sobota, 12 listopada 2011

Klątwa czarnoborskiego lasu

Autor: Marek Będkowski 
Cykl: Czarnoborska trylogia, t. I
Wydawnictwo: RW2010
Rok wydania: 2011
Ilość stron: 259
Ocena: 1!


Nie wiem co o tym myśleć. Zacznę może od zakreślenia fabuły i kilku cytatów z książki, żebyście mniej więcej mieli obraz stylu pisania i samej treści tego czegoś, czego niestety nie dałam rady doczytać.

Pewien chłopiec o imieniu Marek (czyżby sam autor?) wraz z grupą znajomych postanowili odwiedzić babcię głównego bohatera, gdyż ta miała opowiedzieć im straszną historię pewnego dworu... (tu powinny pojawić się na plecach ciarki). Początek, powiem szczerze, słaby. Drętwe dialogi, pourywane wątki, ale akcja jakoś tam się toczy. I to w dodatku na początku XX wieku. Tyle wstępu, a teraz cytaty*:



Puścił bąka, który wydłużał się wraz z narastającym strachem. Skrzywił lekko twarz. 
- Wiesz człowieku, że to, co wydzielasz nic mi nie zrobi - odezwał się dziedzic, który usłyszał dziwny odgłos, tak jakby zagrała właśnie zepsuta trąbka.
- Wiem - zgodził się ćpun - ostatnio jakoś często mi wychodzi... nie potrafię tego kontrolować. (s.16)

Mały chłopczyk skierował się w jego kierunku (s.23)

Koszula, w której go ujrzał była cała we krwi. Pan Wiciński nie wiedział skąd się wzięła i czy w ogóle to była krew. Zarządca uśmiechnął się tylko szyderczo, po czym rzucił się na Pana Roberta...
- Filipie - rzekł spokojnie pan Robert spoglądając na zakrwawioną koszulę zarządcy. - co się stało?
Jednak mężczyzna, do którego zwrócił się ojciec Wiktorii nie odpowiadał. (...)
- Zabiłem pana córkę... Martę. - powiedział i w ułamku sekundy rzucił się na pana Roberta. Mówiąc to szyderczo się uśmiechał - a teraz zrobię to samo z tobą, ty zafajdana brodata gnido. (s. 26)

- Niech mnie pan puści! - mówiła, a jej głos drżał. Po policzkach popłynęły pierwsze łzy. 
- Nic ci nie zrobię.
Wiktoria upadła na ziemię, a pan Filip wykorzystując sytuację z iście perfekcyjną zręcznością ściągnął niewielkie różowe majteczki. Wiktoria chcąc ratować swój tyłek rzuciła się do ucieczki, w czasie, kiedy pan Filip zauroczony był wyglądem jej bielizny. (s. 27-28)

Wiktoria spojrzała na niego swymi błękitnymi oczami... Była blada jak ściana. Na widok krwi zebrało jej się na wymioty. Uczucie było tak silne, że nie dało się go powstrzymać. Zwróciła zielone wymiociny na martwe ciało zarządcy. Tak się okazało, że jedzenie, które ostatnio skonsumowała, zamiast wyjść tyłem, postanowiło obrać inną drogę ucieczki z organizmu w postaci zielonkawych wymiocin. (s. 28-29)


I tu przebrała się miarka. Po przeczytaniu ostatniego cytatu mnie samej zrobiło się niedobrze. Zastanawiałam się, kim jest ten młodzieniec, który stworzył tak niecodzienną opowieść. I tu jakże wielkie było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że to nie szóstoklasista, ani nawet gimnazjalista. Drodzy moi, Marek Będkowski to "Student Akademii im. Jana Długosza w Częstochowie. Z zamiłowania w wolnych chwilach rysuje i pisze. Chciałby wydać swoją powieść w formie książkowej, jednak na razie nie udało mu się tego dokonać. "** I nie dziwię się. Mam też nadzieję, że nigdy przenigdy tego nie dokona. Nie wiem czy się ze mną zgodzicie, czy może moja ocena jest zbyt ostra, ale uważam, że tego typu "pisarstwo" powinno się jak najszybciej wyłapywać i eliminować. Przykro mi, panie Marku, ale nie jest pan pisarzem, ani nawet bajarzem. I mam wielką prośbę, niech pan nie pisze kolejnych tomów tej trylogii.  Może przynajmniej rysunki nieco lepiej panu wychodzą...  

Jak wy oceniacie te fragmenty? Moją opinię już znacie :)

*Wszystkie cytaty pochodzą z ebooka Marka Będkowskiego "Klątwa czarnoborskiego lasu", wyd. RW2010,
** Cytat ten pochodzi ze strony http://www.rw2010.pl/go.live.php/PL-H6/przegladaj/SNDQ%3D/czarnoborska-trylogia-tom-i-34klatwa-czarnoborskiego-lasu34.html?title=Czarnoborska%20Trylogia%20TOM%20I%20%22Kl%C4%85twa%20Czarnoborskiego%20lasu%22

16 komentarzy:

  1. O matko... nie wiadomo czy się śmiać czy płakać.

    OdpowiedzUsuń
  2. :)
    Nie czytałam całości, ale te fragmenty są okropne.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja nie czytałem, ale wiem jak trudno jest napisać opowieść. Dlatego pierwsza z reguły jest najsłabsza. Trzeba dać szansę autorowi, nie skreślać na początku.

