niedziela, 2 stycznia 2011

"Chłopiec z latawcem" - ekranizacja książki Khaleda Hosseiniego

Reżyseria: Marc Forster  
Tytuł oryginału: The kite runner
Gatunek: melodramat
Kraj produkcji: Chiny, USA
Rok produkcji: 2007
Czas trwania: 128 minut


Ocena: 5,5

Książkę "Chłopiec z latawcem" Khaleda Hosseiniego znają chyba wszyscy. Ja też miałam to szczęście odkryć wspaniałą historię dwóch przyjaciół: sunnity Amira oraz szyity i  sługi - Hassana. Ci dwaj młodzi chłopcy nawet nie przypuszczają, że cokolwiek mogłoby zaszkodzić ich braterskiej przyjaźni. Do czasu jednak.


 Pewnego dnia Amir bierze udział w starym i bardzo popularnym w Afganistanie konkursie puszczania latawców. Był to stary zwyczaj, dziś już chyba zabroniony przez rządzących Talibów. Marzeniem Amira była nie tyle wygrana, ile pokonanie rekordu 14 ściętych latawców, należącego do jego ojca. Chłopak pragnie, by tata zwrócił na niego uwagę, by dostrzegł w nim prawdziwego młodego mężczyznę, by był z niego dumny. 


Niestety wygrana Amira przynosi największe nieszczęście w życiu dwóch przyjaciół. Hassan oddaje dla przyjaciela to, co ma najcenniejszego, Amir natomiast jest świadkiem okrutnego momentu tego "oddania". Drogi przyjaciół rozchodzą się na dobre. Ale ich światy jeszcze się połączą, w najmniej spodziewanym momencie...


Film jest nieco skróconą wersją książki, niemniej oddaje najważniejsze momenty i główne problemy historii przedstawionej przez Hossieiniego. W końcu reżyserii tego przedsięwzięcia podjął się twórca mojego ukochanego "Marzyciela" - Marc Foster. Scena rozpoczynająca film jest jakby drugą częścią książki - przedstawia dorosłego Amira, który wraz z ojcem mieszka w Kaliforni, gdzie schronili się przed nadciągającymi do Kabulu wojskami sowieckimi. Z bogatej i wpływowej rodziny upadają na samo dno i rozpoczynają życie od nowa w Stanach Zjednoczonych. Relacje syna i ojca są skomplikowane, pełne niedomówień, niespełnionych nadziei i tęsknoty za tym, co już nie wróci. Na dodatek tata po dzień dzisiejszy wspomina swego sługę oraz jego syna - Hassana. Dlaczego nie może uwolnić się od przeszłości?


 Tym, co dodało uroku adaptacji, jest oryginalny język, jakim posługiwali się Afgańczycy. Kolejnym szalenie ważnym elementem jest muzyka, której praktycznie nie ma. Jest niezauważalna, subtelna, cicha. A w najważniejszych momentach filmu nagle znika - nie ma jej. Aż ciarki człowieka przechodzą. Jedyną niewielką wadą filmu są zbyt szybkie (jak dla mnie) sceny. Czasami miałam wrażenie, jakby wątek przeleciał niepostrzeżenie, nie pozwalając się raczyć krajobrazem lub też nie dając czasu na zastanowienie się dlaczego tak się stało i o co w tym wszystkim chodzi. Mnie brakowało tego, mimo, że czytałam książkę i wiedziałam dokładnie, co i dlaczego się dzieje. 


Chciałabym też podpowiedzieć osobom, które będą miały kiedyś okazję obejrzeć ten film, by najpierw przeczytały jednak książkę. szczerze przyznam, że nie zachwyciłabym się filmem, gdybym nie znała wcześniej jego treści. Bardzo się cieszę, że dzięki tej adaptacji mogłam jeszcze raz przeżyć historię opisaną przez jednego z najlepszych (jak dla mnie) pisarzy Bliskiego Wschodu. POLECAM WSZYSTKIM! I życzę wielu mocnych wrażeń :) 

11 komentarzy:

  1. Filmu nie oglądałam, ale książka powaliła mnie na kolana.

    OdpowiedzUsuń
  2. ooo nawet nie wiedziałam o ekranizacji
    książka jedna z lepszych jakie czytałam
    muszę zdobyć ten film :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Książkę przeczytałam, zrobiła na mnie duże wrażenie i też ją polecam. Filmu dotychczas nie odważyłam się obejrzeć.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tajemnica - jeśli książka się spodobała, warto obejrzeć film :)
    Kinga - ja też stosunkowo niedawno odkryłam tę ekranizację - polecam!
    Lirael - mnie też trudno było się przełamać. Miałam ten film już od kilku miesięcy i dopiero po świętach zdobyłam się na obejrzenie go. Niestety nie powala na kolana jak książka, ale jest bardzo ciekawy i przede wszystkim odświeża wspomnienia historii o chłopcu z latawcem

    OdpowiedzUsuń
  5. Z miłą chęcią obejrzę:) zwłaszcza, że książkę mam już za sobą :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Aneta - cóż mogę powiedzieć, po prostu polecam ci ten film :)

    OdpowiedzUsuń
  7. To mój numer jeden z ubiegłego roku. Warto przeczyta.:)

    OdpowiedzUsuń
  8. O, to ja jedyna mam odwrotnie. Najpierw widziałam film, potem dowiedziałam się o książce. Film bardzo mi się podobał mimo nieznajomości oryginału, ale uspokajam - zamierzam ją przeczytać :]

    OdpowiedzUsuń
  9. kornwalia - skoro film ci się podobała, to książka powinna zrobić o wiele większe wrażenie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Książka jest naprawdę niezapomniana, pod każdym względem. Ja jestem jej wielką miłośniczką. :) Muszę też koniecznie zobaczyć ekranizację, tym bardziej że zdjęcia i recenzja są zachęcające.

    OdpowiedzUsuń
  11. Jolanta - nic dodać, nic ująć, po prostu trzeba zobaczyć :)

    OdpowiedzUsuń