czwartek, 1 grudnia 2011

Podsumowanie miesiąca - listopad 2011

Przeczytanych książek: 5 (1 przerwana)
Ilość przeczytanych stron: 1079
Książki w ramach wyzwania Projekt Nobliści: 0
Książki w ramach wyzwania Stosikowe Losowanie: 2
Książki w ramach wyzwania Literatura na Peryferiach: 2
Książki w ramach wyzwania Rosja w Literaturze: 0
Książki w ramach wyzwania Dinozaury Literatury: 0
Książki w ramach wyzwania Moja B-netka: 0
Książki w ramach wyzwania Papierowy Zwierzyniec: 0
Książki w ramach wyzwania Reporterskim Okiem: 0
Książki w ramach wyzwania Bracie, Siostro, rodzino: 1
Książki w ramach wyzwania Francuska Kawiarenka Literacka: 0
Książki w ramach wyzwania Projekt Kraszewski: 0


Najlepsza książka: "W odbiciu" Jakub Małecki


Ilość książek w ramach planów czytelniczych: 49 (ubyło 5, przybyło 6)


Książki pozyskane:
- recenzyjne: 0
- allegro: 0
- podaj/finta: 0
- kolejkowo: 0
- księgarnia: 0
- biblioteka: 0
- upominek/prezent: 1

Jak widać miesiąc można zaliczyć do całkiem udanych. W grudniu pewnie nie będzie już tak kolorowo, chociaż podczas przerwy świątecznej być może nadrobię zaległości :)

niedziela, 20 listopada 2011

Ona śpiewała bolera

Autor: Guillerno Cabrera Infante 
Tytuł oryginału: Ella cantaba boleros
Tłumaczenie:
Wydawnictwo: Muza
Rok wydania: 2008
Ilość stron: 270
Ocena: 5


Źródło: własna biblioteczka

Kubańskie rytmy, kubański śpiew, kubański upał, kubańskie cygara, kubańska ulica, kubański seks. Jednym słowem: wszystko to, co w Kubie najlepsze znajdziecie w dwóch opowiadaniach składających się na książkę "Ona śpiewała bolera" G.C. Infante. Rozgrzały mnie te historie i zachęciły do wycieczki na gorrrącą wyspę rozrywki i nocnych klubów. Skąd te wrażenia? Sama nie wiem, oba wątki raczej banalne, typowe dla męskiej populacji pisarzy:

"Amazonka" to tytułowa bohaterka pierwszego opowiadania. Jako młoda aktorka olśniła narratora, który wraz z nią uczęszczał do Teatru Akademickiego. Niedostępna, boska Wenus pojawia się w Hawanie po kilku latach, kiedy jej adorator ma własną rodzinę (żonę w ciąży i rodziców w domu) i po krótkiej rozmowie z dawnym znajomym daje się zaprosić na drinka. I, jak to na gorącej Kubie bywa, nasz małżonek wdaje się w romans ze swą muzą: Margaritą vel Violettą. Płomienny romans, obfitujący licznymi niepowtarzalnymi chwilami, które na zawsze zmienią jego świat. Jak wskazuje tytuł, nasza bogini posada nie do końca boskie ciało, lecz czy jest to sprawa pierwszorzędna, gdy pożądało się kogoś przez tyle lat, i w końcu sen staje się jawą..? (Dodam na marginesie, iż został tu wpleciony wątek autobiograficzny. Ciekawa jestem, jak zareagowała na to żona pisarza... :))

wtorek, 15 listopada 2011

Przestaję to ogarniać... :(

Dziś, trochę z nudów, a trochę z ciekawości, zaczęłam przeglądać wyzwania, w których do tej pory wzięłam lub biorę udział. I doszłam do straszliwego wniosku - NIE OGARNIAM TYCH WYZWAŃ! Nie pamiętam kiedy się zaczynają, a kiedy kończą. Nie pamiętam, jakie lektury w ich ramach mam przeczytać. I kiedy tak przeglądałam każde wyzwanie, dokonałam małego rachunku sumienia i oto co z tego wynika:

ROSJA W LITERATURZE - minęło prawie półtora roku, a ja przeczytałam zaledwie 3 książki dotyczące tego wyzwania. Dziś odświeżyłam sobie, że w ciągu roku trzeba było przeczytać ich 8! Wstyd, wstyd, wstyd... Cóż mogę jeszcze powiedzieć - na usprawiedliwienie dodam, że literatura rosyjska nie należy jednak do moich ulubionych :( Nie przepadam za Dostojewskim, współcześni pisarze rosyjscy niestety nie przekonali mnie do siebie, a samego Bułhakowa stale czytać nie będę... To wyzwanie jest moją pierwszą porażką.

sobota, 12 listopada 2011

Klątwa czarnoborskiego lasu

Autor: Marek Będkowski 
Cykl: Czarnoborska trylogia, t. I
Wydawnictwo: RW2010
Rok wydania: 2011
Ilość stron: 259
Ocena: 1!


Nie wiem co o tym myśleć. Zacznę może od zakreślenia fabuły i kilku cytatów z książki, żebyście mniej więcej mieli obraz stylu pisania i samej treści tego czegoś, czego niestety nie dałam rady doczytać.

Pewien chłopiec o imieniu Marek (czyżby sam autor?) wraz z grupą znajomych postanowili odwiedzić babcię głównego bohatera, gdyż ta miała opowiedzieć im straszną historię pewnego dworu... (tu powinny pojawić się na plecach ciarki). Początek, powiem szczerze, słaby. Drętwe dialogi, pourywane wątki, ale akcja jakoś tam się toczy. I to w dodatku na początku XX wieku. Tyle wstępu, a teraz cytaty*:

[FANTASTYCZNIE] "Tehanu" U. le Guin



To już czwarta, we wstępnych założeniach ostatnia część tetralogii "Ziemiomorze", choć z tego, co się orientuję, wydawcy dorzucają do niej jeszcze dwie pozycje. Słusznie czy niesłusznie - tego nie wiem, ale chętnie się przekonam, bo szczerze mówiąc "Tehanu" znacznie rozbudził mój apetyt na le Guin. 

Ta część jest zdecydowanie najspokojniejsza ze wszystkich (co nie oznacza, że nudna jak flaki z olejem, o nie!). Po tym, jak Ged pokonał władcę ciemności i przywrócił tronowi Havnoru króla, na świcie zapanował względny spokój. Co prawda początkowo działy się małe komplikacje, złe działanie czarów, utrata mocy przez jednych, nabycie jej przez innych. Ale to tylko wątek poboczny, choć wydawnictwo "Książnica" stworzyła z tego na okładce wątek główny, którym chciała przyciągnąć czytelnia. Oj, nieładnie... 

czwartek, 10 listopada 2011

Zaopiekuj się moją mamą

Autor: Shin Kyung-Sook 
Tytuł oryginału: Eommareul Butakhae
Tłumaczenie: Marzena Stefańska-Adams, Anna Diniejko-Wąs
Wydawnictwo: Kwiaty Orientu
Rok wydania: 2011
Ilość stron: 175
Ocena: 4


Źródło: kolejkowo


Moje przemyślenia na temat tej książki nie będą długie. Bo nie mam pomysłu na jej opisanie. Wycisnęła ze mnie tyle potu, zmusiła do intensywnego wysiłku, a na koniec nawet nie przysporzyła zbyt wiele radości z tego, co przeczytałam. Po raz pierwszy miałam do czynienia z prozą koreańską. Być może dlatego, że nasze kultury, a zatem i postrzeganie kultu rodziny, znacznie się od siebie różnią, z jednej strony potrafiłam zrozumieć to, co działo się w książce, z drugiej zaś zupełnie tego nie ogarniałam. Owszem, historia rodziny, która traci matkę na dworcu w Seulu jest niepowtarzalna, opisana z perspektywy córki, syna, męża, a także samej zaginionej, wnosi jakąś innowację z moje dotychczasowe doświadczenia. Chyba nigdy jeszcze nie zdarzyło mi się czytać czegoś równie przesyconego emocjami. Tak, ta powieść jest PRZESYCONA. 

