czwartek, 10 kwietnia 2014

"NOCnikowe lektury" czas zacząć!

Kochani!

Od dziś na moim blogu co jakiś czas będą pojawiać się książki z cyklu "NOCnikowe lektury". Jak zapewne większość z Was domyśla się - będą to ulubione (choć nie zawsze) książeczki mojej córci. Skąd nazwa? To też nietrudno wydedukować. Otóż najczęściej oddajemy się pasji czytania na nocniku, i w dodatku przed snem :) 





Najczęściej będą to książeczki już przez nas sprawdzone i kilka(naście razy) przeczytane od deski do deski. Lektury te czytamy, oglądamy, dotykamy, jemy, gnieciemy, zakładamy na głowę... Jednym słowem testujemy na każdym polu. Następnie wyciągamy wnioski i opisujemy je tutaj. Przede wszystkim będziemy zwracać uwagę na treść i szatę graficzną, ale jeśli pojawią się niuanse pozytywnie lub negatywnie wpływające na odbiór lektury, na pewno też o tym wspomnimy :) 

Ocena..? Hmmm... Ponieważ gusta córeczki i moje nieco się różnią, obowiązywać będą dwie oceny. A Wy wyciągnijcie z tego własne wnioski. Dobór lektur niestety póki co leży w moich rękach, choć niektóre pozycje zostały "podrzucone" w spadku po starszym kuzynostwie, tak więc znajdą się tu zarówno te tradycyjne jak i nowoczesne, te kolorowe jak i te zbyt kolorowe, o ludziach, o zwierzątkach, o roślinach... Jednym słowem: będzie wesoło i kolorowo! Zapraszam więc do lektury!

4 komentarze:

  1. bardzo ciekawy pomysł, moje Miśki tez uwielbiały udawać, że czytają na nocniku :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, u nas to już niemal rytuał :) no cóż, córeczka po kimś to w końcu ma... Ja też uwielbiam czytać przed snem! A nocnik jest póki co najlepszym "fotelem" i pewnie tak pozostanie, póki mała nie nauczy się korzystać z normalnej toalety i nie przeniesie się do dużego łóżka, w którym obie będziemy mogły się położyć i oddać lekturze :)

      Usuń
  2. Masz we mnie wierną fankę cyklu :)
    Moja jeszcze nie nocnikuje, a że jest wulkanem energii, cały czas sie zastanawiam, jak miałabym ją utrzymać w bezruchu na nocniku na chociaż 10 sekund. Sama książeczka nie wystarczy...Może ktoś wynalazł nocnik z pasami bezpieczeństwa? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz, moja z kolei potrafi bardzo długo wysiedzieć, dlatego jak tylko była w stanie samodzielnie utrzymać się na nocniku (ok. 6 miesięcy) to już sobie siedziałyśmy i bawiłyśmy się różnymi rzeczami. Ma to też swoje minusy, np. im mniej ruchliwa, tym później raczkowała i teraz (już skończyła roczek) jakoś nie ma ochoty na samodzielne stawianie kroków. Chociaż z dwojga złego to chyba wolę moją wersję, nie wiem jak dałabym radę z bardzo energicznym dzieckiem. Dlatego podziwiam!

      Usuń