środa, 13 listopada 2013

[FANTASTYCZNIE] "Płacz przodków" D. Kankowski




...To był szósty dzień miesiąca Ulu, najsuchszego miesiąca roku i całej dekady...*

Rzadko sięgam po tego typu literaturę. Strasznie się boję horrorów i thrillerów, śnią mi się po nocach ich fragmenty. Jednak zaciekawiona fabułą postanowiłam zaryzykować. A było to wielkie ryzyko, naprawdę!

Powitał mnie świat rządzony przez K'Anu i jego władcę - Neilla. Jest to też świat Gi, choć oni nie mają tu nic do powiedzenia. Po prostu są niewolnikami, parobkami, sługami. Innymi słowy - podgatunkiem. Dlaczego tak jest, nie wie nikt, i nikomu to zbytnio nie przeszkadza do momentu, gdy rodzi się Aram - syn Gi i Gasama - władcy podświata K'Anu oraz gdy na drodze Neilla staje piękna Gi, która ma odwagę odmówić wykonania rozkazu. Los sprawia, że Aram i dziewczyna spotykają się postanawiają walczyć o wolność swych pobratymców. Od tej chwili powoli zaczyna się tlić maleńkie źdźbło trawy i nikt nie przypuszcza, że wkrótce wybuchnie ogromny pożar. 


Tak w skrócie można opisać początek historii nakreślonej przez Kankowskiego. Bardzo ciekawie i energicznie nakreślonej - trzeba to przyznać z całą stanowczością. Początek powieści wciągnął mnie niesamowicie. Przypominał mi dobre kryminały i thrillery oparte na motywach starożytnego Egiptu. Do tego autor wymyślił barwne i nietypowe postacie, efektowne sceny grozy. Naprawdę byłam pod wrażeniem i pomimo strachu brnęłam w historię dalej i dalej... Do momentu, gdy...

Pierwszym sygnałem, że autor zaczyna nieco zbaczać z kursu, była scena potwornej rzezi podczas balu u Neilla. Krew lała się strumieniami, władca zabijał swe ofiary na oczach wszystkich, no i nie oszczędzono mi dokładnych szczegółów tej masakry. Brr... Nie bardzo mi to pasowało do tego, co wcześniej czytałam. Ale trudno, czytam dalej. Krew przestała się lać, na chwilę. Autor postanowił bowiem wprowadzić dodatkowo motyw miłosny, co kompletnie mu nie wyszło. Pomysł był bardzo dobry, ale wykonanie nie do przyjęcia, oczywiście tylko w moim odczuciu. Scena erotyczna opisana została w sposób tak wulgarny, że poczułam się, jakbym oglądała taniego pornola w kanale TV po 23. To przelało czarę goryczy. Dokończyłam powieść tylko dlatego, że była stosunkowo krótka i mimo wszystko żywiłam nadzieję, że zakończenie zatrze niesmak kilku scen oraz pozostawi ogólnie dobre wrażenie. 

Ogólnie jednak książkę Dariusz Kankowskiego oceniam jaką średnią, z małym plusem za ciekawy pomysł. Gdyby jego realizacja była nieco lepsza, mogłabym pokusić się o stwierdzenie, że naprawdę warto sięgnąć po tę lekturę. Tymczasem raczej nie będę jej polecać znajomym. No i raczej tak szybko nie przekonam się do horrorów opartych na fantastyce.

...- Pa, Listku...*

Autor: Dariusz Kankowski
Wydawnictwo: RW 2010
Format: e-book
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 109
Ocena: 3,5

źródło: od wydawnictwa
* zdania zapisane kursywą to pierwsze i ostatnie zdanie powyższej książki.

4 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. ano, może :) za kilka złotych na stronie wydawnictwa. Jeśli lubisz takie klimaty, to jak najbardziej!

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Muszę Ci powiedzieć, że ja też byłam wielką przeciwniczką e-booków, dopóki nie otrzymałam takiego cuda w prezencie urodzinowym. Naprawdę jest bardzo dużo zalet, o których mogłabym sporo napisać. Mnie przekonał do siebie w 100%. Co nie znaczy, że od tej pory czytam tylko e-booki :)

      Usuń