Nie potrafiłam też odnaleźć się w sposobie narracji - w drugiej osobie liczby pojedynczej. Tak jakby narrator  nie zwracał się do nas, czytelników, ale do bohatera czy bohaterki. Jakby czytelnik w tym wszystkim był niepotrzebny. Miałam wrażenie, jakby autorka prowadziła monolog z samą sobą.  To było strasznie deprymujące  i czasami wręcz zniechęcało do czytania.

wtorek, 8 listopada 2011

Dwa tygodnie z książką

Z jednej strony jestem załamana, a z drugiej strony - w końcu więcej czasu na czytanie... Dlaczego? Podczas dzisiejszej wizyty lekarskiej pani doktor postawiła diagnozę: obustronne zapalenie oskrzeli i dwa tygodnie leżenia w łóżku :( A co z moimi maluszkami z szkole? A co z moim kółkiem teatralnym? Co z przygotowaniami do Dnia Pluszowego Misia? A co z wywiadówką? Chyba za bardzo żyję pracą. Ale tak bardzo ją lubię! No nic, póki co muszę od niej odpocząć dla własnego dobra.

Jakie plany czytelnicze? Na pewno dziś jeszcze dokończę Zaopiekuj się moją mamą, a potem kolejno:


sobota, 5 listopada 2011

W odbiciu

Autor: Jakub Małecki 
Wydawnictwo: Powergraph
Seria wydawnicza: Kontrapunkty
Rok wydania: 2011
Ilość stron: 304
Ocena: 6


Źródło: Czytanie Nie Szkodzi 


Myślę sobie, że nawet jeśli każda historia ma wiele odbić, zawsze można wybrać to, w które się wierzy.*
Często zdarza mi się wziąć książkę do ręki, zachwycić się okładką, zainteresować opisem z tyłu, poszukać informacji o autorze, a na końcu sięgnąć wgłąb powieści i zatrzymać się na kilku pierwszych stronach. I koniec. Ani w prawo, ani w lewo. Waham się wtedy, czy brnąć w to dalej, czy porzucić już na początku. Przy okazji lektury książki J. Małeckiego rytuał został powtózony: wspaniała okładka, ciekawy opis, autor, którego do tej pory nie znałam, pierwsza strona i... Zostałam pożarta! Powieść wchłonęła mnie i już wiedziałam, że nie wypuszczę jej z rąk. Jakże to niezwykłe uczucie już po pierwszych akapitach wiedzieć, że przeżyję przygodę, na jaką w żaden sposób nie jestem przygotowana. Przeszłam, przebiegłam całą wyznaczoną trasę i teraz siedzę przed komputerem, czując jedynie zakwasy i radość ze wspomnień, jakie pozostaną w pamięci na długo.

wtorek, 1 listopada 2011

Podsumowanie miesiąca - październik 2011

Przeczytanych książek: 4
Ilość przeczytanych stron: 749
Książki w ramach wyzwania Projekt Nobliści: 0
Książki w ramach wyzwania Stosikowe Losowanie: 0
Książki w ramach wyzwania Literatura na Peryferiach: 0
Książki w ramach wyzwania Rosja w Literaturze: 0
Książki w ramach wyzwania Dinozaury Literatury: 1
Książki w ramach wyzwania Moja B-netka: 0
Książki w ramach wyzwania Papierowy Zwierzyniec: 2
Książki w ramach wyzwania Reporterskim Okiem: 0
Książki w ramach wyzwania Bracie, Siostro, rodzino: 0
Książki w ramach wyzwania Francuska Kawiarenka Literacka: 0
Książki w ramach wyzwania Projekt Kraszewski: 0


Najlepsza książka: "Makabreski" Daphne du Maurieur


Ilość książek w ramach planów czytelniczych: 48 (ubyło 4, przybyło 5)


Książki pozyskane:
- recenzyjne: 5
- allegro: 0
- podaj/finta: 2
- kolejkowo: 1
- księgarnia: 0
- biblioteka: 0
- upominek/prezent: 0


Coraz więcej książek recenzyjnych, a jeszcze kilka tygodni temu zastanawiałam się ,dlaczego nikt nie chcę ze mną współpracować... Teraz z jednej strony cieszę się, z drugiej martwię kiedy znajdę na to wszystko czas. Póki co jednak większość książek do recenzji jest ciekawa i czyta się je szybciutko :) 

Zbliża się koniec roku, a ja przeczytałam dopiero 40 książek. I gdzie te moje postanowione 52? Że już nie wspomnę o przekroczeniu tej magicznej liczby..? No cóż... Mam jeszcze dwa miesiące na nadrobienie zaległości :)

poniedziałek, 31 października 2011

Strzeż się psa

Autor: Izabela Szolc 
Wydawnictwo: Oficynka
Seria: ABC
Rok wydania: 2011
Ilość stron: 164
Ocena: 4


Źródło: od wydawnictwa

Wy nie wiecie, a ja wiem, jak rozmawiać trzeba z psem, bo poznałem język psi, gdy mieszkałem w pewnej wsi* Oto pierwsze myśli jakie ukazały się z mojej głowie po przeczytaniu najnowszej powieści kryminalnej Izabeli Szolc. I mimo, iż piosenka Adasia Niezgódki z "Akademii Pana Kleksa" mówi o zupełnie innym psie niż główny bohater historii z dreszczykiem, nie powinno się też porównywać treści książki Jana Brzechwy dla najmłodszych z powieścią Izy Szolc, to jednak nie ukrywam, że obie historie wywołują u mnie uśmiech na twarzy. Obie są bowiem równie cudaczne i nierealne. Cóż tak rozbawiło mnie z psim kryminale? Zaraz wam opowiem.

Przedstawiam wam głównego sprawcę mojego dobrego humoru - Albrechta, zwanego też Alem - samca  rasy bloodhound, pozbawionego przez właścicielkę swej męskości, którą postanowił zastąpić niezwykle obszerną wiedzą z zakresu literatury, kina oraz biegłym posługiwaniem się łaciną i włoskim. Nie można też nie wspomnieć o jego właścicielce, Laurze, z punktu widzenia Ala nimfomance (wyobraźcie sobie, że biedny piesek musiał być świadkiem wszystkich tych bezeceństw, których sam ani razu nie mógł doświadczyć! To się nazywa bezduszność ludzka...), kobiecie zmieniającej facetów jak rękawiczki, wiecznie wścieklej mieszkance blokhausu w najlepszej dzielnicy miasta. Jak więc można się domyślać, znajomymi i przyjaciółmi Ala są nie jakieś tam Burki z podwórka, tylko rasowe tresowane psy: charty, bassety, teriery, owczarki niemieckie i tysiące innych ras (których nie sposób zliczyć i szczerze przyznam, że przestałam ogarniać je w połowie książki). A jeśli już pojawia się jakiś nierasowy, to okazuje się karcianym Piotrusiem - sprytnym i podstępnym, a na dodatek współpracującym z ludźmi.

wtorek, 25 października 2011

Najnowsze zdobycze, czyli jesienny stosik :)

Stosik będzie mały, ale i tak cieszę się niezmiernie, że choćby tyle udało mi się zdobyć:


A więc od góry:
1. Merde! Rok w Paryżu, Stephen Clarke, wyd. WAB - książka z portalu Finta.pl
2. Strzeż się psa Izabela Szolc, wyd. Oficynka - książka recenzyjna od wydawnictwa
3. Ja, pani woźna Ewa Ostrowska, wyd. Skrzat - książka-nagroda za udział w głosowaniu na Złotą Zakładkę :)
4. Zaopiekuj się moją mamą Shin Kyung-Sook, wyd. Kwiaty Orientu - książka z wymiany w Kolejkowie

piątek, 21 października 2011

Kucykolandia. Z krainy kucyków



Z natury strasznie uprzedzona jestem do kucyków, zwłaszcza w bajkach dla dzieci. Kojarzą mi się ze znanymi tęczowymi kucykami Pony i jako takie wywołują dreszcze wstrętu. Producenci tych nieszczęsnych zabawek posunęli się już do tego stopnia, że włożyli kucykom pieluchy, smoczki i nauczyli je mówić ludzkim głosem (po angielsku oczywiście...). I jak tu lubić kucyki, gdy kojarzą się z różowym lub fioletowym kolorem i tęczową grzywą...? Na szczęście trafiłam na niewielką książeczkę J. Łukowskiej, która zupełnie odmieniła mój stosunek do tych ciekawych zwierząt. 

"Kucykolandia. Z krainy kucyków" zawiera cztery krótkie opowiadania, w sam raz dla przedszkolaków i dzieci z młodszych klasach szkoły podstawowej do samodzielnego lub wspólnego (np. z rodzicami) czytania. To, co ujęło mnie w powyższej publikacji, to zwrócenie uwagi na problemy w relacjach dziecko-dziecko lub dziecko-dorosły. Spotkamy tu na przykład pewną Kasię, która mówi tak cicho, że wszyscy mówią na nią "mysza". Nikt w klasie nie traktuje jej poważnie, zawsze przesuwana jest na koniec kolejki. Musicie też wiedzieć, że w klasie Kasi jest Piotrek, strasznie głośny chłopak, który zawsze i wszędzie musi być pierwszy. Oczywiście on najbardziej wyśmiewa się z Kasi, ale to zmieni się po niezwykłej wyprawie całej grupy do Kucykolandii. Tam bowiem on odkryje, że bycie takim głośnym wcale nie jest zaletą, ona zaś pozna siłę i moc swego spokoju.

wtorek, 18 października 2011

Państwo Tamickie


Bardzo sympatyczna historia. Zabawna, wciągająca, obfitująca w niesamowite zwroty akcji i bardzo ciekawe dialogi. Tak, to książka, która większości z nas powinna poprawić humor, zwłaszcza podczas zbliżających się szarych i ponurych jesiennych wieczorów. I polecam ją już na wstępie. Dlaczego? Zaraz uzasadnię:)

Państwo Tamickie to właściwie młode małżeństwo - Joanna i Maciej Tamiccy, którzy zawarli sakramentalny związek niejako chcąc nie chcąc, po prostu by zdobyć mieszkanie (lub raczej by nie zmarnować okazji posiadania mieszkania). Dziwne? niekoniecznie, zważając na to, iż początek historii ma miejsce za czasów  PRL-u. I od wspólnego życia we dwoje w nowiuśkim mieszkanku rozpoczyna się idylla Państwa Tamickich: studiowanie, pisanie prac magisterskich, szukanie pracy, kłótnie z sąsiadami, kłótnie z rodzicami, spory o to, co lepsze: pies czy kot. A musicie jeszcze wiedzieć, iż charaktery młodych małżonków są jakby zgoła odmienne. Maciej spokojny, miły, unikający sporów i wykorzystywany przez otoczenie w każdym nadarzającym się momencie (zwłaszcza przez żonę nawiasem mówiąc) polonista. Natomiast Joanna to wulkan kipiący energią, często spożytkowaną w niewłaściwym momencie i o niewłaściwej porze. Na dodatek matematyk z wykształcenia, (choć szczerze przyznam, że jej umysł raczej nie należy do ścisłych...). Jednym słowem kobieta nieobliczalna i nietuzinkowa. 

piątek, 14 października 2011

[DINOZAURY] Makabreski

Autor: Daphne du Maurier 
Tytuł oryginału: Daphne du Maurieur's Classics of the Macabre
Tłumaczenie: Anna Kraśko, Katarzyna Iwanicka, HalinaThylwe, Alicja Skarbińska, Michał Kłobukowski, Halina Cieplińska, Mira Michałowska
Wydawnictwo: GiG
Rok wydania: 1990
Ilość stron: 360
Ocena: 5


źródło: własna biblioteczka

Czy znajdzie się ktoś, kto nie widział lub chociażby nie słyszał o słynnym horrorze Hitchcocka "Ptaki"? A czy wiecie, że inspiracją do powstania tego filmu było jedno z opowiadań Daphne du Maurier o tym samym tytule? Bardzo specyficzna i w moim odczuciu niedokończona historia nadmorskiego miasteczka zaatakowanego przez niezliczoną ilość mew, jastrzębi, myszołowów, mniejszych i większych ptaków. Historia, która w trakcie czytania nie wzbudzała we mnie większych emocji, lecz już po jej zakończeniu fragmenty śniły mi się po nocach. Przez długi czas postrzegając na niebie nawet najmniejszą ptaszynę, przechodziły mnie dreszcze. 

Oto prawdziwa siła perswazji opowiadań D. du Maurier . A w "Makabreskach" istnieje aż sześć takich historii. Każda inna, z jedynym w swoim rodzaju klimatem, poczuciem humoru i pewną dawką nierealnych zdarzeń. Czy słyszeliście bowiem o takiej operacji oczu, po której widzi się ciało człowieka ze zwierzęcą głową? Czy sądzicie, że istnieją takie drzewa, które po śmierci właściciela mszczą się i zatruwają życie innym?   Autorka tych pomysłów posiadała niesamowitą wyobraźnię i z niezwykłą precyzją budowała klimat aż do ostatniej strony tak, by zakończyć opowiadanie w sposób zupełnie nieprzewidywalny i zadziwiający.

sobota, 8 października 2011

W kinie - "1920. Bitwa Warszawska"

Reżyseria: Jerzy Hoffmann 
Gatunek: wojenny, dramat
Kraj produkcji: Polska
Rok produkcji: 2011
Czas trwania: 110 min
Ocena: 2


Czym dla nas - Polaków jest Bitwa Warszawska, nie muszę chyba tłumaczyć. Czym była ona dla Hoffmana, nie jestem w stanie zrozumieć, tak jak nie zrozumiałam sensu wydania tak wielkiej ilości pieniędzy na tak okropny film. Jeden z najgorszych polskich filmów, jakie kiedykolwiek widziałam. Jest mi wstyd, że obywatele kilkunastu krajów, które w ciemno wykupiły już licencję na "dzieło" Hoffmana, obejrzą je i pomyślą, że jednak ta cała bitwa, to tylko czcza gadanina i przechwałki Polaków... Strasznie mi głupio, że tak chwalimy się tym filmem, bo naprawdę nie mamy do tego żadnych powodów, w przeciwieństwie do historii, którą przedstawia.


poniedziałek, 3 października 2011

Podsumowanie miesiąca - wrzesień 2011


Przeczytanych książek: 3 (jedna przerwana)
Ilość przeczytanych stron: 790
Książki w ramach wyzwania Projekt Nobliści: 0
Książki w ramach wyzwania Stosikowe Losowanie: 1
Książki w ramach wyzwania Literatura na Peryferiach: 0
Książki w ramach wyzwania Rosja w Literaturze: 0
Książki w ramach wyzwania Dinozaury Literatury: 0
Książki w ramach wyzwania Moja B-netka: 0
Książki w ramach wyzwania Papierowy Zwierzyniec: 0
Książki w ramach wyzwania Reporterskim Okiem: 0
Książki w ramach wyzwania Bracie, Siostro, rodzino: 0
Książki w ramach wyzwania Francuska Kawiarenka Literacka: 0
Książki w ramach wyzwania Projekt Kraszewski: 0


Najlepsza książka: "Pierwsza z Rodu. Znajda" Joanny Łukowskiej


Ilość książek w ramach planów czytelniczych: 48 (ubyło 3, przybyło 5)


Książki pozyskane:
- allegro: 0
- podaj: 0
- kolejkowo: 0
- księgarnia: 0
- biblioteka: 0
- upominek/prezent: 0


Słaby ten miesiąc, ale cóż,  zaczęła się praca :) w tym roku szkolnym mam dużo zapału do pracy, a przez to mało czasu na czytanie książek... Nie będę nawet tracić czasu na zbędne pisanie postó, zabiorę się od razu do lektury! :D

niedziela, 18 września 2011

Pijąc kawę gdzie indziej

Autor: ZZ Packer 
Tytuł oryginału: Drinking coffee elsewhere
Tłumaczenie: Ewa Horodyńska
Wydawnictwo: WAB
Seria wydawnicza: Z miotłą
Ilość stron: 312
Rok wydania: 2007
Ocena: brak


Źródło: własna biblioteczka

Nagrody Literackie: New York Times Notable Book w 2003 roku 
oraz wyróżnienie PEN/Faulkner 


Nie będę się silić na wymyśle opisy, charakterystyki oraz inne ochy i achy. Powiem po prostu jedno - nie spodobała mi się ta książka. A właściwie ten zbiór opowiadań. Przeczytałam cztery pierwsze i ani na moment nie poczułam jakiejkolwiek nutki zadowolenia, zaciekawienia, chęci dalszego czytania. 

