niedziela, 25 lipca 2010

"Lokator" - ekranizacja "Chimerycznego lokatora" R. Topora


Reżyseria: Roman Polański
Tytuł oryginału: Le locataire (The tenant)
Gatunek: thriller (psychologiczny)
Rok produkcji: 1976
Czas trwania: 125 minut
Ocena: 5


Cóż to za film.. Gdybym wcześniej nie przeczytała książki (TU zamieściłam jej recenzję), na podstawie której Polański napisał scenografię i wyreżyserował "Lokatora", nie byłabym w stanie spokojnie przesiedzieć przed telewizorem (tym bardziej, że oglądałam go ok. godziny 23). Gdyby nie książka, trudno byłoby się domyślić skąd wziął się ząb w ścianie mieszkania, dlaczego główny bohater zaczyna przebierać się za kobietę i dlaczego ci dziwni ludzie przesiadują w toalecie naprzeciw jego okna... Reżyser praktycznie nic nie zmienił w treści, a mimo wszystko film daje dużo bardziej do myślenia. Przede wszystkim mało słów, dużo dziwnej muzyki, ponure sceny i spokój. To najbardziej oddaje charakterystykę dzieła. Polański w roli Trelkowsky'ego - polskiego emigranta z francuskim obywatelstwem - bardzo przekonujący, aczkolwiek zawsze zastanawia mnie jak reżyser może obsadzić siebie w roli głównej... Czyżby aż tyle samokrytyki posiadał??



O czym jest film? W skrócie: Trelkowsky chce wynająć mieszkanie od pana Zy - dziwnego staruszka, który stawia dość wygórowane warunki. Na dodatek poprzednia lokatorka - Simone Choule - próbowałapopełnić samobójstwo i znajduje się w szpitalu w stanie krytycznym. Trelkowsky szarpany wyrzutami sumienia postanawia odwiedzić poszkodowaną. W szpitalu poznaje przyjaciółkę Simony - Stellę, lecz wstydzi się przyznać, że zajął mieszkanie niedoszłej samobójczyni. Pomiędzy nim a nowo poznaną kobietą zaczyna zawiązywać się pewien rodzaj więzi. Tymczasem sąsiedzi kamienicy, w której nasz bohater wynajmuje mieszkanie, coraz dziwniej się zachowują: nachodzą go, oskarżają o zakłócanie ciszy nocnej, sprowadzanie kobiet itp. Trelkowsky oddala się od przyjaciół, boi się poruszać po mieszkaniu. Nie chce zadzierać z sąsiadami, a więc całymi dniami przesiaduje w ciszy i spokoju. Po pewnym czasie zauważa, że w kamienicy zaczynają się dziać rzeczy strasznie dziwne i niepokojące...


Biorąc pod uwagę, że film powstał w 1976 roku, muszę powiedzieć, że zrobiony jest fantastycznie. Być może we Francji technika była na nieporównywalnie wyższym poziomie, nie jestem aż takim znawcą kina europejskiego... Jedno jest pewne: Polański jako młody reżyser naprawdę stanął na wysokości zadania. Znalazłam gdzieś w Internecie opinię, która głosiła, że "Lokator" jest jednym z "Siedmiu wspaniałych", czyli jednym z siedmiu dzieł reżysera, które trzeba zobaczyć. 


Jedyne, co mi przeszkadzało w filmie to mdła postać Stelli granej przez Izabelle Adjani. Sądziłam, że tak znana aktorka wleje nieco czaru i ducha z tę nieszczęsną bohaterkę, ale widocznie nie tego Polański oczekiwał. A szkoda - uważam, że aktorka miała tu spore pole do popisu. 
Chciałabym też dodać swoją subiektywną ocenę na temat Polańskiego - nie sądziłam, że był z niego aż taki przystojniak - w porównaniu z dzisiejszymi czasami ;) 


Zdecydowanie nie jest to dzieło na miarę Hollywood i przez zyskuje w moich oczach. Byłoby jeszcze ciekawiej, gdyby dialogi prowadzono w języku francuskim (a nie angielskim, przez co film stracił sporo uroku). Większość aktorów nie mówiła dobrze po angielsku, z głównym bohaterem na czele. O tym, że film jest specyficzny i nie każdemu przepadnie do gustu nie muszę chyba pisać, bo świadczy o tym proza Topora - albo się go kocha, albo nienawidzi. Ja należę do zdecydowanych fanów jego czarnego humoru i dlatego film zaliczam do ciekawych i interesujących, aczkolwiek nietypowych.  

4 komentarze:

  1. Witam toruniankę:)
    Tą notką zachęciłaś mnie do książki, bo film znam i uznaję za rewelacyjny. Myślę, że Polański idealnie pasował do tej roli, więc wiedział co robi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, wybacz, coś mnie blogger z tym Toruniem oszukał. Dziwna sprawa :]

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie ma problemu - Toruń piękne miasto :)
    Co do książki - Topor to mój ulubiony autor i polecam jego książki, są dziwaczne i tryskają czarnym humorem (choć bynajmniej nie jest to humor angielski)

    OdpowiedzUsuń
  4. "Lokatora" obejrzałem dość niedawno i, niestety, byłem rozczarowany. Wydaje mi się, że "Wstręt" i "Dziecko Rosemary" były lepsze. Film na początku trochę się dłuży, a w dodatku zabił go angielski dubbing (oglądałem w wersji oryginalnej). Dziś jednak skończyłem "Chimerycznego Lokatora" (moje pierwsze zetknięcie z Toporem) i muszę powiedzieć, że książka jest minimalnie lepsza, zwłaszcza, jeśli idzie o zakończenie.
    Nie chcę być źle zrozumiany - uważam, że jest to bardzo dobry film, ale z całej trylogii - najgorszy. Niemniej, poleciłbym go każdemu.

    OdpowiedzUsuń