Wydawnictwo: RW2010
Format: e-book
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 191
Ocena: 5
źródło: własna biblioteczka
...Stałam w progu, nieco zmarznięta, trochę przejęta i lekko wystraszona...*
Sięgnęłam po tę książkę z kilku powodów. Po pierwsze zastanawiałam się jak to jest, gdy współzałożyciel wydawnictwa (mam nadzieję, że się nie mylę:)) sam publikuje własną powieść. Po drugie - chciałam się upewnić, że jest to bardzo chybiony pomysł. Po trzecie, chciałam się utwierdzić w przekonaniu, że historie dotyczące pracy w reklamie, gazetach, a zwłaszcza w brukowcach absolutnie do mnie nie przemawiają. I niestety... ta książka absolutnie nie wpasowała się w moje założenia. Podobała mi się. Nawet bardzo!
Emilia - młoda absolwentka filologii rumuńskiej na UAM postanawia znaleźć swoją pierwszą poważną pracę. Miasto - Poznań. Stanowisko - cokolwiek, byle ciekawe i dające zarobki umożliwiające utrzymanie się w mieście. CV rozesłane, przed nią pierwsza rozmowa, w agencji reklamowej. Miła sekretarka, dwaj dziwni, aczkolwiek sympatyczni prezesi, ciekawa rozmowa... I nic z tego. Nie takiej osoby szukają. Ale przynajmniej dobrej kawy się napili (Emilia okazała się specjalistką w parzeniu kawy). I nagle do pokoju wpada ten trzeci...
Trzej przyjaciele z podwórka: Stasiu, Andrzej i Maciek, postanowili otworzyć pierwszą w Poznaniu profesjonalną agencję reklamową. Jeden miał głowę do finansów, drugi do ludzi, trzeci do pomysłów - nietuzinkowych, ciekawych i wymiatających konkurencję. Ich wspólna córka działała znakomicie, coraz więcej znanych firm przechodziło pod ich skrzydła. A Maciek wciąż wpadał na niesamowite kampanie reklamowe. Pomysły rodziły się w jego głowie nie wiadomo kiedy, gdzie i jak. Gdy ujrzał Emilię w pokoju Stasia i poczuł zapach aromatycznej kawy zrobionej przez młodą aplikantkę, nagle w głowie urodziła się nowa, genialna myśl. Wybiegł z pokoju, rzucił się w wir pracy, wciągając w to jego prawą rękę - Mańka i... opuszczającą agencję Emilię. Przypadek? Zrządzenie losu? Nie wiadomo. Dziewczyna otrzymała stanowisko asystentki dyrektora kreatywnego. I tak rozpoczęła się niesamowita przygoda, która wciągnęła mnie od pierwszej do ostatniej strony.
"W pełnym biegu" jest lekturą łatwą, lekką i przyjemną. Ciekawa historia, nietuzinkowe zwroty akcji, a do tego tlące się przez długi czas zalążki romansu sprawiły, że spędziłam kilka bardzo miłych chwil w towarzystwie speców od reklamy. Choć nie jest to książka tylko o reklamie. Najważniejsze są tu chyba relacje międzyludzkie. Przyjaźń, szczerość, radość z przebywania razem. Naprawdę kawał dobrej roboty. Chociaż...
Autor popełnił tu jedną straszliwą rzecz - przerwał historię w najciekawszym momencie (początkowo myślałam, że zamówiony egzemplarz jest wadliwy i chciałam złożyć reklamację). Po prostu, bez żadnego powodu, bez przygotowania czytelnika, nagle zabrał mu to, co najlepsze! Tak się nie robi! Na dodatek otrzymałam informację, że być może druga część ukaże się w tym roku przez wakacjami. Do tego czasu prawdopodobnie zapomnę połowę z tego, co mnie w książce zaciekawiło i od nowa będę musiała szukać tego klimatu, który autor stworzył w pierwszej części. Uważam to za bardzo nietrafiony pomysł. No ale cóż, taką decyzję podjął autor.
Książka trafiła w moje ręce w bardzo odpowiednim czasie. Potrzebowałam czegoś na rozluźnienie, czegoś z nutką romantyzmu, czegoś lekkiego w formie i treści. Dlatego oceniam książkę M. Ślużyńskiego jako bardzo dobrą. I czekam na drugą część! Nie popuszczę!
...Prawie zawsze - z powodzeniem...*
* Pierwsze/ ostatnie zdanie powyższej książki
Ciekawie się zapowiada :)
OdpowiedzUsuńI jest ciekawe :) wciągnęło mnie bardzo i zaciekawiło. A ten niby romans..? Pokazany w bardzo fajny sposób, tak pomiędzy wierszami. Dopiero od koniec książki coś zaczyna się "wykluwać", choć nie do końca wiadomo, co :) bardzo lubię takie historie!
UsuńDroga Paideio!
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo pięknie dziękuję Ci za tak niesamowitą recenzję. Czuję się mile pogilany i jednocześnie postawiony nieco pod ścianą ;-)
Dlatego spieszę poinformować, że część druga, w której romans rozwinie się na całego, ale i opowieści o życiu świata reklamy nie zabraknie,jest już na ukończeniu i przed wakacjami powinien się już ukazać. Ale mam też wiadomość złą...
W planach jest jeszcze część trzecia, a tę planuję dokończyć dopiero na swoje urodziny w grudniu ;-)
Ojej!!! Witam autora na moim blogu! Niezmiernie się cieszę zarówno z odwiedzin jak i zapewnieniu, ze jednak będą dalsze części! A czas? mogę poczekać, byle było na co :) skoro już wiem, że kolejne części w drodze, to mogę spać spokojnie.
UsuńDziękuję też za miłe słowa na początku wpisu :) recenzja nie jest taka niesamowita... ale lepszy rydz niż nic :)
pozdrawiam i do usłyszenia!!!