Wydawnictwo: Czarne
Seria wydawnicza: Linie Krajowe
Rok wydania: 2007
Liczba stron: 248
Ocena: 5,5
Źródło: własna biblioteczka
Książka otrzymała Nagrodę Fundacji Kultury
Od pewnego czasu zastanawiam się nad własnym doborem lektur. Zawsze starałam się, by książki, które czytam równocześnie lub które po sobie następują, nie były jednakowe tematycznie, gatunkowo i aby nie był to ten sam autor. I muszę szczerze przyznać, że dziwnym zbiegiem okoliczności co jakiś czas i tak nic z tego nie wychodzi. Dopiero co skończyłam lekturę "Ostatniego dnia lipca", traktującego o II wojnie światowej, by w chwili natchnienia sięgnąć po "Dom Małgorzaty", który również związany jest z tematyką wojenną. Na początku nieco się zirytowałam, ale proza E. Kujawskiej wynagrodziła mi tę zbieżność tematyczną w dwójnasób.
Nie pamiętam, kiedy ostatni raz czytałam coś tak subtelnego, delikatnego jak pajęcza nić. Coś, co oplata myśli, niepostrzeżenie zakrada się wgłąb ciała i kradnie serce. W całości. Cudownie lekkie zdania, liczne epitety i metafory. Chwilami ma się wrażenie, że czyta się wspaniały wiersz. A to przecież historia ludzi, którzy przeżyli wojnę. Ludzi, którzy stracili lub stracą przez nią wszystko, co mają najcenniejszego. Więc skąd ta czułość autorki, skąd te piękne delikatnie przeplatane słowa? Ponieważ przede wszystkim jest to opowieść o kobietach - silnych i kruchych, słabych i walecznych jednocześnie. Historia jedyna i niepowtarzalna.
To historia Hildegard, Niemki z Miasta nad morzem. Kobieta opuszczona przez męża i dwóch synów zafascynowanych wojną, jedyne co może w tej sytuacji robić, to czekać na ich powrót. I dbać o dom. Jej Dom. Bo to wszystko, co jej pozostało. A każdy Dom ma przecież duszę. I tę duszę Hildegard pielęgnuje w samotności. Pielęgnuje do czasu, gdy na Miasto spada czarna rozpacz - przesiedlenia. Jej ukochany Dom ma zamieszkać ktoś inny, obcy. Ktoś stamtąd. Hildegard od początku nienawidziła wojny, a teraz poczuła ostateczne jej uderzenie.
Do Domu Hildegard wprowadza się Małgorzata z synem Stasiem. Wojna już w pierwszych dniach zburzyła jej piękny, nowy, wspaniały dom. Jedna czarna bomba zrzucona z samolotu. I wszystko zniknęło. I co z tego, że przeżyła ona, że przeżył jej syn i mąż. Nie mieli już domu i musieli mieszkać kątem u rodziców. Teraz ma szansę ułożyć sobie życie od nowa. W nowym domu. Tylko co tu robi ta... Niemka? Dlaczego jeszcze nie opuściła swojego pokoju? Swojego Domu?
Jak pogodzić dwie osoby, które tracą to, co mają najcenniejszego z powodu wojny, której przecież nie chciały? Czy można obarczać winą którąkolwiek z nich? W tej powieści nie ma prostych odpowiedzi. Nie można też stanąć po żadnej ze stron. Czytelnik ma wrażenie, że tu właściwie nie ma stron, brakuje podziału na tych lepszych i gorszych, tych mniej i bardziej pokrzywdzonych. Hildegard traci bowiem wszystkich bliskich i pozostaje jej Dom. Małgorzata odwrotnie - ma męża (który wraca z przymusowych robót w Niemczech) i syna, lecz wojna zabrała jej kawałek swojego miejsca. I oto siły zaczynają się wyrównywać, ponieważ Hildegard zyskuje w Domu nową rodzinę, zaś rodzina Małgorzaty otrzymuje kawałek swojego miejsca - swój dom.