    OdpowiedzUsuń
  4. Fragmenty faktycznie są tragiczne, ale tak jak pisanyinaczej jestem za tym żeby nie skreślało się nikogo na początku.

    OdpowiedzUsuń
  5. Magotkowo, Agnes - Dalsza część książki obraca się wciąż w podobnych klimatach... Trzeba było nazwać to groteską, parodią, ale nie horrorem

    pisanyinaczej, Sara Deever - a ja uważam, że należy się ostra krytyka tym, którzy oddają do publicznego użytku prozę zupełnie się do tego nie nadającą Nikt wcześniej, przed wydaniem, nie czytał tego tekstu? Nie mówię oczywiście o rodzinie, ale jakiś polonista, lub inny obiektywny krytyk..? pisanyinaczej, ty wiesz najlepiej ile trzeba zrobić, by upewnić się, że książka jest gotowa do wydania. Nie rozumiem sensu szczegółowego opisywania, którędy wychodzi obiad i jak wygląda to, co z niego zostało. Według mnie osoba, która zabiera się za pisanie własnych historii, obraca się w świecie literatury i czyta wiele innych, lepszych i gorszych książek. Na tym buduje się podstawy do własnego warsztatu. Ale to moje prywatne zdanie :) mnie się po prostu taki rodzaj pisarstwa nie podoba...

    OdpowiedzUsuń
  6. Po postawieniu sobie pytania "śmiać się czy płakać", wybieram opcję nr 1.
    Rozumiem Twój ból, bo jakiś czas temu zgodziłam się przeczytać książkę pewnego autora napisaną w bardzo podobnym stylu (jeśli można tu mówić o jakimś stylu). Książka została wydana w formie papierowej! Liczy sobie ponad 600 stron, na których ciągle jest powtarzane to samo i nic się nie dzieje. Naprawdę szkoda drzew :/.

    Ja nie skreślam autorów, którzy tak piszą, po prostu ich nie czytam. Skoro trudno jest napisać powieść, to trzeba się postarać, a nie wydawać coś, bo się napisało, nawet jak jest poniżej poziomu, a każdy czytelnik rzuci ją w kąt i zjedzie od góry do dołu. A potem autor jest urażony...

    OdpowiedzUsuń
  7. Maya - masz zupełną rację. Biję się w pierś, bo być może zbyt ostro potraktowałam autora dodają kilka słów za wiele. Trudno, stało się, nie będę teraz tego kasować. Co nie zmienia faktu, że powieść jest jaka jest...

    OdpowiedzUsuń
  8. O kurcze... Nigdy po nią nie sięgnę.... Jak na mnie to i yak dużo wytrzymałaś...

    OdpowiedzUsuń
  9. Poległam po dwóch pierwszych słowach w pierwszym cytacie, piękne! Cóż za wiekopomne dzieło! Dobrze, że nie czytam takich rzeczy ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Cytaty rzeczywiście przerażające - jak przystało na horror :D A może to miało być śmieszne? Bo aż nie mogę uwierzyć, żeby ktoś coś takiego napisał na poważnie... Niemniej, biorąc pod uwagę, że śmieszne również nie jest, oceniam jako grafomanię rzadko spotykanej klasy.
    I (a propos dwóch komentarzy) bez przesady z tym, że ciężko jest napisać pierwszą książkę i należy dawać drugą szansę. Jak ktoś chce być pisarzem, to świetnie, ale niech zaczeka z publikacją aż stworzy coś naprawdę godnego uwagi.

    OdpowiedzUsuń
  11. A okładka właśnie zachęcająca..
    No ale fragmenty rzeczywiście niezbyt;D
    Tak więc na pewno jej nie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  12. Paideia ale nie ma co się bić w pierś. Każdy ma prawo do swojej opinii. W moim odczuciu nikomu krzywdy nie zrobiłaś ;).

    OdpowiedzUsuń
  13. Bujaczek - wytrzymałabym pewnie i dłużej, pytanie tylko: po co?

    Kornwalia - podziwiam ludzi, którzy mają odwagę na publikowanie takich tekstów.

    lilybeth - dzięki za potrzymanie na duchu. Szczerze mówiąc mam coraz większe wyrzuty sumienia, ale tak się wzburzyłam tym tekstem, ze napisałam na gorąco, co o nim myślę (albo raczej co myślę o autorze...)

    Miravelle - ja głównie dlatego sięgnęłam po tę pozycję. Okładka bardzo ciekawa, opis też był intrygujący. I tyle plusów :)

    Maya - dzięki, ale i tak trochę źle się czuję. Nic to, niedługo minie... ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo mnie zaintrygowała twoja recenzja...

    OdpowiedzUsuń
  15. A ja dla takich pisarzy jak pan Marek Będkowski nie mam litości. Staram się nie sięgać po ich utwory, a jeśli sięgnę, oceniam na 1.
    Hm, cytaty są straszliwe, najgorszy ten pierwszy.
    A z Pisanym Inaczej się nie zgadzam. Owszem, debiutanckie utwory są zwykle słabe, ale nie aż tak słabe jak to "coś".

    OdpowiedzUsuń
  16. A ja fanem jestem szczerze. Przy niczym tak się nie uśmiałem, jak przy tej "powieści". Mam dostęp do rozszerzonej wersji, której nie sposób teraz nigdzie znaleźć. Autor usunął ponad 80 stron z "wstępu" - a szkoda bo dla ludzi z radykalnym poczuciem humoru to spora strata. :)

    OdpowiedzUsuń