Kochani!
Chciałam przeprosić tych, którzy tu jeszcze zaglądają, za dosyć długie milczenie. Zbiegło się kilka rzeczy, które pokrzyżowały mi plany czytelnicze, stąd w ostatnim czasie brak recenzji. Jakie to rzeczy? Ano przede wszystkich przepastna lektura, jaką jest "Anna Karenina" Tołstoja, no i kolejna, tym razem cieniutka, lecz strasznie wymagająca książka - "Karzeł" Lagerkvista. Podejrzewam, że będzie to kres moich wrześniowych możliwości...
Po drugie, przez kilka dni nie było mnie w domu. Wraz z chórem, w którym śpiewam, wybraliśmy się całą rodzinką do Torunia na Międzynarodowy Festiwal chóralny "Per Musicam ad Astra". Było fantastycznie! Chóry z całego świata - nawet z Meksyku i Korei Południowej, barwne parady, piękne występy. Choć pogoda nie dopisała niestety... Ogrom emocji, stres i godziny prób. Ale opłaciło się - zdobyłyśmy (jesteśmy chórem żeńskim) dwa złote dyplomy, choć niestety nie udało nam się zdobyć Grand Prix Festiwalu (wyróżnienie to powędrowało do Chóru dziecięcego z Torunia). Wróciliśmy bardzo zadowoleni, choć niesamowicie zmęczeni. Najlepiej całą tę podróż zniosła chyba nasza córeczka Łucja - żadnego kaszlu, kataru, zmęczenia czy marudzenia. Dodam jeszcze tylko, że Festiwal ten odbywał się w samym sercu Starego Miasta - w Dworze Artusa. Kto był w Toruniu, ten wie, czym można się tam zachwycić:) Ja już tęsknię...