Historie tu opisane dotyczą głównie czarnoskórych mieszkańców Stanów Zjednoczonych. Nie zrozumiałam za bardzo, co autorka chciała mi powiedzieć pisząc te opowiadania, nie poczułam żadnych emocji, żadna z postaci tu występujących nie poruszyła mnie ani pozytywnie, ani negatywnie. Po prostu pustynia czytelnicza. Nie chcąc dalej wędrować z poczuciem niedosytu, nudy i nijakości, porzucam tę ścieżkę. Tyle ciekawych powieści czeka na półkach, a ja przez ponad dwa tygodnie ślęczę nad czymś, co nie przynosi mi ani krzty radości... O nie! Tak dalej być nie może... Żegnam panią, pani ZZ. 

sobota, 10 września 2011

Moja wyspa Bali

Autor: Urszula Ewertowska 
Ilustracje: Izabela Łęcka
Wydawnictwo: Macpol
Rok wydania: 2011
Ilość stron: 284
Ocena: 4,5


Źródło: od autora

Nie ukrywam, że literatura dziecięca i młodzieżowa zalicza się do moich ulubionych gatunków literackich. Po części z powodu zawodu jaki wykonuję, a po części z niedosytu czytania w dzieciństwie. Dlatego też bez wahania sięgnęłam po "Moją wyspę Bali" i muszę przyznać, że było warto. Z kilku powodów.

"Moja wyspa Bali" opisuje wakacyjne przygody grupy przyjaciół w wieku 11 - 15 lat, spotykających się na wspólnym miejskim podwórzu. Goga, Zuzia, Basia, Bibla (Łukasz), Szafciu, Ewa, Anka, Jola i Andrzej od kilku lat wspólnie spędzają cały lipiec, planując go od pierwszego do ostatniego dnia. W planach tych znajdują się różne zabawy, konkursy, dyskoteki, wypady na miasto i inne nieoczekiwane sytuacje. Miejscem spotkania jest pusta salka w piwnicy, miejscem zabaw zazwyczaj podwórze, a wiadomości o zmianie planów lub niespodziewanych atrakcjach przesyłają sobie w odpowiednio ustalonej kolejności pocztą pantoflową. Czy nie przypomina wam to troszeczkę pewnej znanej i bardzo przez wszystkich lubianej szwedzkiej książki dla dzieci? Ja miałam właśnie takie skojarzenia. Przynajmniej początkowo.

wtorek, 6 września 2011

[FANTASTYCZNIE] "Pierwsza z Rodu. Znajda" J. Łukowska



Był sobie las... A właściwie Bór, straszny, że aż strach! Od kiedy zgasło Słońce i nastały zmiechrzodni, a czas zaczęto odmierzać w klepsydrach, zabrakło życiodajnej energii dla roślin i lasy, puszcze, knieje zamarły. Jedynie w Borze narodziły się nowe gatunki krzewów, pnączy, i innych cudacznych roślin, które nie wypuszczały już ze swych łapsk żadnego osobnika, który zabłądził w te strony. A jednak na świecie było kilka miejsc, które ocalały. Wśród nich Siedliszcze, niezwykłe z tego względu, iż zamieszkiwały w nim... skrzaty! A jakie skrzaty są, każdy wie. Małe, owłosione, oswojone z życiem w lesie, a do tego wredne i nielubiane przez ludzi. Zwłaszcza od czasu, gdy Słońce zgasło. To wszystko ich wina - to jeden z nich, Świtek nie obudził go na czas i więcej już nikt nie poczuł życiodajnej energii słonecznej. Wszędzie tylko ciemność rozświetlana od czasu do czasu przez księżyc. 

Skrzaty oprócz małego wzrostu, gęstego owłosienia i nienawiści do ludzi wyposażone zostały także w cięty język. Od kiedy przywódca klanu zamknął się w swej norze i służył za źródło energii dla wiecznie nienasyconej olchy, od kiedy jego syn i następca - Rob Derwisz - dobrowolnie oddalił się od stada i wiódł samotne szalone życie, w Siedliszczu zapanowały dziwne czasy. Przywódcą został kolejny w pokoleniu, Rosa, który nijak nie miał się do zamążpójścia, pił, palił i używał ile wlezie. Wszyscy jednak wiedzieli skąd to zachowanie, znali jego słodką, piękną, rudą przyczynę, którą zwano Witką. Jedyną, która oparła się jego pragnieniu i została srogo przez niego ukarana. Musicie bowiem wiedzieć, że wśród skrzatów panują osobliwe zwyczaje... Zbyt osobliwe, by je tu opisywać.

czwartek, 1 września 2011

Głosowanie czas zacząć!

Kto się jeszcze nie dowiedział, tego informuję - od dziś można (a nawet trzeba!) głosować na książki wytypowane przez blogerów do zdobycia zaszczytnego tytułu i otrzymania Złotej Zakładki. Ja już zagłosowałam, choć książek z 2010 roku przeczytałam... niewiele. Zatem zapraszam na stronę Złotej Zakładki, na której znajdują się wszystkie niezbędne informacje!


Dla zachęty dodam, że nagrody są kuszące... :D Nie zwlekać - głosować!

środa, 31 sierpnia 2011

Podsumowanie miesiąca - sierpień 2011

Przeczytanych książek: 4
Ilość przeczytanych stron: 1679
Książki w ramach wyzwania Projekt Nobliści: 0
Książki w ramach wyzwania Stosikowe Losowanie: 0
Książki w ramach wyzwania Literatura na Peryferiach: 1
Książki w ramach wyzwania Rosja w Literaturze: 0
Książki w ramach wyzwania Dinozaury Literatury: 1
Książki w ramach wyzwania Moja B-netka: 0
Książki w ramach wyzwania Papierowy Zwierzyniec: 0
Książki w ramach wyzwania Reporterskim Okiem: 0
Książki w ramach wyzwania Bracie, Siostro, rodzino: 0
Książki w ramach wyzwania Francuska Kawiarenka Literacka: 0
Książki w ramach wyzwania Projekt Kraszewski: 1
Najlepsza książka: "Nie każ mi tutaj umierać" Rattawut Lapcharoensap
Ilość książek w ramach planów czytelniczych: 46 (ubyło 2, przybyło 6)

Książki pozyskane:
- allegro: 5
- podaj: 0
- kolejkowo: 0
- księgarnia: 4
- biblioteka: 1
- upominek/prezent: 5



Kolejny ciekawy z książki (i nie tylko) miesiąc. Zważając na to, ile się w sierpniu działo, przeczytanie tylu stron graniczyło z cudem... A jednak udało się :)


wtorek, 30 sierpnia 2011

Nie każ mi tutaj umierać

Autor: Rattawut Lapcharoensap 
Tytuł oryginału: Sightseeing
Tłumaczenie: Elżbieta Płotka i Jędrzej Polak
Wydawnictwo: Vesper
Seria wydawnicza: Z trąbką
Rok wydania: 2006 
Ilość stron: 320
Ocena: 5,5


Źródło: własna biblioteczka

Czy zdarzyło Wam się wybrać w podróż do Tajlandii? Bo mnie tak! Och, cóż to była za przygoda... Już dawno nie przeżyłam czegoś podobnego. Delektowałam się każdym miejscem, klimatem, roślinnością i przede wszystkim czerpałam ogromną radość z przebywania w towarzystwie Tajlandczyków, zwłaszcza jednego, obecnego na każdym kroku - Rattawuta Lapcharoensapa (tyle razem spędzonych dni, a ja nadal nie potrafię wymówić jego nazwiska więc w dalszej części tekstu będę się posługiwać inicjałami).

Autor książki zabrał mnie w wiele pięknych zakamarków Tajlandii. Jego zbiór opowiadań pt "Nie każ mi tutaj umierać" zawierał taką gamę różnych przeżyć, fascynacji tradycją, krajem, że po każdej opowieści musiałam na chwilę oderwać wzrok od książki i wziąć kilka głębokich wdechów. Klimat tych historii pozwala nabrać świeżego oddechu dopiero do ich skończeniu. Każde z kilkunastu opowiadań żyje własnym  niesamowicie prawdziwym życiem Tajlandczyka z krwi i kości, który żyje z turystów, choć szczerze ich nienawidzi. Tajlandczyka, który nawet w skrajnej biedzie nie zmienia swoich przyzwyczajeń, upodobań. Tajlandczyka, którego skorumpowani wojskowi wysyłają najstraszniejsze rejony kraju. Tajlandczyka, który potrafi się mścić, ale i współczuć. Tajlandczyka, dla którego sportem narodowym są walki kogutów oraz Tajlandczyka, dla którego stoi ponad wszystkim. 

poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Ostatnie wakacyjne zdobycze - stosiki

W związku ze zbliżającym się wakacyjnym okresem oraz z okazji dostarczenia mi przez listonosza przesyłek książkowych, chciałabym podzielić się z wami moimi najnowszymi zdobyczami :)


piątek, 26 sierpnia 2011

Jednym tchem

Autor: Anna Rybkowska 
Cykl: Nell, cz 2
Wydawnictwo: Lucky
Rok wydania: 2011
Ilość stron: 463
Ocena: 4


Źródło: portal Lubimy Czytać

Oto przed Wami druga część przygód Natalii Skowrońskiej, jej rodziny oraz przystojnego rockmana Willa Barlowa. Nie chciałabym zdradzać treści, gdyż ujawniłabym wiele wątków znajdujących się w części pierwszej. A więc mam mały problem, bo o czym tu pisać, żeby zacząć pozytywnie...? 

W drugiej części cyklu czytelnicy dowiadują się w jaki sposób Wiliam Barlow stał się gwiazdą rocka oraz co łączy go z lady Miriam Bastet. To było bardzo ciekawe i rozwiązało wiele zagadek z zakończenia części pierwszej (przede wszystkim potwierdziło informacje jakie Natalia otrzymała od Billa - tu informacja dla tych, którzy znają treść "Nell"). Okazało się przede wszystkim, że Will był normalnym facetem, trochę narwanym, ale twardo stąpającym po ziemi muzykiem o nieustalonej preferencji muzycznej. Niestety los i przyjaciele pchnęli go w szpony Miriam i od tej chwili jego życie zmieniło się i nabrało tempa. 

poniedziałek, 22 sierpnia 2011

Powrót do rzeczywistości

Witajcie kochani bloggerzy!
Powracam na łono internetowej pasji, choć szczerze przyznam, że po tych kilku dniach lenistwa, podróży i szczęścia nie mam zbytniego natchnienia do pisania recenzji. Podzielę się z wami wspomnieniami z podróży poślubnej, która trwała tylko 6 dni (niestety...), ale obfitowała tak cudowne krajobrazy,upały i wspaniałych ludzi dookoła, że aż nie chciało się stamtąd wracać... A gdzie byliśmy? NA SŁOWACJI! Kochani ludzie, dobre jedzenie i tanie piwko, a przede wszystkim mnóstwo interesujących rzeczy do zwiedzania. Oto mini fotoreportaż:


czwartek, 11 sierpnia 2011

Dwa tygodnie oddechu... :)

Tym razem wieści nieksiążkowe... Przez najbliższe dwa tygodnie nie będę miała ani czasu ani okazji wchodzić do internetu. Kto śledzi mojego bloga, ten pewnie wie dlaczego. A kto nie wie, temu teraz mówię: 13 sierpnia 2011 roku biorę ślub. Moje życie nabierze innego wymiaru - czy będzie lepsze, czy gorsze - czas pokaże. Ja nastawiam się optymistycznie :)

Po uroczystościach weselnych oczywiście podróż poślubna - króciutka niestety, bo tylko tydzień, ale za to intensywna: jedziemy do Słowackiego Raju, Wiednia, może zahaczymy też o Budapeszt... Jak wrócę, na pewno pochwalę się jakimiś ciekawymi fotkami :)

czwartek, 4 sierpnia 2011

Złota Zakładka - nagroda blogerów

UWAGA! UWAGA!

1 sierpnia 2010 roku ruszyła pierwsza edycja Nagrody Bloggerów o wdzięcznej nazwie "ZŁOTA ZAKŁADKA".


Drodzy bloggerzy łączcie się, gdyż tym razem wy i tylko wy macie wpływ na to, która z książek wydanych w Polsce w 2010 roku zdobędzie uznanie i tym samym otrzyma Złotą Zakładkę :) 

Szczegóły znajdziecie klikając na baner konkursu :)


wtorek, 2 sierpnia 2011

[KLASYCZNE DINOZAURY] Historia o królewiczu Rumianku i siedmiu królewnach

Autor: Józef Ignacy Kraszewski  
Ilustracje: Stefan Mrożewski
Wydawnictwo: PIW
Seria wydawnicza: Biblioteka Jednorożca
Rok wydania: 1974
Ilość stron: 112
Ocena: 5


Źródło: biblioteka miejska w Kartuzach

Właściwie, co by tu nie napisać, fabuły zapewne każdy z was się domyśla po przeczytaniu tytułu. O czymże to może być? Ano o królewiczu Rumianku, który postanowił wyruszyć w świat w poszukiwaniu niezwykłych miejsc, niezdobytych ziem i cudownej królewny, którą pojąłby za żonę. Ta mała książeczka nie mówi jednak o księciu żyjącym za siedmioma górami, za siedmioma rzekami, lecz tu - nad Bugiem, w pradawnych czasach, daleko przed powstaniem państwa polskiego. Nie opisuje też cudownych krain usłanych różami, złotymi drzewami i dziwnymi stworami. Choć nie powiem, i takie tu występują. Nie jest to więc typowa bajka. Ale czy legenda? Też nie, gdyż to zupełnie zmyślona historia, imiona dziwne i pochodzące albo od roślin, albo od przedmiotów i sama fabuła nie wskazuje na to, by szczycić się mianem legendy. Więc cóż to takiego? I tu autor wpadł na genialny pomysł - nazwał to po prostu historią :)

A historia to ciekawa, opisująca dzieje wielkiego władcy licznych ziem i grodu o wdzięcznej nazwie Stołpec - Gwoździka, wielce szanowanego w świecie króla, który nie mogąc się z bratem porozumieć, postanowił podbić jego ziemię i mieć z nim święty spokój. A że brat fajtłapą był, pozwolił sobie odebrać wszystko, co posiadał. A posiadał między innymi córkę, którą Gwoździk i jego żona Dobruchna przygarnęli jak swoje dziecię, gdyż sami posiadali tylko syna, a matka dziewczynki zmarła młodą będąc. Tak też Lala wychowywała się na dworze króla razem z Rumiankiem, królewiczem, którego wieczna ciekawość zżerała i usiedzieć na miejscu nie mógł. Doprowadził on do tego, że za wolą ojca opuścił gród wraz z grupą wiernych mu przyjaciół i siedmiuset żołnierzami w poszukiwaniu przygód, ziem i ukochanej... 