Przyznacie, że powieść E. Kujawskiej to wspaniała plątanina myśli, słów i uczuć. Wspaniała proza, cudowna historia. Może to banalnie zabrzmi, ale po raz pierwszy poczułam, że żal mi Niemców, tych zwyczajnych obywateli, którzy przecież nie mieli wpływu na wybuch wojny, na jej skutki. To też byli ludzie doświadczeni przez los, ludzie niemający z wojną nic wspólnego. A jednak ich także dotknęła i zniszczyła ich życie. Mimo wszystko historia napisana przez E. Kujawską uświadamia nam, że nawet w najgorszym momencie należy odnaleźć iskierkę nadziei i nią kierować się ku wyjściu z beznadziejności dnia codziennego.
Serdecznie polecam tę książkę! Ja jestem nią oczarowana i mam nadzieję, ze wy też będziecie.
To historia Hildegard, Niemki z Miasta nad morzem. Kobieta opuszczona przez męża i dwóch synów zafascynowanych wojną, jedyne co może w tej sytuacji robić, to czekać na ich powrót. I dbać o dom. Jej Dom. Bo to wszystko, co jej pozostało. A każdy Dom ma przecież duszę. I tę duszę Hildegard pielęgnuje w samotności. Pielęgnuje do czasu, gdy na Miasto spada czarna rozpacz - przesiedlenia. Jej ukochany Dom ma zamieszkać ktoś inny, obcy. Ktoś stamtąd. Hildegard od początku nienawidziła wojny, a teraz poczuła ostateczne jej uderzenie.
Do Domu Hildegard wprowadza się Małgorzata z synem Stasiem. Wojna już w pierwszych dniach zburzyła jej piękny, nowy, wspaniały dom. Jedna czarna bomba zrzucona z samolotu. I wszystko zniknęło. I co z tego, że przeżyła ona, że przeżył jej syn i mąż. Nie mieli już domu i musieli mieszkać kątem u rodziców. Teraz ma szansę ułożyć sobie życie od nowa. W nowym domu. Tylko co tu robi ta... Niemka? Dlaczego jeszcze nie opuściła swojego pokoju? Swojego Domu?
Jak pogodzić dwie osoby, które tracą to, co mają najcenniejszego z powodu wojny, której przecież nie chciały? Czy można obarczać winą którąkolwiek z nich? W tej powieści nie ma prostych odpowiedzi. Nie można też stanąć po żadnej ze stron. Czytelnik ma wrażenie, że tu właściwie nie ma stron, brakuje podziału na tych lepszych i gorszych, tych mniej i bardziej pokrzywdzonych. Hildegard traci bowiem wszystkich bliskich i pozostaje jej Dom. Małgorzata odwrotnie - ma męża (który wraca z przymusowych robót w Niemczech) i syna, lecz wojna zabrała jej kawałek swojego miejsca. I oto siły zaczynają się wyrównywać, ponieważ Hildegard zyskuje w Domu nową rodzinę, zaś rodzina Małgorzaty otrzymuje kawałek swojego miejsca - swój dom.
Przyznacie, że powieść E. Kujawskiej to wspaniała plątanina myśli, słów i uczuć. Wspaniała proza, cudowna historia. Może to banalnie zabrzmi, ale po raz pierwszy poczułam, że żal mi Niemców, tych zwyczajnych obywateli, którzy przecież nie mieli wpływu na wybuch wojny, na jej skutki. To też byli ludzie doświadczeni przez los, ludzie niemający z wojną nic wspólnego. A jednak ich także dotknęła i zniszczyła ich życie. Mimo wszystko historia napisana przez E. Kujawską uświadamia nam, że nawet w najgorszym momencie należy odnaleźć iskierkę nadziei i nią kierować się ku wyjściu z beznadziejności dnia codziennego.
Serdecznie polecam tę książkę! Ja jestem nią oczarowana i mam nadzieję, ze wy też będziecie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz