Na początek chciałabym się wytłumaczyć, dlaczego opisuję coś tak niewielkiego i pozornie nieciekawego; otóż jak każda książeczka dla dzieci - ta także ma swoje wady i zalety i wbrew pozorom może się okazać strzałem w dziesiątkę. No, może przesadzam, ale w siódemkę na pewno. W każdym bądź razie moja córeczka "czyta" ją codziennie.



A ponieważ książeczka jest lekka i posiada twarde strony, Łucja bez problemu kartkuje ją w poszukiwaniu... no właśnie, czego? I tu się zdziwicie, bo wiewiórki na pewno nie! Zwraca uwagę na wszystko poza główną bohaterką. A gdy pytam (bo przecież o to w książce chodzi) o wiewiórkę, córcia pokazuje mi ostatnią stronę (gdzie wiewiórka w pełnej krasie siedzi sobie na ławeczce), po czym wraca do przeglądania. Zauważa wiele ciekawych rzeczy - piłkę, pieska, biedronkę, królika... I nie dziwię się, ponieważ ilustracje są tu po prostu piękne. Chociaż nie wiem do końca, czy można nazwać to ilustracjami, ponieważ zrobione są z wycinanek - z różnych papierów, różnych tekstur i różnych form. W sumie jednak całość wygląda wspaniale! 


A wiewiórka chowa się w różnych dziwnych miejscach i niełatwo ją znaleźć. 


Zastanawiam się, czy moja córeczka jej nie widzi, bo jest zbyt młoda, czy po prostu celowo pomija. Tyle razy już pokazywałam jej, gdzie ukrywa się Kamila, że siłą rzeczy powinna te miejsca zapamiętać. Cóż, dziecko zawsze stara się robić po swojemu, a ja w przypadku czytania absolutnie mu tego nie bronię :)

Tekst - jak to bywa przy tanich wydaniach - nie porywa. Ale nie jest też ani skomplikowany, ani niepoprawny. Równie dobrze mogłoby go nie być i kreatywny rodzic sam bardzo dobrze poprowadziłby narrację. Więc tym bardziej logiczne wydaje się, że czytając dziecku, sami wpadniemy na to, by zapytać je "gdzie ukryła się wiewiórka?". Tymczasem autorka myśli za nas i na każdej stronie wprowadza pytanie o tym samym znaczeniu, tylko innej treści. Pytanie tylko - po co..?





Podsumowując - mnie ta książeczka zachwyciła szatą graficzną i zirytowała treścią. Dlatego rzadko czytamy ją razem. Najczęściej córcia sama zagłębia się w lekturę, a ja staję się biernym obserwatorem jej poszukiwań. Co nie znaczy, że żałuję zakupu. Wręcz przeciwnie, nie dla mnie została zakupiona ta książeczka, lecz dla mojego dziecka i w tej roli spisuje się bardzo dobrze! A to jest najważniejsze :)

Dodam tylko na koniec, że kosztowała naprawdę grosze (około 3,5 zł) i można do niej dokupić jeszcze podobne wersje z kotkiem i pieskiem. W ten sposób niskim kosztem finansowym możemy uzyskać bardzo dobry efekt z postaci zaciekawienia książką naszej pociechy i chwilę odpoczynku dla siebie :) Warto? Myślę, że tak. 

... Tu jesteś, wiewióreczko!...*

* Pierwsze/ostatnie zdanie powyższej książki



1 komentarz:

  1. Witam:-))
    Przypadkowo trafilam na ta recenzje - jak dla mnie, czyli autorki ilustracji, bardzo pozytywna, Dziekuje!
    Pozdrawiam i zycze szczesliwego Nowego Roku,
    Agnieszka

    OdpowiedzUsuń