poniedziałek, 1 sierpnia 2011

Podsumowanie miesiąca - lipiec 2011

Przeczytanych książek: 10 (1 przerwana)
Ilość przeczytanych stron: 2202 (!)
Książki w ramach wyzwania Projekt Nobliści: 0
Książki w ramach wyzwania Stosikowe Losowanie: 2
Książki w ramach wyzwania Literatura na Peryferiach: 2
Książki w ramach wyzwania Rosja w Literaturze: 0
Książki w ramach wyzwania Dinozaury Literatury: 1
Książki w ramach wyzwania Moja B-netka: 0
Książki w ramach wyzwania Papierowy Zwierzyniec: 0
Książki w ramach wyzwania Reporterskim Okiem: 0
Książki w ramach wyzwania Bracie, Siostro, rodzino: 2
Książki w ramach wyzwania Francuska Kawiarenka Literacka: 2

Najlepsza książka: "Sanatorium" Małgorzaty Saramonowicz
Ilość książek w ramach planów czytelniczych: 41 (ubyło 10, przybyło 6)

Książki pozyskane:
- allegro: 0
- podaj: 0
- kolejkowo: 0
- księgarnia: 3
- biblioteka: 2
- upominek/prezent: 1



To mój najlepszy czytelniczy miesiąc w blogowej karierze! Ależ się cieszę, że udało mi się przeczytać tyle książek, tym bardziej, że wcale nie mam tak dużo czasu na czytanie. Dobrze, że jest jeszcze noc, a ja nie muszę wcześnie wstawać :) mam nadzieję, że sierpień będzie równie udany, a może nawet trochę lepszy... A jak wyglądają wasze statystyki miesięczne?

niedziela, 31 lipca 2011

Jak Bóg przykazał

Autor: Niccolò Ammaniti 
Tytuł oryginału: Come Dio comanda
Tłumaczenie: Dorota Duszyńska
Wydawnictwo: Muza
Rok wydania: 2008
Ilość stron: 448
Ocena: 5


źródło: własna biblioteczka


Książka otrzymała nagrodę "Premio Strega" w 2007 roku


To moje pierwsze spotkanie z Ammanitim, choć wiele o nim słyszałam, a były to skrajne opinie. Opis z okładki wydawał się nieco dziwny, ocena książki na różnych portalach całkiem znośna, ale niestety, tym, co skusiło mnie do przeczytania książki, była cena w jednej z księgarni internetowych (4,9). Mówię niestety, gdyż uważam, że w Polsce nie doceniono powieści "Jak Bóg przykazał", a naprawdę warto ją przeczytać, bo przywodzi mi na myśl nie tylko włoską, lecz także polską rzeczywistość.

Powieść Ammanitiego to historia ludzi z marginesu, odrzuconych przez społeczeństwo lub całkiem dla niego obojętnych. Rino, bezrobotny alkoholik, łysy, wytatuowany ojciec samotnie wychowujący syna, uważający się za nazistę i nienawidzący każdego, kto wyznaje inną niż on wiarę, kto ma inny niż on kolor skóry i kto (przede wszystkim), w przeciwieństwie od niego, ma pracę. Cristiano, syn alkoholika, trzynastolatek kochający ojca, dostrzegający wszystkie jego wady i nienawidzący, gdy ten poniża go i bije. Przesiąknięty ojcowską ideologią życia nie potrafi odnaleźć się z szkole i środowisku małego miasteczka. Do tej dwójki dołączają jeszcze dwaj przyjaciele - Danielo rozpaczający po odejściu ukochanej żony Teresy oraz Cztery Sery, lekko upośledzony, porażony prądem, z dziwnymi tikami i jeszcze dziwniejszą pasją (zbierania różnych figurek i innych śmieci do stworzenia własnej szopki betlejemskiej w domu). 

piątek, 29 lipca 2011

Straciłam konto na Facebooku... :(

Zupełnie tego nie rozumiem. Funkcjonowałam na facebooku pod nazwą Dwie Pasję od kilku miesięcy. I dopiero teraz mnie zablokowali? I to tak bez uprzedzenia??? Chamstwo! Na maile z pytaniami wygenerowują jakieś automatyczne odpowiedzi, z których niczego się nie dowiaduję...

Tylu miałam ta znajomych, tyle różnych informacji, i wszystko tak po prostu przepadło.... Zupełnie tego nie pojmuję. Jestem szalenie zawiedziona, jest mi przykro i chyba zmuszają mnie tym samym do tego, bym skończyła z facebookiem raz na zawsze. A szkoda.

Czy komuś z was też przydarzyło się takie nieszczęście? Czy wiecie jak z tego wybrnąć? Pomocy!!! 

środa, 27 lipca 2011

[FANTASTYCZNIE] "Równoumagicznienie" T. Pratchett



Kto nie czytał Pratchetta - ręka do góry! Co jest, ani jednej ręki...? No cóż, nie ma więc sensu zachwycać się jego twórczością i polecać innym, skoro wszyscy już go znają. Z drugiej strony, co mi szkodzi. Opiszę wam, jak sprawy się miały w "Równoumagicznieniu".

Jest to historia małego brzdąca, który był ósmym dzieckiem ósmego syna, a więc zupełnie naturalnie przypadło mu w udziale zostać magiem. W dniu jego narodzin do wsi Głupi Osioł dotarł Drum Billet, którego magiczna laska przywiodła do miejsca, gdzie odnaleźć miał swego następcę i przekazać mu kawał niezwykłego drewnianego kija. Tak też się stało. Kilka chwil po narodzinach dziecka kowal - ojciec wybrańca, wezwał do siebie akuszerkę wraz z maleństwem i nie pozwalając jej przemówić pozwolił, by mag dotknął maluszka swą laską, a tym samym przekazał mu magiczne predyspozycje. I na tym historia by się skończyła, gdyby nie pewien malutki szczególik. Gdy kowal podniósł kocyk, okazało się, że pod nim chowa się... dziewczynka! Oto wydarzenie bez precedensu, nigdy nie zdarzyło się i zdarzyć się nie może, by po świecie chodziła kobieta-mag. Kobiety są co najwyżej czarownicami! 

sobota, 23 lipca 2011

Chciałbym, żeby ktoś gdzieś na mnie czekał

Autor: Anna Gavalda 
Tytuł oryginału: Je voudrais que quelqu'un m'attendre quelque part
Tłumaczenie: Aleksandra Komornicka
Wydawnictwo: Świat Książki
Rok wydania: 2003
Ilość stron: 176
Ocena: 4


Źródło: własna biblioteczka

Dwanaście opowiadań. Dwanaście historii z życia nieznanych nam ludzi. Nie wiemy skąd pochodzą, kim są ich rodzice, czasami nie wiemy nawet gdzie mieszkają i jak im na imię. A. Gavalda uchwyciła tylko fragmenty z ich życia, jakby miała przy sobie system monitorujący, w którym zmienia poszczególne kanały i zapisuje to, co widzi w danej chwili. Zabieg ciekawy? Ano ciekawy. 

Wydawać by się mogło, że są to historie miłosne. Rzeczywiście, w każdym opowiadaniu opisany jest fragment miłosny - początki zakochania, pierwsze miłości, związki małżeńskie, przyjaźnie. Jednak tym, co stanowi główny wątek i co jednoczy ze sobą wszystkie opowiadania jest samotność. Każdy z bohaterów opowiadając własne przeżycia i uczucia, tak naprawdę pokazuje nam jak cicho i pusto wokół niego, pomimo trwania w związku, pomimo licznej grupy przyjaciół, pomimo kumpli z pracy. Każdy z nich w końcu zostaje sam. Sam musi zmierzyć się z problemem, samotnie przeżywa nieszczęśliwą miłość, samotnie rozgląda się w sypialni, w której jeszcze przed chwilą była ta osoba napotkana przypadkiem na ulicy. 

piątek, 22 lipca 2011

[HISTORYCZNIE] Abisyńczyk

Autor: Jean-Christophe Rufin 
Tytuł oryginału: L'abyssin
Tłumaczenie: Krystyna Szeżyńska - Maćkowiak
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Seria wydawnicza: Biblioteczka Konesera
Rok wydania: 2001
Ilość stron: 408
Ocena: 4,5


Źródło: własna biblioteczka

Oto książka z gatunku płaszcza i szpady, choć z nieco odmiennej formie. Bardzo interesującej, gdyż dotyczy Francji, lecz jednocześnie trzyma się od niej na uboczu. Główna część powieści dzieje się bowiem w Kairze, a dokładnie w jego francuskiej części, gdzie władzę sprawuje konsul de Maillet. Wiadomo jednak, że jego władza ogranicza się do bycia ciągniętym za sznureczki przez różnych możnych o wyższej od niego randze. We Francji na tronie zasiada Ludwik XIV, znany jako "Król Słońce", żądny władzy, pieniędzy i zdobycia całego świata, gdyby to było możliwe. Do tego celu ma mu posłużyć ów Kairski konsul. Najnowszym celem króla Francji jest bowiem Abisynia, czyli współczesna Etiopia, która jako jedyny w Afryce kraj chrześcijański nie ma ochoty poddać się władzy kościelnej, odrzuca także jakiekolwiek zgromadzenia zakonne w swych granicach. Korci to strasznie jezuitów, którzy owinąwszy sobie Ludwika XIV wokół palca, wzmogli w nim żądzę zawłaszczenia państwa dzikusów. Tymczasem prawda jest taka, że to oni mają największą chrapkę na bogactwa, które posiadają tamtejsze ziemie.

Nie są jednak jedynymi, którzy pragną zapanować nad Abisynią. Kraj ten zainteresował także samego papieża Innocentego XI jako dziewiczy teren chrześcijański, który nie tylko można nawrócić, lecz także zaspokoić potrzeby skarbca watykańskiego. Jego wierni słudzy - Kaspucyni, którzy posiadali już swoje zakony w Sennarze, sąsiadującym w Abisynii postanowili podjąć wyzwanie stawiane przez papieża. 

wtorek, 19 lipca 2011

[KLASYCZNE DINOZAURY] Profesor Milczek

Autor: Józef Ignacy Kraszewski 
Wydawnictwo: Książka i Wiedza
Seria wydawnicza: Koliber
Rok wydania: 1969
Ilość stron: 120
Ocena: 4,5


źródło: Biblioteka miejska

Dziś przedstawiam małą próbkę twórczości J.I.Kraszewskiego. Bardzo udaną próbkę, muszę przyznać na samym początku. W tomiku "Profesor Milczek" mieszczą się bowiem cztery opowiadania niesamowicie ciekawie charakteryzujące czterech bohaterów płci męskiej. Każdy z nich posiada własną pasję, żyje we własnym świecie, którego inni nie rozumieją. Żywot każdego z nich, pomimo bardzo żywego i ekspresyjnego opisu sytuacji, wywołuje w czytelniku smutek i zadumę nad nieszczęsnych panów.  

Profesor Milczek to człowiek zauroczony z historii Polski czasów Zygmunta Augusta do tego stopnia, że całe swe życie podporządkowuje śledzeniu kronik, listów i dzieł tejże epoki, zgłębiając i opisując to, co odkrył. Jego wielkim marzeniem jest stworzenie wielkiego dzieła historycznego, istnej kroniki odzwierciedlającej życie i czasy panowania Zygmunta Augusta. Narrator w bardzo ciekawy sposób opisuje kilka niezwykłych spotkań z Profesorem Milczkiem, w sposób zabawny ukazując jego zamiłowanie, które z czasem zamienia się w obsesję.

Pierwszy mój blogowy stossss.... :D

Wszystkie blogi czytelnicze przedstawiają całe stosy zakupionych lub pozyskanych innymi drogami książek. Nie będę gorsza - a co! I pokażę Wam po raz pierwszy mój najnowszy stosik książkowy :)


czwartek, 14 lipca 2011

Kilka przyjemnych refleksji

Rok 2011 od samego początku zapowiadał mnóstwo pracy, wyrzeczeń i stresujących dni. Większość z nich na szczęście mam już za sobą... A wczoraj, pamiętnego 13 lipca 2011 roku, otrzymałam tytuł magistra pedagogiki, z czego strrrrasznie się cieszę!!! Od dziś więc zaczęłam moje upragnione WAKACJE :D 

Wczorajszy dzień przyniósł mi wiele korzyści duchowych i materialnych. Rozpoczynając od tych pierwszych - zaraz po obronie wybrałam się w kolegą na ściankę wspinaczkową i przez kilka godzin odstresowywałam się zdobywając szczyty. Po powrocie do domu czekały na mnie dalsze niespodzianki: kwiaty, gratulacje, przepyszne wino i trochę mocniejsze procenty... Natomiast dziś otrzymałam w prezencie (który sama sobie kupiłam) od babci, z którą mieszkam, cudowną książkę:

"Delirio" - wyniki losowania

Nadszedł dzień wylosowania szczęśliwca, który stanie się posiadaczem książki Laury Restrepo "Delirio". Przebiegło ono następująco:

 wydrukowano nicki osób, które zgłosiły chęć posiadania książki

poniedziałek, 11 lipca 2011

Nie mogłam się oprzeć - kolejny projekt...

Niestety, nie udało mi się. Znowu wpadłam w sidła wyzwań i projektów. A obiecałam sobie z początkiem roku, że poprzestanę na tych, w których już uczestniczę. Nic z tego. Tym razem skusiła mnie bardzo ciekawa inicjatywa trzech osób: Lirael, Zacofanego z lekturze oraz Izy czyli



Projekt bardzo interesujący ze względu na kilka okoliczności:
1. 200 rocznica urodzin Józefa Ignacego Kraszewskiego (28 lipca 2012 roku)
2. Moda na powroty do korzeni, czyli czytanie klasyki
2. Bardzo słaba znajomość twórczości J.I. Kraszewskiego (którą mam zamiar nadrobić)

Listy lektur póki co nie mam, na półce w domu stoi "Stara baśń", natomiast w miejskiej bibliotece półki aż się załamują od przepychu twórczości tego jakże płodnego pisarza. Dla sprawdzenia stylu pisania postanowiłam na początek zagłębić się z tomik opowiadań "Profesor Milczek" i muszę stwierdzić, że po przeczytaniu dwóch (z czterech) historyjek jestem mile zaskoczona. Bardzo ciekawa to proza i na pewno nie poprzestanę na tym jednym skromnym tomiku :) 

sobota, 9 lipca 2011

Gdyby Wenus była chłopcem

Autor: Luke Sutherland 
Tytuł oryginału: Venus as a boy
Tłumaczenie: Anna Kaniuka
Wydawnictwo: Vesper
Seria wydawnicza: Z trąbką
Rok wydania: 2006
Ilość stron: 192
Ocena: 5


Źródło: własna biblioteczka

Pewnego marcowego dnia, za kulisami koncertu do mężczyzny o pseudonimie L.S. (zapewne są to inicjały samego autora) podszedł młody chłopak - Pascal. Usilnie starał się nawiązać kontakt i nakłonić mężczyznę do pójścia z nim do przyjaciela, Desiree, którego ten poznał w dzieciństwie. Wychowywali się na tej samej szkockiej wyspie, lecz dzieliło ich 6 lat życia. Mężczyzna nie postąpił jednak zgodnie z wolą Pascala, nawet gdy dowiedział się, że Desiree umiera. Po prostu go nie znał, po co miałby tam chodzić...? Miesiąc później L.S. otrzymuje paczkę, w której odnajduje kilka płyt kompaktowych, stare zdjęcia, listy, biżuterię i inne bibeloty, a także małą karteczkę upewniającą go w przekonaniu, że jest to prezent od Desiree - mężczyzny, którego historia opowiedziana i zapisana na płytach wstrząsnęła słuchaczem  i stała się powodem wydania tej książki. Czy jest to opowieść oparta na faktach? Tego nie wiem. Jednak wydaje się tak nieprawdopodobna, że nie zdziwiłabym się, gdyby tak historia rzeczywiście miała miejsce.

