Tytuł oryginału: La tarde del dinosaurio
Tłumaczenie: Zofia Chądzyńska
Wydawnictwo: Literackie
Seria: Proza iberoamerykańska
Rok wydania: 1983
Liczba stron: 70
Ocena: 4
źródło: własna biblioteczka
Kolejne spotkanie z pisarzem (lub raczej pisarką) pochodzenia urugwajskiego. Kolejne spotkanie z Dinozaurem Literatury. Kolejne niezwykłe doznania. Tylko jak je ubrać w słowa...?
"Popołudnie dinozaura" to zbiór sześciu opowiadań różniących się tematyką, formą, postaciami i czasem, w jakim autorka je umieszcza. Poznajemy więc nastoletnie rodzeństwo, które łączy niezwykła więź, młode małżeństwo uświadomione przez napotkaną dziewczynkę o własnej samotności, pomimo życia w związku, chłopca prowadzącego podwójne życie między pierwszym ojcem (dziennikarzem z wieloma fobiami) a drugim ojcem - przybranym, bogatym przedsiębiorcą myślącym tylko o pieniądzach luksusie. Przenosimy się także do pałacu królowej Aleksandry i przysłuchujemy się jej rozmowie z poddanym poetą, pasterzem i wojownikiem. Dziwnej rozmowie, która po części jest opowieścią o pszczołach, po części dialogiem między dwojgiem uzależnionych od siebie ludzi. Historia ta ocieka erotyką, fantazją i uosabia władzę jednego człowieka nad innymi (tak to przynajmniej odebrałam). Na koniec lądujemy na orbicie księżyca i lecimy sobie z dwójką bohaterów, którzy powoli przestają czuć, wiedzieć, znać i być.
Zdaję sobie sprawę z tego, jak bezsensowny jest powyższy akapit. Nie potrafię jednak ubrać w słowa tego, co przeczytałam. To było jak wejście do zupełnie innego świata, w którym myśli przekraczały granice wyobraźni, a wyobraźnia płatała liczne figle i zmieniała ostrość widzenia. Nie wszystko było dla mnie zrozumiałe. Tę prozę raczej się czuje niż rozumie. To zbiór słów niepowiązanych ze sobą logicznie, lecz w całości wywołujące jakieś odczucia. Żal, smutek, radość, wstręt, zdziwienie. I nie potrzeba więcej.
Julio Cortazar w przedmowie pisze o ofiarach i katach, które pojawiają się na stronach opowiadań, odnosząc się jednocześnie do przeżyć własnych autorki. Oczywiście jest to po części prawda. W historiach tych toczy się wieczna walka między ludźmi, między ich myślami lub między słowami, które wypowiadają. Każdy z nas, kto sięga po opowiadania Peri Rossi wkracza do domu fantazji, w którym "jedno opowiadanie się kończy, a już drugie zaczyna się w sąsiednim pokoju; palcami spojrzenia, niezdolni się oprzeć, po raz enty poszukamy zamka, zasuwki, popchniemy odrzwia i zaglądniemy."*
Mnie osobiście opowiadania te nie kusiły aż tak silnie, jak J. Cortazara, lecz niewątpliwie "coś" w nich jest. A tego "czegoś" niestety nie da się opisać, to trzeba po prostu poczuć.
* J. Cortazar "Zaproszenie do domu", przedmowa do opowiadań "Popołudnie dinozaura" w tłum. Z. Chądzyńskiej, wyd. Literackie 1983, s.6;
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz