sobota, 2 lutego 2013

Błękitny chłopiec


Autor: Rakesh Satyal
Tytuł oryginału: Blue Boy
Tłumaczenie: Anna Gralak
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 304
Ocena: 4

Źródło: własna biblioteczka

"Historia chłopca, który myślał, że jest bogiem"* Nie tylko myślał. On to czuł. Tylko w nieco odmienny sposób. Poznajcie Kirana - dwunastoletniego Amerykanina o hinduskich korzeniach. Chłopaka fascynującego się kosmetykami, lalkami (ulubione to Truskawkowe Ciastko i jej przyjaciółki), męskim ciałem i seksem. Chłopaka zniewieściałego do szpiku kości. Innego pod każdym względem. Nic więc dziwnego, że koledzy i koleżanki z klasy go nie akceptują, nauczyciele mają dość jego dziwacznych wypowiedzi, a ojciec wrzeszczy na niego za każdym razem, gdy znajduje którąś z lalek na swojej drodze. Kiran to wszystko widzi, wie, że jest inny, że prawdopodobnie jest gejem. Świadomie tkwi we własnym świecie, bo jedno wie na pewno - jest po prostu kolejnym wcieleniem boga Kryszny.


"Błękitny chłopiec" opisuje perypetie Kirana, jego utarczki z kolegami, liczne przemyślenia na temat życia. Początkowo strasznie irytowało mnie wszystko, co robił, mówił lub czym się zachwycał. Te wszystkie makijaże, kolorowe stroje, zabawy lalkami. I do tego specyficzny sposób myślenia i mówienia. Brnęłam jednak dalej, poznając kolejne cechy i wartości Kirana. W końcu zrobiło mi się go po prostu żal. Strasznie ciężko jest funkcjonować w świecie, który cię nie rozumie i nie akceptuje twojego stylu bycia. A jeśli tracisz oparcie nawet w rodzicach, cóż więcej pozostaje...

Ogólnie rzecz ujmując książka nie jest zła. Ma swoje gorsze i lepsze momenty. Jest nierówna i chwilami nudnawa. Ale nie to zdenerwowało mnie najbardziej. Nie wiem, czyj to był pomysł, ale porównanie tej historii do "Życia Pi" Y. Martela (o czym "krzyczy" czerwony napis na okładce) jest jakimś kosmicznym nieporozumieniem! Jedynym elementem łączącym te dwie opowieści jest przybliżony wiek bohaterów. Ani styl, ani słownictwo, ani wątki, ani nawet budowanie emocji w "Błękitnym chłopcu" absolutnie nie mogą się równać z historią opisaną przez Y. Martela. 

Podsumowując - autor "Błękitnego chłopca" nie przekonał mnie do siebie. Zamiary miał dobre, ale jakoś mu to nie wyszło. Bardzo dobry pomysł na książkę zupełnie zaprzepaszczony zbyt słabym i udziwnionym stylem (być może spowodowanym pierwszoosobową narracją dwunastolatka operującego strasznie wydumanym chwilami językiem). Ponieważ jednak historia Kirana pozostała w mej pamięci dłużej niż jeden dzień i nawet wzbudziła we mnie skrajne emocje, zaliczam ją do tych średnio dobrych. I już. 

Oto Kryszna, w którego postanowił się wcielić - dosłownie! - bohater "Błękitnego chłopca"

*zdanie z okładki

A tu znajdziecie opinie innych znanych mi bloggerów na temat tej książki:
 1. Kącik z książką
2. Strefa książki
3. Czytatnik

2 komentarze:

  1. jakis czas temu widziałem film o podobnej fabule, ale nie mogę sobie przypomnieć tytułu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że film był chociaż odrobinę ciekawszy :)

      Usuń