"Gdyby Wenus była chłopcem" jest swego rodzaju pamiętnikiem człowieka, który u kresu swego życia, mając niecałe 40 lat, zamienia się w czyste złoto. Nie wierzycie mi, ale tak się działo naprawdę! Każda kartka książki przedstawia nam kolejne momenty życia Desiree, autor pamiętnika wciąga nas niesamowicie głęboko w swój świat, świat dziwny, skomplikowany, samotny i smutny, choć nie mówi się o tym wprost. To, co wydaje mi się najdziwniejsze w tej książce, to fakt, że choć ocieka ona seksem opisanym często czysto mechanicznie, nie jest to powieść wulgarna. Wręcz przeciwnie. Wciąż okazywałam współczucie temu biednemu człowiekowi, który do końca życia nie odkrył chyba kim tak naprawdę był. Wiedział tylko w jakim celu pojawił się na świecie - żeby sprawiać ludziom przyjemność rozkoszą cielesną. 

czwartek, 7 lipca 2011

Loteria - "Delirio" Laury Restrepo

Dziś mam państwu do zaoferowania przecudnej urody książkę z piękną okładką (ze skrzydełkami) świetnej kolumbijskiej pisarki Laury Restrepo. Nie co dzień zdarza się okazja otrzymania jej ZA DARMO! Jedyny warunek: zgłosić chęć jej posiadania w komentarzach pod postem :)

środa, 6 lipca 2011

"Delirio" - poddałam się...

Autor: Laura Restrepo 
Tytuł oryginału: Delirio
Tłumaczenie:  Ewa Moryńska-Dzius
Wydawnictwo: Amber
Seria wydawnicza: Złota Seria
Rok wydania: 2005 
Ilość stron: 216


Źródło: własna biblioteczka

Nagrodzona Nagrodą Literacką "Premio Alfaguara de Novela 2004"

Mąż wraca do domu z krótkiej podróży i odkrywa, że żona zniknęła. Nie wie, co mogło się wydarzyć podczas jego nieobecności. Przerażony, zdezorientowany, zaczyna poszukiwania... tylko po to, by przekonać się, jak niewiele wie o głębokich i strasznych przeżyciach z przeszłości kobiety, którą kocha i z którą jest od lat...

"Delirio" wyraża wszystko to, co fascynujące, nawet jeśli jest to fascynacja okropnością. A kiedy poziom pisarstwa osiąga takie wyżyny, jak u Laury Restrepo, nie pozostaje nic innego, jak uchylić przed nią kapelusza - Jose Saramago.
[opis z okładki książki, Amber 2005]

I jakie nastawienie mielibyście do książki po przeczytani tych niezwykle pozytywnych i wielbiących książkę słów? Zapewne tak jak ja rzucilibyście się na nią z wielkim apetytem. z tym, że ja niestety pożałowałam tego kroku... Dlaczego? Ech, wiele by o tym pisać.

wtorek, 5 lipca 2011

Dom z papieru

Autor: Carlos Maria Dominguez  
Tytuł oryginału: La casa de papel
Tłumaczenie: Andrzej Sobol-Jurczykowski
Wydawnictwo: Świat Książki
Rok wydania: 2005
Ilość stron: 111
Ocena: 5


Źródło: własna biblioteczka

To nie był dobry wybór na wakacyjną lekturę. W dodatku na początku wakacji... Ci, którzy już czytali "Dom z papieru" pewnie domyślają się o co chodzi. Dla tych, którzy jeszcze nie mieli okazji - opowiem w skrócie, jak to się zaczęło i dlaczego żałuję, że poznałam tę historię.

Bluma Lennon, wykładowczyni hispanistyki na Uniwersytecie w Cambridge ginie pod kołami samochodu w trakcie czytania tomiku wierszy Emily Dickinson. Cóż zrobić, nieszczęśliwy wypadek. Kolega z uczelni (narrator), który ma zająć jej miejsce, kilka dni po śmierci Blumy otrzymuje zaadresowany do niej list, a w nim znajduje "Smugi cienia" Conrada ubrudzone betonem. W środku zaś widnieje dedykacja od Blumy dla niejakiego Carlosa na pamiątkę cudownie spędzonych chwil podczas konferencji w Moterrey. Nie dość, że nadawca się spóźnił, to jeszcze odesłał książkę, którą Bluma komuś podarowała. Dziwne to wszystko... Nasz narrator mimowolnie brnie w tę dziwną historię coraz dalej i dalej, prowadzi go ona do Buenos Aires i jeszcze dalej, na piaszczyste plaże Ameryki Południowej. 

poniedziałek, 4 lipca 2011

Aleksander i Alestria

Autor: Shan Sa 
Tytuł oryginału: Alexandre et Alestria
Tłumaczenie: Krystyna Sławińska
Wydawnictwo: Muza
Seria wydawnicza: Kalejdoskop
Rok wydania: 2008
Ilość stron: 294
Ocena: 5


Źródło: własna biblioteczka

Usiądźcie wygodnie i wsłuchajcie się w baśń, którą opowie wam Shan Sa. Zamknijcie oczy i poczujcie powiew wiatru na stepach Siberii, wytężcie słuch, a usłyszycie okrzyki armii macedońskiej. Otwórzcie szeroko oczy, a zobaczycie historię pięknej i skomplikowanej miłości, wystawianej na wiele prób czasu, miejsca i przestrzeni. Weźcie do ręki książkę "Aleksander i Alestria" i na kilka chwil przenieście się w nieznany nam starożytny świat. 

W tej historii pojawiają się niezliczone tłumy ludzi: Greków, Macedończyków, Persów, Hindusów, Nomadów. Żołnierzy, pasterzy, jeźdźców, kupców, handlarzy. Lecz wszyscy oni są tylko tłem dla trójki głównych bohaterów:

piątek, 1 lipca 2011

Podsumowanie - maj/czerwiec 2011

Przeczytanych książek: 4 (1 przerwana)
Ilość przeczytanych stron: 868
Książki w ramach wyzwania Projekt Nobliści: 0
Książki w ramach wyzwania Stosikowe Losowanie: 0
Książki w ramach wyzwania Literatura na Peryferiach: 1
Książki w ramach wyzwania Rosja w Literaturze: 0
Książki w ramach wyzwania Dinozaury Literatury: 1
Książki w ramach wyzwania Moja B-netka: 2
Książki w ramach wyzwania Papierowy Zwierzyniec: 1
Książki w ramach wyzwania Reporterskim Okiem: 0
Książki w ramach wyzwania Bracie, Siostro, rodzino: 2
Książki w ramach wyzwania Francuska Kawiarenka Literacka: 0

Najlepsza książka: "Trzech panów w łódce, nie licząc psa" Jerome K. Jerome
Ilość książek w ramach planów czytelniczych: 44 (ubyło 1, przybyło 0)

Książki pozyskane:
- allegro: 0
- podaj: 0
- kolejkowo: 0
- księgarnia: 0
- biblioteka: 2
- upominek/prezent: 0



Nie warto nawet komentować moich postępów czytelniczych. Zorientowani wiedzą, jak trudny był to dla mnie czas, w końcu jednak złożyłam pracę magisterską, 13 lipca się bronię i do 13 sierpnia mam czas dla siebie i książek... :) (a potem będę go musiała dzielić także z mężem, który nie przepada za moją czytelniczą pasją)