Dziś, trochę z nudów, a trochę z ciekawości, zaczęłam przeglądać wyzwania, w których do tej pory wzięłam lub biorę udział. I doszłam do straszliwego wniosku - NIE OGARNIAM TYCH WYZWAŃ! Nie pamiętam kiedy się zaczynają, a kiedy kończą. Nie pamiętam, jakie lektury w ich ramach mam przeczytać. I kiedy tak przeglądałam każde wyzwanie, dokonałam małego rachunku sumienia i oto co z tego wynika:
ROSJA W LITERATURZE - minęło prawie półtora roku, a ja przeczytałam zaledwie 3 książki dotyczące tego wyzwania. Dziś odświeżyłam sobie, że w ciągu roku trzeba było przeczytać ich 8! Wstyd, wstyd, wstyd... Cóż mogę jeszcze powiedzieć - na usprawiedliwienie dodam, że literatura rosyjska nie należy jednak do moich ulubionych :( Nie przepadam za Dostojewskim, współcześni pisarze rosyjscy niestety nie przekonali mnie do siebie, a samego Bułhakowa stale czytać nie będę... To wyzwanie jest moją pierwszą porażką.
KLASYKA LITERATURY POPULARNEJ - tu na szczęście nie ma ani ograniczeń czasowych, ani minimalnej liczby przeczytanych rocznie książek więc nieco uspokoiłam się i z czystym sumieniem stwierdzam, że jak do tej pory przeczytałam w ramach tego wyzwania 4 książki. Ani to dobrze, ani źle, po prostu nijako...
PROJEKT NOBLIŚCI - tu ponoszę porażkę na całej linii... Przeczytałam tylko 2 książki, a właściwie to tylko jedną, bo drugiej nie dałam rady skończyć. A było to.. jakieś dwa lata temu? Do tego czasu udało mi się zebrać kilka dzieł laureatów, stoją sobie grzecznie na półce i czekają. Pytanie tylko, czy się doczekają...?
REPORTERSKIM OKIEM - hmmm... Co by tu napisać, żeby się nie powtarzać...? Ponownie stwierdzam, że chyba nie sprostam wyzwaniu w tym roku. Do końca grudnia powinnam przeczytać 8 książek non-fiction lub, a ja mam na swoim koncie zaledwie dwie! Trzy kolejne stoją na półce, ale przecież to dopiero pięć... Oj, niedobrze, niedobrze.
PAPIEROWY ZWIERZYNIEC - tu, ku memu zdziwieniu i wielkiej radości, plan wykonałam ponad normę! Miało być 5 książek o różnych zwierzątkach, a ja zaliczyłam ich aż 6!!! Ha!
FRANCUSKA KAWIARENKA LITERACKA - nie od dziś wiadomo, że uwielbiam literaturę francuską. Nie macie pojęcia, jak bardzo ucieszyło mnie, gdy dowiedziałam się o tym wyzwaniu. Przecież mam tyle francuskich książek na półkach! No tak, książek wiele, tylko jakoś rzadko podchodziły pod tematykę wyzwań, które zmieniały się co trzy miesiące. O ile miłości w literaturze wszędzie na potęgę, o tyle z historią było nieco trudniej. Pozostał mi tylko Druon i jego "Królowie przeklęci", których nie posiadam w komplecie. Tylko gdzie ten wolny czas..? Dlaczego doba nie ma 48 godzin? Podsumowując: w tym roku przeczytałam tylko 4 książki francuskich pisarzy. Pozostawię to bez komentarza.
BRACIE, SIOSTRO, RODZINO... - tu też nie mam powodu do wstydu, bo niejako wykonałam plan minimum, a nawet mogę rzec, że i wykonałam nadwyżkę. Wyzwanie wymaga od czytelnika przeczytania jednej książki, w której odnaleźć można relacje siostrzane (ja przeczytałam aż dwie:)), jednej dotyczącej relacji braterskich (póki co ani jednej...), jednej relacji siostrzano-braterskiej lub innej rodzinnej (tu doliczyłam się aż 6 tytułów). Czyli wystarczy znaleźć jeszcze książkę o braciach, przeczytać, opisać, i wyzwanie spełnione (ku mej ogromnej radości :)). Wyzwanie kończy się 6.01.2012
PROJEKT KRASZEWSKI - to bardzo ciekawy projekt, który powstał po to, by odświeżyć czy też przede wszystkim ukazać większości z nas płodną twórczość J.I. Kraszewskiego. W przyszłym roku - 28 lipca 2012 roku - obchodzić będziemy 200lecie urodzin naszego pisarza i z tej okazji kilku zapalonych miłośników JIKa postanowiło ogłosić projekt 200 recenzji na 200lecie urodzin pisarza. Bardzo fajny pomysł, ale mój udział na razie marny, zaledwie dwie książki. Czas się poprawić, tym bardziej, że w miejscowej bibliotece regały uginają się od ilości książek J.I. Kraszewskiego.
Podsumowując podsumowania: na osiem wyzwań lub projektów dumna mogę być jedynie z dwóch. Nie jest to pocieszająca wiadomość. Pora więc zakasać rękawy i zabrać się do roboty! I to już :)
Ciekawa jestem, jak wy zaopatrujecie się na te liczne wyzwania czytelnicze, pojawiające się na różnych blogach jak grzyby po deszczu? Co o nich sądzicie? Czy bierzecie w nich udział i co wam dają? Zauważyłam ostatnio, że większość projektów nie ma ograniczeń czasowych. Z jednej strony to dobrze, z drugiej jednak brakuje mi motywacji i w konsekwencji coraz mniej przykładam się do nich. Czy u was jest podobnie? Bardzom ciekawa waszych odpowiedzi :)
Póki to było jedno wyzwanie na jakiś czas organizowane zazwyczaj przez Padmę, o ile pamiętam, to jeszcze było jako tako, bo w miarę ogarniałam ;). Teraz się tych wyzwań namnożyło i raz, że do wielu już po prostu nie przystępuję (bo skąd wziąć tyle czasu?!), a dwa, że nawet jak przystąpię to jakoś wkrótce o nich zapominam... :/ I też najlepiej mi idzie papierowy zwierzyniec, może dlatego, że i bez wyzwania często sięgam po książki ze zwierzętami w rolach głównych lub w tle ;))
OdpowiedzUsuńDziś znalazłam wyzwanie dot. książek J. Picoult i N. Sparksa; dzięki temu wiem przynajmniej jakie filmy zrealizowano na podstawie książek J. Picoult.
OdpowiedzUsuńizusr - masz rację, za czasów wyzwań Padmy wszystko działo się jakoś spokojniej. Teraz każde wyzwanie kusi, każde zachęca i czasami po prostu nie sposób się oprzeć :)
OdpowiedzUsuńPN - Ale bierzesz w nich udział czy tylko śledzisz? Szczerze mówiąc nie słyszałam ani o jednym, ani o drugim wyzwaniu :)
OdpowiedzUsuńJa biorę udział w wyzwaniu "Reporterskim okiem", ale wydawało mi się, że tam trzeba przeczytać 6, a nie 8 książek :) Na więcej mimo ogromnej ochoty się nie zapisuję, bo po prostu nie ogarnę tego. Już teraz ciężko podzielić czas na dom, małe dziecko i wszystkie możliwe pasje :)
OdpowiedzUsuńI ja się gubię w nich już, ostatnio zrobiłam u mnie podobny przegląd, i okazało się, że niektórych recenzji nawet na blogach wyzwaniowych nie podlinkowałam.
OdpowiedzUsuńJa nie biorę udział w wyzwaniach - wolę czytać to, na co w danej chwili mam ochotę, bez żadnych terminów, ograniczeń, dat.
OdpowiedzUsuńI Tobie też proponuję odetchnąć, bo czytanie na siłę nie jest przyjemne :)
Ja na całej linii zawaliłam wyzwanie Oscarowe. Chyba nie obejrzałam żadnego z obiecanych sobie filmów. Co więcej - tak szumnie zapowiadałam, że przeczytam książki, na podstawie których zostały nakręcone. I tu dałam - za przeproszeniem - dupy. Ale chyba zostanie mi to w piekle wybaczone, prawda?
OdpowiedzUsuńNiedawno myślałam o tym samym - trudno to ogarnąć :-) I trudno wszystko nadążyć podlinkować na stronie danego wyzwania. Też się zbieram i zbieram do jakiegoś podsumowania i zebrać się nie mogę :-) Wygląda na to, że na ogół wyzwanie dopasowuję do książki, która mi wpadła w ręce, a nie książkę do wyzwania... Ale za to na początku każdego wyzwania robiłam sobie cudną listę książek, których tematyka pasuje do danego wyzwania i miałam mnóstwo przyjemności na samą myśl, że mogłabym tyyyleeeee przeczytać... Podpisuję się pod postulatem wydłużenia doby :-)
OdpowiedzUsuńA nie lepiej czytać dla przyjemności, a nie stawiać sobie wyzwań które jest ciężko zrealizować? Doba ma 24 godziny.
