poniedziałek, 14 czerwca 2010

Wróciłam z Krakowa :)

Tak jest, powrót niestety musiał nastąpić, a szkoda...
W drodze do Krakowa dowiedziałyśmy się, że nasz apartament na Karmelickiej zalała pęknięta rura i przeniesiono nas ... na Kazimierz!!! Oto kamienica, w której mieszkałyśmy (2 piętro po lewej, tam gdzie świecą lampki w oknie).


Nie muszę dodawać, że do wszelkich kawiarenek, restauracyjek, pubów i innych knajpek miałyśmy ok. 100 metrów - wystarczyło przejść przez ulicę. Tu chciałabym pozdrowić panią barmankę z pubu Zaraz Wracam, na ul. Bożego Ciała, która serwowała najlepsze w świecie drinki i szoty!!! Polecam każdemu, nawet jeśli nie pijecie, warto zapoznać się z bardzo oryginalnymi nazwami drinków, np. I nie będzie już Świętego Mikołaja.




Tyle o nocnym życiu w Krakowie (w ciągu dnia nie byłyśmy w stanie normalnie funkcjonować z powodu 39-stopniowego upału). Warto powiedzieć też co nieco o samym Konkursie, na który przecież zdążałyśmy. Organizacja fatalna - przesłuchania odbywały się w Szkole Muzycznej w Nowej Hucie (nie wiadomo, dlaczego nie w jakimś kościele, gdzie jak wiadomo chóry najlepiej się czują), która była duszna, obskurnie komunistyczna i zupełnie nieprzygotowana do przyjęcia 35 chórów. Nie wyobrażam sobie, co musieli myśleć członkowie chórów zagranicznych, gdy do rozśpiewki i przygotowania się do występu dano każdemu salę wielkości 2x2. Gdy dorzuci się do tego niesłychane upały, efekt jest naprawdę mizerny. Mogłabym jeszcze długo rozwodzić się nad tym, jak estetycznie nieprzygotowane były sale do przesłuchań, ale po prostu to przemilczę. Pokażę za to statuetkę, którą można było otrzymać za I miejsce (Złota Polihymnia).



Poziom konkursu był średni. Zwłaszcza zawiodły chóry zagraniczne, spodziewałam się o wiele wyższego poziomu. Hitem był chór żydowski w Izraela zapisany do kategorii Gospel i Negro Spirituals :D my w swojej kategorii (chóry kameralne) zajęłyśmy III miejsce o otrzymałyśmy 1000 złotych. Bardzo się cieszymy, tym bardziej, że nie była to nasza koronna kategoria no i repertuar, w którym niezbyt dobrze się czujemy (pieśń ludowa i utwór w języku obcym poza łaciną). Zazwyczaj śpiewamy jako chóry jednorodne (żeńskie) i w kategorii muzyki sakralnej, niestety tym razem zamknęli przed nami taką możliwość z powodu liczby członków chóru (limit - minimum 20 osób).  

A na koniec coś, co misie lubią najbardziej, czyli wynik wizyty w Składzie Tanich Książek na ulicy Grodzkiej (rzeczywiście na Brackiej zamknęli): 

Dla siostrzeńca :)

"Być przez chwilę sobą" Philippe Besson - 5 zł.

"Kolory miłości" Preethi Nair - 15 zł.

"Manuskrypt z Grobu Świętego" Jacques Neirynck - 9 zł.

"Pijąc kawę gdzie indziej" Zz Packer - 7,5 zł.

PODSUMOWUJĄC - wyjazd zaliczam do bardzo udanych i mam nadzieję, że powtórzę go za rok :)


7 komentarzy:

  1. Gratulacje! :D Cieszę się, że stanęłyście na podium!

    I zazdroszczę tego Bessona :) Jak mi tęskno do takich wypadów do taniej książki! Jeszcze 3 miesiące!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki Engo za miłe słowa :) ja też niestety mogę sobie pozwolić na takie wypady do tanich składów książek tylko raz w roku. A strona internetowa to nie to samo co przeglądanie książek na miejscu...

    OdpowiedzUsuń
  3. Moje kochane "Zaraz wracam" - nigdy nie zapomnę moje pierwszego razu w tej knajpie:) zresztą Kazimierz ma magiczną moc, jak i zresztą te "szociki", którymi sie tam delektujemy co jakiś czas:)
    Gratuluję sukcesu:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo dziękuję za miłe słowa. Rzeczywiście, Kazimierz zupełnie różni się od krakowskiego Rynku. Gdyby nie tramwaje jeżdżące pod oknem od 4 rano mogłabym tam zamieszkać :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Gratuluję III miejsca i wygranej, a widzę, że łowy w taniej książce były rzeczywiście owocne :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Raz jeszcze dziękuję :D na ten dedalusowy stosik to chyba chwilę sobie postoi na półkach, bo kompletnie nie mam czasu na czytanie - sesja...

    OdpowiedzUsuń
  7. Wysłałam Ci maila w pewnej sprawie ;)

    OdpowiedzUsuń