środa, 28 września 2016

[NOCnikowe lektury] "Uśmiech dla żabki" oraz "Lukrecja" P. Wechterowicza

Długo już nie było na blogu książek, które pochłaniam wraz z córeczką na dobranoc. A jest ich naprawdę sporo, choć ograniczamy zakupy i raczej udajemy się do biblioteki. Dziś chciałabym przedstawić Wam dwie skrajnie różne książki dla dzieci jednego autora - Przemysława Wechterowicza. Pan ten początkowo bardzo mnie rozczarował "Lukrecją", po czym zachwycił i zauroczył "Uśmiechem dla żabki". Zacznę więc opis od tej przyjemniejszej lektury, bo naprawdę warto poznać historię małej żabki i jej mamy!

Tytuł: UŚMIECH DLA ŻABKI
Autor: Przemysław Wechterowicz
Ilustracje: Emilia Dziubak
Wydawnictwo: Ezop
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 38

Ocena Łucji: 6
Ocena moja: 6

źródło: biblioteka dla dzieci w Kartuzach



Widzicie tę smutną żabkę z okładki na liściu nenufaru?


Ona po prostu stęskniła się za mamą. A mama? Mama jest w pracy. Pracuje w sklepie. Ona także czuje nagle ukłucie w sercu i od razu wie, że coś niedobrego dzieje się z jej córeczką. Nieśmiało prosi więc jednego z klientów - pana bobra, by ten zaniósł jej córeczce promienny uśmiech od mamy. Bóbr oczywiście zgadza się i od razu czuje się szczęśliwszym zwierzątkiem! Ma misję! Wspaniałą misję!


Każdy ma jednak swoje obowiązki, podobnie bóbr w końcu dochodzi do wniosku, że nie może dotrzeć aż nad staw. Prosi więc o pomoc panią wydrę. I tak zaczyna się łańcuszek przekazywania uśmiechu. Z ust do ust uśmiech płynie po całym lesie - czyż to nie wspaniałe?! Wszyscy nagle się uśmiechają!

Uśmiech przekazują sobie mali i duzi, starsi i młodsi, szybcy i wolni mieszkańcy lasu. 


W końcu uśmiech dociera do smutnej małej żabki i sprawia, że smutek znika, a pojawia się radosne oczekiwanie na powrót mamy z pracy. Przecież w końcu każda mama kiedyś wróci z pracy! No nie?


Przepiękna historia, prosta, wdzięczna, bardzo ciepła. Mogłabym tak komplementować ją godzinami... A do tego daje możliwości w czytaniu - mnóstwo zwierząt, a każde inne, można naśladować ich głosy, zmieniać tempo czytania... Ilustracje wyraziste i bardzo klimatyczne. Moja córeczka za każdym razem słucha tej historii jak zaczarowana, chwilami mam wrażenie, że wręcz nie oddycha... Szczerze polecam tę książkę. Wypożyczyłyśmy ją już dwa razy i chyba czas najwyższy zakupić egzemplarz na własność. 

**************************


Tytuł: LUKRECJA
Autor: Przemysław Wechterowicz
Ilustracje: Diana Karpowicz
Wydawnictwo: Ezop
Rok wydania: 2010
Liczba stron: 32

Ocena Łucji: 4
Ocena moja: 2,5

źródło: własna biblioteczka

Teraz przejdziemy do opisu książki, której nie rozumiem. Już na pierwszej stronie wita nas i zaprasza do zabawy wesoła krówka Lukrecja. 


Lukrecja zdradza czytelnikowi, co najbardziej lubi robić w ciągu dnia. Trochę się gimnastykuje, trochę biega po łące, dużo je, biega, wygłupia się z wiatrem, kąpie się w błocie, a nawet ujarzmia byczka Fernando... Najgorsze jest jednak połykanie much i wypuszczanie ich nosem. 




I tak mija jej dzień. Wieczorem kładzie się do łóżka i mówi wszystkim dobranoc. Koniec. Typowa książka o niczym. Żadnej konkretnej fabuły - to może być fajne, ale trzeba mieć konkretny pomysł. Tu go zabrakło. A ilustracje? Lubie ten rodzaj rysunku, choć strasznie drażni mnie, że Lukrecja ma... sześć wymion, choć normalne krowy mają tylko cztery. Nie wiem, czy to celowy zabieg, który ma pokazać, jak wyjątkową krową jest Lukrecja, czy po prostu błąd w sztuce. 

Moja córka początkowo śmiała się z Lukrecji, teraz w ogóle nie sięga po tę książkę. A ja bardzo się z tego cieszę. 

Wierzę w to, że "Lukrecja" była debiutancką wpadką pana Wechterowicza. Bardzo ciekawią mnie pozostałe książki tego autora i mam zamiar zakupić je w najbliższym czasie. Jeśli będą pokroju "Uśmiechu dla żabki"  - będzie on jednym z moich ulubionych polskich pisarzy dla dzieci :)

3 komentarze:

  1. U nas "Uśmiech dla żabki" zupełnie się nie sprawdził, podobnie jak "Proszę mnie przytulić", bo mamy obie tego samego duetu. Podobają mi się bardzo wizualnie, przemawia do mnie przesłanie, ale mojej córce uwaga siada po kilku stronach i dalej nie chce, mimo że z zainteresowaniem słucha o książek o dłuższej i bardziej skomplikowanej akcji. Nie wiem, co tam nie gra, ale polecano mi właśnie Lukrecję, jako tę książkę Wechterowicza, którą dzieci uwielbiają. Na razie w rękach jej nie miałam, po Twoim opisie jakoś nie bardzo do mnie przemawia...

    OdpowiedzUsuń