OdpowiedzUsuńJa zgłosiłam się tylko do dwóch wyzwań: Kraszewskiego i Noblistów. Co do Noblistów to przeczytałam 2 książki(oczywiście mogło by być lepiej, ale gdyby nie to wyzwanie, pewnie wiecznie przekładałabym je na półce). Co do Kraszewskiego - mam zaliczone 3. I to uważam za swój mały sukces, bo historycznych książek nie lubię, a dzięki temu się mobilizuję i od razu nie zniechęcam. Tutaj tez mogło by być lepiej, ale nie mogłam dopuścić do przesytu Kraszewskim :) wtedy nie mam już przyjemności z lektury :)
OdpowiedzUsuńŚledzę inne wyzwania. Pewnie to, co sobie czytam pasuje do niektórych z nich, ale na chwilę obecną nie mam ochoty do dołączenia.
MIałam w planach wzięcie udziału w kilku wyzwaniach, ale zrezygnowałam. Idee tych akcji są fajne, pożyteczne, skłaniają do lektury ksiązek, po które normalnei bym nie sięgnęła, ale zbyt wiele mam ksiązek w domu, na liście do kupienia, zbyt wiele nowości i klasyki wartej poznania wyszukuję na blogach. Gdybym miała jeszcze uczestniczyć w wyzwaniach, to byłoby ciężko. Tym bardziej, że organizacja nie jest moją najlepszą stroną i mam czasami tendencję do zostawiania rzeczy na ostatnią chwilę. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńA ja,jako nie znosząca wszelakich więzów, czyli jako domorosła nonkonformistka, wszelkie wyzwania omijam szerokim łukiem. I dobrze mi z tym. ;)
OdpowiedzUsuńKochana spokojnie... Ja też nie daje rady... Ostatnio myślałam, żeby je nadgonić, ale szkoła i inne zobowiązania mnie ograniczają....
OdpowiedzUsuńA u mnie spokojnie. Rzadko się zapisuję do wyzwań i zawsze podpasowuję je do czytanych przeze mnie książek, więc w sumie "wyzwanie" nie do końca opisuje mój stosunek do nich ;) Dla mnie to po prostu przydatne miejsce gromadzenia recenzji na dany temat, które potem są dla mnie wskazówką, którą książką warto się jeszcze zainteresować, bo inni o niej ciekawie piszą.
OdpowiedzUsuńJestem w 3 wyzwaniach. Dwa są bezterminowe (nobliści i li. ros.), a jedno ma limit książek - reportaże. Jednak nigdy nie podchodzę do tego - mus i już. I tak, i tak czytam takie książki, więc moje recenzje zamieszczam tam z biegiem czasu i na razie nawet nie ma czego ogarniać, w końcu jest ich tak mało ;)
Paideia, może wybierz sobie tylko te, które naprawdę pasują do czytanych przez Ciebie książek, wtedy zniknie cała presja :)
Odpisuję zbiorowo, grupowo:
OdpowiedzUsuńMoi drodzy, macie absolutną rację - za dużo tych wyzwań wzięłam "na klatę" i teraz muszę się z tego wykaraskać. Oczywiście nie czuję wielkiego ciśnienia zewnętrznego (typu "co ludzie powiedzą"), ale sumienie mnie gryzie, bo nie lubię nagryźć chlebka i zostawić na stoliku, żeby wysechł... :) wyzwania pomagają mi uporać się z książkami, które stoją na moich regałach w ten sposób, że co jakiś czas tworzę sobie listy tego, co chciałabym lub co powinnam przeczytać. Nie jest to oczywiście czytanie na siłę (no, może czasami), to jest po prostu samodyscyplina.
P.S. Futbolowa przypomniałaś mi o kolejnym wyzwaniu :) Oskarami początkowo bardzo się zainteresowałam i nawet załatwiłam sobie wiele filmów nagradzanych, ale szczerze przyznam, że to wyzwanie umarło chyba śmiercią naturalną, nie pielęgnowane przez samą inicjatorkę. Sama chciałam jakoś przekształcić jego formułę i dorzucić kilka innych Oskarów, nie tylko na najlepszy film, ale też np. aktora lub aktorkę. Ale nie wiem czy warto :)
Kluczem jest chyba dopasowanie wyzwania do swoich upodobań, a nie swoich lektur do wyzwania:).
OdpowiedzUsuńJa też mam w planach rezygnację z wyzwania rosyjskiego. Ze zwierzakowego już się wykasowałam.
Moim wielkim wyrzutem sumienia jest Na tropie Agathy. Ani nei czytam, ani dyskusji nie organizuję. Znacznei lepiej jest z JIK-iem:).
A 2 ksiązki Kraszewskiego to już całkiem przyzwoity wkład:).
Pewnej jesieni pozapisywałam się i nic z tego nie wyszło. Obserwuję blogi wyzwaniowe, ale kiedy jestem w bibliotece nie potrafię nie wypożyczyć książki, którą bardzo chcę poznać. I tak literatura rosyjska leży, podobnie jak nobliści. Wyzwanie oscarowe było ciekawe, ale zaczęło mnie męczyć, że głównie mnie to kręciło. Zapał prysł, ot tak.
OdpowiedzUsuńNauczona doświadczeniem wolę nie ogłaszać zamiarów, kiedy istnieje wielkie prawdopodobieństwo, że będzie odwrotnie niż zamierzałam. Sumienie trochę gryzie, ale przynajmniej mam nauczkę na przyszłość.
Przyłączyłam się do trzech wyzwań, pasujących do tematyki, po którą najczęściej sięgam. Jeszcze żadnego nie zawaliłam, ale ostatnio zapuściłam Rosję w literaturze. Na razie się tym nie stresuję, bo do końca roku obrachunkowego na wyzwaniu jeszcze sporo czasu, może nadrobię. A jak nie, to trudno, ważne że inni zamieszczają tam posty i blog jest naprawdę aktywny.
OdpowiedzUsuńOsobiście bardzo sobie cenię inicjatywę takich wyzwań, uważam, że blogi tematyczne są naprawdę pomocne przy wyborze książek i to nie tylko dla blogerów, ale dla wszystkich użytkowników internetu, którzy szukają podpowiedzi, co przeczytać, a od czego trzymać się z daleka. Sama często z nich korzystałam jeszcze w moich przedblogowych czasach, i korzystam nadal. I zawdzięczam im odkrycie niejednej świetnej lektury.
I dlatego namawiam wszystkich "wyzwaniowiczów" - nie rezygnujcie z wyzwań. Nawet jeśli będzie to jedno podlinkowanie na dwa lata, to może akurat Wasza opinia kogoś zainspiruje i będzie to książka jego życia.
Nie znalazłam nigdzie listy wszystkich wyzwań czytelniczych, na wzór spisu moli książkowych. Może ktoś się kiedyś pokusi o zrobienie takiego zestawienia, a może wiecie, gdzie już takie istnieje?
Iza - nie słyszałam o takim wyzwaniu (Na tropie Agathy), pewnie chodzi o A. Christie. Przyznaję szczerze, że nie przeczytałam ani jednej jej książki. Nie pociągają mnie kryminały, ale w sumie wstyd nie mieć na swoim koncie choćby jednej jej książki :)
OdpowiedzUsuńAgna - ja nie umiem tylko biernie się przyglądać. Jeśli już w coś wchodzę, to staram się w tym na bieżąco uczestniczyć.
Ewa - bardzo ciekawy pomysł podsunęłaś :) nigdzie nie istnieją żadne spisy wyzwań ani projektów. Fajnie byłoby mieć taką bazę. Ja dla własnych potrzeb stworzyłam listę moich wyzwań i tylko tam zaglądam od czasu do czasu. O innych (np. o literaturze japońskiej, od zmierzchu do świtu) tylko słyszałam, a o części nie mam zielonego pojęcia. W ostatnich latach blogi książkowe stały się tak popularną formą zaistnienia w Internecie, że aż dziw bierze, że każdy z nich ma swoją garstkę czytelników :)
Ja się zupełnie do wyzwań nie nadaję :( Na początku jest faza "wow", a potem okazuje się, że nie jestem w stanie się wyrobić z czytaniem/pisaniem - niepotrzebne skreślić. Więcej z tego stresu niż przyjemności, więc raczej się już nie będę zgłaszać. Chociaż nie mówię "nigdy" ;) Obserwuję też blogi "wyzwaniowe", bo mnie po prostu inspirują.
OdpowiedzUsuńgrendella - masz rację czasami też mam takie odczucie. Ale ono niestety szybko mija i znów wpadam w pułapkę kolejnych wyzwań :) straszny nałóg...
OdpowiedzUsuńhttp://przeczytalamksiazke.blogspot.com/p/wyzwania-czytelnicze.html
OdpowiedzUsuńLIsta wyzwań, pewnei neikompletna, bo ja słyszałam jeszcze o jednym
http://ggpodroze.bloog.pl/id,330539968,title,Zaproszenie-do-nowego-wyzwania-anielski-blog,index.html?_ticrsn=5&ticaid=6d676
O, trochę tego jest :) Anna jak zwykle wszystko porządkuje i notuje na swoim blogu :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za podpowiedź, listę u Anny już dodałam sobie do zakładek.
OdpowiedzUsuńPisząc, że nie ma takiej, miałam wprawdzie na myśli wykaz wyzwań na wzór bloga "nasze-czytanie", istniejącego tylko w tym celu, bo gdy wrzucam w google "lista blogów książkowych", to spis moli wyskakuje jako pierwszy. Niemniej jednak chwała Annie, że chciało jej się stworzyć taką listę choćby jako podstronę na swoim blogu, bo na pewno musiała włożyć w to sporo pracy.