piątek, 31 stycznia 2014

Konspiratorzy

Autor: Shan Sa
Tytuł oryginału: Les conspirateurs
Tłumaczenie: Krystyna Sławińska
Wydawnictwo: Muza  

Seria wydawnicza: Kalejdoskop
Format: papier 
Rok wydania: 2007
Liczba stron: 224
Ocena: 3,5

źródło: własna biblioteczka



...Dokładnie o godzinie piętnastej dozorczyni, Portugalka, w kamienicy pod numerem 21 przy placu Edmonda Rostanda szeroko otwiera ciężką drewnianą bramę...*

No cóż. Nie kryję swojej miłości do prozy Shan Sa. Od kilku lat jest ona jedną z moich ulubionych współczesnych pisarek. Przeczytałam większość opisanych przez nią historii i jeszcze nigdy się na nich nie zawiodłam. Kiedyś jednak musiał nadejść ten pierwszy raz. I jest. Teraz.

Francja, Paryż, XXI wiek. Szpiedzy w roli głównej plus zaplątany w to wszystko polityk, który zbyt szybko chciał zdobyć sławę i uznanie. Ona - chińska bojowniczka o wolność, główna bohaterka rewolucji z 1989 roku na placu Tananmen, z trudną i skomplikowaną przeszłością. On - amerykański agent CIA, szukający dobrego kontaktu z chińskim rządem. Spotykają się w Paryżu, zamieszkują w tej samej kamienicy, w końcu zostają kochankami. Jaki mają w tym interes? Kto z kim, jak i gdzie..? I po co im ten francuski polityk...? Sprawa niesamowicie skomplikowana od pierwszej do ostatniej strony! 


Nie będę wdawać się w szczegóły tej historii, bo nie jest ona najważniejsza. Największym atutem prozy Shan Sa jest bowiem pisanie o uczuciach, emocjach, bliskości, samotności, a przede wszystkim o historii Chin. I robi to wspaniale, naprawdę! Tym razem jednak trochę przerosła ją forma nad treścią. Wewnętrzne rozterki bohaterów są długie, skomplikowane, czasami wręcz męczące. Bardzo dużo seksu, takiego... ciężkiego kalibru, z dokładnymi opisami. Lubię subtelną erotykę w książkach, ale tanie pornole jakoś mnie nie kręcą. A tu miałam wrażenie, że autorka właśnie się o nie ociera. 

Na dodatek ta narracja - męczący czas teraźniejszy. Zupełnie nie wiem dlaczego, ale strasznie mi to przeszkadzało. Być może dlatego, że nie mogłam odpocząć od bohaterów, stale miałam wrażenie, że jestem tuż obok nich i na bieżąco śledzę ich ruchy. A wolałabym jednak nieco większy dystans.

Plusy tej książki - na pewno po raz kolejny fantastycznie ukazana samotność każdego z bohaterów. Na pewno niesamowicie skomplikowana i do ostatnich stron trzymająca w niepewności fabuła. I bardzo ciekawy temat. Na dodatek współczesna, ale bardzo ciekawa, historia Chin, jak zwykle w zgrabny sposób wpleciona w losy bohaterów. No i fenomenalna wrażliwość autorki, jej dbałość o każde zdanie, o każde słowo oraz o to, co pomiędzy nimi. To na pewno ogromne atuty "Konspiratorów".  

Shan Sa od wielu lat przenosiła mnie w świat baśni. Czułam się zawsze jak mała dziewczynka, która otwiera książkę po to, by odkryć wspaniałą historię, niekoniecznie radosną czy ze szczęśliwym zakończeniem. Każde spotkanie z bohaterami jej książek było czymś niezwykłym i na długo, bardzo długo pozostawało nie w pamięci, lecz gdzieś głębiej. "Kospiratorzy" nie wzbudzili we mnie tego odczucia i czuję ogromny żal. Straszny niedosyt. Jest mi przykro. Ale się z tego wyleczę, otrząsnę i na pewno niebawem przeczytam kolejną powieść Shan Sa.

...Nogą wpycha ją pod łóżko...*

* Pierwsze/ostatnie zdanie powyższej książki

Inne książki autorki na blogu:
CZTERY ŻYCIA WIERZBY

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz