niedziela, 27 listopada 2016

[Jubileuszowe lektury] Zdumiewająca historia Henry'ego Sugara


 Autor : Roald Dahl
Tytuł oryginału: The wonderful story of Henry Sugar
Tłumaczenie: Jerzy Łoziński
Format: papier
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Rok wydania: 2007
Liczba stron: 212
Ocena: 4

źródło: biblioteka miejska w Kartuzach



...Niezbyt dawno temu postanowiłem spędzić kilka dni w Indiach Zachodnich...*

Kolejny tegoroczny jubilat - Roald Dahl, którego setną rocznicę urodzin świętowaliśmy we wrześniu tego roku - zmotywował mnie od zapoznania się z jego twórczością. Celowo nie wybrałam najpopularniejszej jego książki o pewnym chłopcu, który odwiedził fabrykę czekolady, mam ostatnio lekki przesyt literatury dziecięcej. Polowałam na coś dla dorosłych, czyli "Wuja Oswalda", niestety z miejskiej bibliotece znalazłam tylko zbiorek siedmiu opowiadań. A ponieważ autora najlepiej rozpoznaje się (według mnie) po krótkich formach, zabrałam się za lekturę. 

Zacznę więc może od tych fajniejszych elementów zbiorku. W książce "Zdumiewająca historia Henry'ego Sugara" odkryjemy historię chłopca, który uratował olbrzymiego żółwia przed śmiercią, a tym samym zyskał wiernego przyjaciela, dla którego poświęcił całe swoje cudowne życie. Dosłownie na  - brzmi jak bajka, ale napisane jest jak najprawdziwsza historia. Przeczytamy także okrutną przygodę pewnego małego chłopca, który stał się przypadkową ofiarą dwójki kolegów-sadystów. Okrutna i przejmująca historia, ale daje do myślenia. Spodobało mi się też tytułowe opowiadanie o pewnym brytyjskim milionerze, znudzonym swoim dotychczasowym życiem, który odkrywa, że możliwe jest widzenie przedmiotów, osób, ilustracji i czego tylko się chce bez otwierania oczu, lub widzenia tego, co ukryte po drugiej stronie kartki. Postanawia sprawdzić, czy posiądzie taką umiejętność i ta przygoda kompletnie zmienia jego życie - na lepsze! Henry staje się zupełnie innym człowiekiem. 


Pozostałe cztery opowiadani nie zrobiły na mnie wrażenia, nie bardzo pamiętam nawet, o czym były. Autor jednak wyraźnie dawał do zrozumienia, że są oparte na faktach. Jaki z tego wniosek? Że R. Dahl jako reportażysta czy też autobiografista nie koniecznie się sprawdził Nie wiem, czy jest sens pisać cokolwiek o tych historiach. Jeśli macie ochotę to sami sprawdźcie :) 

I cóż, uczucia mam mieszane. Kilka opowiadań bardzo mi się podobało, inne nawet nie zapadły mi w pamięci, ale ogólnie jestem pozytywnie nastawiona do twórczości Roalda Dahla. Pewnie sięgnę jeszcze po inne jego książki, jeśli będę miała taką okazję. Być może błędem było sięgać po mało znane opowiadania i mogłam skusić się jednak na "Charlie'go...". Ja jednak jestem miłośniczką opowiadań i jeśli ktoś potrafi oczarować mnie kilkunastostronicową historią, to bardzo zyskuje w moich oczach i staje się ulubionym pisarzem. W tym wypadku zauroczenia brak, ale ciekawość pozostała. A to już coś!

...Ale już jej nie było...* 

*Pierwsze/ostatnie zdanie powyższej książki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz