Tytuł oryginału: Beyond indigo
Tłumaczenie: Agnieszka Pokojska
Wydawnictwo: Muza
Seria wydawnicza: Kalejdoskop
Rok wydania: 2005
Liczba stron: 425
Ocena: 4,5
źródło: własna biblioteczka
Preethi Nair zapamiętałam ze "Stu odcieni bieli" - pięknej historii matki i córki, przyjaźni, nadziei, miłości i więziach rodzinnych. Tak zauroczyła mnie ta książką, że gdy ujrzałam "Kolory miłości" tejże autorki, mimo dosyć tandetnego tytułu, kupiłam je bez mrugnięcia okiem. Czy było warto?
Myślę, że tak, warto było przeczytać kolejną wymyślaną przez P. Nair historię. Główną bohaterką jest Nina, dwudziestosiedmioletnia prawniczka, mieszkająca z rodzicami o bardzo konserwatywnych poglądach. Jako Hindusi-imigranci, musieli pracować dwa razy ciężej, by móc zapewnić córce godny los w zachodnim świecie. Ojciec - kierowca autobusów - codziennie rozsiada się w wielkim skórzanym fotelu i czeka, aż żona poda mu ciepły posiłek, gazetę i kapcie. Mama - tradycyjna pani domu, której królestwem jest kuchnia, ulubionym strojem sari, a najlepszym zajęciem poszukiwanie męża dla ukochanej córki. Nina jednak nie jest taka jak jej rodzice. Wychowała się w kulturze zachodu i nie w głowie jej aranżowane małżeństwa, noszenie sari czy inne tradycje kraju pochodzenia. Zgodnie z wolą taty jest prawnikiem agencji artystycznej, lecz jej wielkim marzeniem jest malarstwo. Talent do malowania wykazywała od najmłodszych lat, niestety zdaniem ojca nie był to zawód, lecz dziwne i nie dające żadnych pieniędzy widzimisię.
Nina spotyka się z Jeanem, Anglikiem o francuskich korzeniach, który przed wyjazdem służbowym oświadczył jej się. Tylko jak ona ma powiedzieć o tym rodzicom? Przecież wyrzucili z domu jej starszą siostrę właśnie za związek z Anglikiem. Ona nie może im tego zrobić... Tylko dlaczego ma cierpieć z powodu uprzedzeń rodziców? Postanawia przyjąć oświadczyny, a następnie przyznać się do wszystkiego rodzinie. Zanim jednak powie: tak, zrobi ukochanemu niespodziankę i przygotuje kolację (mimo, że nie potrafi gotować). Gdy wchodzi do jego mieszkania, czeka na nią niezbyt miła niespodzianka - ta druga, o której nic nie wiedziała. Od tego momentu świat się wali. Nina pod wpływem emocji rezygnuje z pracy, spotyka guru, który zamiast jej pomóc, jeszcze bardziej rujnuje dotychczasowe życie. Tego już za wiele! Najlepszym wyjściem będzie pogodzenie się z losem, zgoda na aranżowane małżeństwo, życie w harmonii i spokoju u boku księgowego z dobrej rodziny.
Nina nie mogła powiedzieć rodzicom o utracie pracy, musiała więc zająć czymś wolny czas. Zrządzeniem losu spotkała młodą malarkę, która wyjeżdżając do Australii postanowiła wynająć swoją pracownię na kilka miesięcy. W sam raz na ustabilizowanie emocji i realizację marzeń, choćby miało to trwać zaledwie trzy miesiące. W ten sposób tajemnica goni tajemnicę. Nina nie ma nikogo, komu mogłaby zwierzyć się ze swych problemów, więc oddaje wszystkie emocje na płótnach. Jak się wkrótce okaże dzięki temu zupełnie zmieni swoje życie, ale to, co spotka ją po drodze przejdzie jej najśmielsze oczekiwania, a jednocześnie spowoduje lawinę kłopotów.
Zainteresowała was ta historia? To koniecznie sięgnijcie po książkę. czyta się ją w mgnieniu oka. Wciąga strasznie. W ostatnim dniu lektury musiałam wyszukiwać najrozmaitsze wymówki, by znaleźć chwilę na dokończenie książki, po prostu nie mogłam się od niej oderwać. Nie jest to wielkie dzieło literackie, raczej komedia romantyczna lub obyczajowa. Akcja toczy się w szybkim tempie i utrzymuje napięcie od początku do końca. Co prawda spodziewałam się ciekawszego zakończenia, ale najgorzej się nie skończyło. Czytając książkę wciąż miałam wrażenie, że oglądam film. Według mnie jest to wspaniały pomysł na adaptację i dziwię się, że jeszcze takowej nie stworzyli. Historia trochę kojarzy mi się z filmem "Diabeł ubiera się u Prady", choć główny wątek oczywiście znacznie odbiega od niego.
Dziwi was pewnie, dlaczego polski tytuł książki to "Kolory miłości". Mnie też to dziwi, gdyż miłość pojawia się co prawda, ale nie w takiej ilości, by zdominowała opowieść. W oryginale autorce chodziło raczej o zwrócenie uwagi na kolory, bo one dominują w książce. "Beyond Indigo" czyli "Poza indygo" to nawiązanie do odcienia niebieskiego, który bardzo często wykorzystywany jest przez Ninę w tworzeniu jej obrazów, a więc i w odzwierciedlaniu emocji, które w niej tkwią. Jedną z tych emocji jest oczywiście miłość, ale nie jedyną.
Co by nie było, polecam serdecznie tę lekturę. Zaliczam ją do łatwych, lekkich i przyjemnych. Sama chciałabym przeżyć taką przygodę. Oczywiście nie jest to literatura wysoka, zalicza się raczej do prozy kobiecej i do nich jest skierowana. Kobietom też ją polecam i zachęcam do dyskusji o kobiecych priorytetach we współczesnym świecie: rodzina czy praca, własne marzenia czy marzenia innych, najbliższych naszemu sercu? Co ma wybrać osoba, by być szczęśliwą matką, żoną, córką i kobietą sukcesu...?
Bardzo mi się podobała ta książka, choć czytałam dawno, pamiętam..
OdpowiedzUsuńBędę o niej pamiętać ;)
OdpowiedzUsuńI ja z chęcią ja przeczytam, choćby ze względu, że 'Sto odcieni bieli' mi się podobało bardzo mocno - tak jak Tobie :) Czytana przeze mnie książka zauroczyła mnie też wtedy swoimi potrawami, które miałam od razu ochotę spróbować ;)
OdpowiedzUsuńMoniko - cieszę się, że mamy podobne gusta :)
OdpowiedzUsuńBujaczku - warto zapamitać ten tytuł, choć uważam, że o niebo lepsza była druga z książek P. Nair
Dario - "Sto odcieni bieli" to książka tchnąca zapachem i smakiem Indii, choć historia toczy się w Wielkiej Brytanii. Bardzo miło wspominam tę powieść :)
Ja też czytałam i potwierdzam, że czyta się bardzo przyjemnie :-)
OdpowiedzUsuń