czwartek, 27 kwietnia 2017

[HISTORYCZNIE] "Excalibur" B. Cornwell


...Niewieści ród! Jakże złowrogim cieniem odznacza się on w tej opowieści...*


Mocny początek ostatniej części przygód legendarnego Artura, który królem nie był ani przez moment - przynajmniej w oczach Cornwella. Rzeczywiście, niewieści ród trochę napsuł krwi głównym bohaterom. I tym samym dodał smaczku całej historii.

Artur, zdruzgotany wyczynami swej żony, musi rozprawić się z kolejnym wrogiem. Jakby mu było mało wewnętrznych sporów między Brytami, a Chrześcijan z druidami... Największym problemem są Sasi, czający się u granic Brytanii. Tym razem wrogowie połączyli siły i stali się potęgą. Trzeba więc wymyślić coś, by zniweczyć ich wspólne plany. Może uda się ich skłócić lub przekupić..? Artur robi wszystko, żeby w jego kraju znowu zapanował spokój. Nie spodziewa się jednak, że ten tchórz i zdrajca - Lancelot, tym razem posunie się tak daleko... A więc wojna z Sasami jest nieunikniona. Lecz czy oni są jedynym zagrożeniem? Niestety nie...

czwartek, 13 kwietnia 2017

[HISTORYCZNIE] Nieprzyjaciel Boga B. Cornwell

...Dzisiaj myślę o zmarłych...*

Bardzo lubię od czasu do czasu zanurzyć się w dobrej historycznej lekturze. Tym razem wybrałam się w dalszą podróż po VI-wiecznej Brytanii wraz z legendarnym Arturem i jego świtą. Pierwszą część "Trylogii arturiańskiej" przeczytałam dosyć dawno temu i trochę żałuję, że od razu nie sięgnęłam po kolejne dwie części. Bo była to podróż fascynująca!

Oczywiście w świat przygód legendarnego Artura ponownie wprowadza nas jego przyjaciel Derfel. I robi to w bardzo interesujący sposób - jako chrześcijański mnich u progu życia, spisuje dzieje swoje i Artura dla saksońskiej księżniczki. Tylko... Derfel? Chrześcijaninem?! Dlaczego..? Ano właśnie, to jest wielka zagadka, która rozwiąże się dopiero w ostatniej części. A więc przed czytelnikiem niemałe wyzwanie i spora doza cierpliwości.

poniedziałek, 10 kwietnia 2017

"Historie miłosne" E.E. Schmitt


...Myślę, że dopóki nie poznałem Emmy Van A., nigdy nie spotkałem osoby, której wygląd tak bardzo odbiegałby od tego, kim naprawdę była...*

Nie lubię Schmitta w takiej odsłonie. I zawiodłam się na tym zbiorze opowiadań. Wszystkie są o kobietach, o ich miłosnych wzlotach i upadkach, o aspiracjach do bycia kochaną i o zbyt wielkiej sile miłości. O tęsknocie, smutku, szalonej radości, skomplikowanych relacjach i trudnych wyborach. Czyli krótko mówiąc o niczym. Kobiety pokazane są tu jako te, które kombinują w związkach, sztucznie rozdmuchują trudne sytuacje lub kochają, ale... Samej miłości nie ma tu zbyt wiele.

W opowiadaniach tych już po przeczytaniu kilku stron wiemy, jak historia się skończy. Wszystko jest tak przewidywalne, tendencyjne i nudne, po prostu nudne.