Tytuł oryginału: Quien mato a Imnaculada de Silva?
Tłumaczenie: Aleksandra Wiktorowska
Wydawnictwo: Muza
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 168
Ocena: 4,5
Już tak dawno nie przebywałam w gorącej i słonecznej Hiszpanii, że kiedy tylko nadarzyła się okazja (wyzwanie Book Trotter), postanowiłam sięgnąć po literaturę tego kraju. Wybór padł na Marinę Mayoral. A w zimowe, długie wieczory gorąca historia krwawych tajemnic rodzinnych z delikatną nutką romansu w tle brzmiało bardzo zachęcająco.
"Kto zabił Inmaculadę de Silva?" to historia młodej Etel, która kończąc szkołę średnią postanawia podjąć się zawodu pisarki. Wszyscy twierdzą, że na do tego talent, więc czemu by nie spróbować..? Tylko jaki by tu wybrać temat na główny wątek powieści? Z pomocą przychodzą wydarzenia rodzinne, a konkretnie tajemnicza historia zabójstwa słynnego Antona del Canote (taki współczesny Zorro) przez ciotkę dziewczyny. Wspaniały temat na pierwszą książkę. Trzeba tylko zdobyć wystarczająco dużo ciekawostek i rzetelnych informacji, a potem do dzieła! Okazuje się jednak, że nie jest to takie łatwe, jak się wydaje...
Ponieważ Etel nie mieszkała w rodzinnym miasteczku (przeprowadziła się tu dopiero jakiś czas temu), nie zna zbyt wielu ludzi, z którymi mogłaby na ten temat porozmawiać. Poza tym o historii śmierci Antona krążą przeróżne legendy więc zdobycie prawdziwych i wiarygodnych informacji to nie lada wyzwanie. Z pomocą przychodzą dziewczynie kuzynka Catara i kolega z klasy (przystojny i zakochany przyszły malarz...) Juancho. W trójkę rozpoczynają małe śledztwo..
Książka pisana jest w formie pamiętnika czy też zapisków z przebiegu mini śledztwa młodych ludzi. Narratorką jest główna bohaterka, przez co książka staje się bardziej wiarygodna. Jednak szczerze powiedziawszy jest to raczej powieść dla młodzieży. Tak ją przynajmniej odebrałam. M. Mayoral wymyśliła dosyć ciekawe zakończenie, ponieważ czytelnik poznaje kilka wersji jednej historii i tak naprawdę sam wybiera, która z nich przekonała go najbardziej. Nic tak do końca nie zostaje wyjaśnione, nawet wątek romansu między młodymi bohaterami zostaje nagle urwany i nie wiadomo, jak się sprawy potoczyły.
"Kto zabił Inmaculadę de Silva?" trochę przypomina mi własne pamiętniki sprzed kilkunastu lat. Wróciły wspomnienia szczenięcych miłostek, chęci przeżycia niezapomnianej przygody, zainteresowanie losami niektórych członków rodziny. Każdy z nas od czasu do czasu miewał w swoim życiu chwile, kiedy pragnął dowiedzieć się jak najwięcej o swych korzeniach. Książka M. Mayoral pozwoliła mi powrócić do tych wszystkich miłych wspomnień i za to ją cenię. Jeśli zaś chodzi o odbiór całości, dobra, ale nie zachwyciła. Rozgrzała hiszpańskim słońcem i temperamentem, ale śniegu na dworze nie roztopiła. Polecam jako ciekawy przerywnik między opasłymi tomami innych lektur w letnie upały :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz