piątek, 17 stycznia 2014

[KLASYCZNIE] Sen nocy letniej


Autor: William Shakespeare
Tytuł oryginału: A midsummer night's dream
Tłumaczenie: Leon Ulrich
Format: e-book
Wydawnictwo: Wolne Lektury
Na podstawie wersji papierowej: wyd. Gebethner i Spółka, 1895
Liczba stron: 85
Rok wydania: 2011
Ocena: 4

źródło: własna biblioteczka

...Godzina ślubów naszych, Hippolito,
Szybko się zbliża; cztery dni szczęśliwe
Nowy sprowadzą księżyc, ale dla mnie
Jak stary miesiąc powoli cienieje!...*

William Shakespeare jest chyba najsłynniejszym w świecie dramaturgiem. Pisał zarówno zabawne, przyciągające do teatrów tłumy ludzi komedie jak i poważne, ambitne tragedie, nad którymi debatują i zastanawiają się zarówno naukowcy jak i reżyserzy. Niewątpliwie coś w tym jest, skoro od setek lat nieprzebrane tłumy gromadzą się w teatrach całego świata, by podziwiać kunszt literacki autora.

Przyznaję się bez bicia, że z dzieł angielskiego dramaturga widziałam tylko "Hamleta" i "Romeo i Julię" (w teatrze telewizji, nie na żywo niestety), i to w wieku, który nie pozwalał do końca zrozumieć ich sensu. Oczywiście przeczytałam też kilka z jego dzieł - dawno, dawno temu... Postanowiłam więc nadrobić zaległości i sięgnęłam po niezbyt wymagającą lekturę - "Sen nocy letniej". Skusił mnie tytuł, skusiły czas i miejsce akcji. Czy jestem zadowolona? Hmmm...


Starożytne Ateny, czasy wiary w greckich bogów i herosów, czasy panowania księcia ateńskiego Tezeusza, który lada dzień poślubić ma Hippolitę. Tymczasem do jego pałacu przychodzi strapiony Egeusz, gdyż planuje wydać za mąż - za Demetriusza - swą piękną córkę Hermię. Ta jednak odmawia, nawet pod groźbą dożywotniego odosobnienia, gdyż kocha Lizandra, i to z wzajemnością. Nie kruszy to jednak ani serca ojca, ani rozsądku narzeczonego. Oboje obstają przy swoim. Cóż więc pozostaje młodym kochankom? Ucieczka! Ze swych planów Hermia zwierza się przyjaciółce, Helenie, która kocha się na zabój w Demetriuszu. Ta chcąc zyskać w oczach ukochanego, wyjawia mu ów sekret... I się zaczyna!

Pogmatwane, prawda? Ale to jeszcze nie koniec. Gdyż jednocześnie autor wprowadza kolejne postacie - Tytanię i Oberona, czyli królową i króla wróżek. Dochodzi między nimi do konfliktu na tle małego indyjskiego pazia, którego oboje pragną mieć w swym orszaku. Kłótnia jest na tyle poważna, że Oberon postanawia ukarać Tytanię za upór. A zemsta ma być słodka - król posiada bowiem sok z bratków o właściwościach magicznych, komu podczas snu choć kropla spadnie na powiekę, ten po przebudzeniu zakocha się w pierwszym ujrzanym stworzeniu. 

A tymczasem... ateńscy rzemieślnicy pragną, na cześć ślubu swego księcia, przedstawić sztukę - historię miłości Pirama i Tyzbe. Ale jak to ludzie niższej klasy społecznej, nie posiadają ani talentu, ani odpowiednich strojów, nie mówiąc już o innych elementach scenografii. Czy ich dzieło ukaże się oczom Tezeusza? O tak, i to z jaką pompą!

Ja widzicie akcja jest bardzo skomplikowana, naszpikowana różnymi postaciami, i na dodatek każdy z każdym w pewnym momencie się spotyka. Większość czasu (nocy) bohaterowie spędzają w lesie, a sok z bratków strasznie komplikuje życie młodszym i starszym kochankom. Wesołe to? Ano wesołe, radosne, ciekawe. Ale nie porywa. I gdyby nie notatka J.I. Kraszewskiego, będąca wstępem do jednego z wydań "Snu nocy letniej", większości alizji i dygresji po prostu bym nie zrozumiała. I tak na przykład: okazuje się, że noc, podczas której dzieją się wszystkie te dziwne rzeczy, to po naszemu "noc świętojańska" czy też "noc Kupały" (co sugeruje angielski tytuł komedii). Dzięki tej notatce zdałam sobie także sprawę z tego, że Szekspir pisząc o wróżkach i innym nadprzyrodzonych stworzeniach narażał się na spore problemy - nie zapominajmy, w jakich czasach żył: wtedy czarownice palono na stosie! Podobno także wprowadzenie trupy rzemieślników miało na celu ośmieszanie innych dramaturgów, którzy tworzyli i wystawiali swe dzieła w tym samym czasie co Szekspir. Czy robili to aż tak nieudolnie, że trzeba było wytykać ich palcami na scenie swego teatru? Tego nie wiem. Ale niezbyt pozytywnie świadczy to o autorze. 

Czytałam w wielu recenzjach, że "Sen nocy letniej" trzeba zobaczyć, by móc wyrobić sobie o nim zdanie, gdyż sama lektura nie oddaje pełnego blasku i magii tej sztuce. Być może. Na pewno, jeśli w trójmiejskich teatrach pojawi się ta komedia, nie omieszkam jej obejrzeć, by skonfrontować moje wyobrażenia i być może nieco przychylniej na nią spojrzeć. Póki co "Sen nocy letniej" jest dobrą lekturą. I nic poza tym.

..Jeżeli łaska, dajcie nam oklaski:
Robin wam z lichwą spłaci wasze łaski...*

* Pierwsze/ostatnie zdanie powyższego dramatu 

12 komentarzy:

  1. Dla mnie jest to najzabawniejsza komedia Szekspira! Za każdym razem pękam ze śmiechu czytając sceny z przedstawieniem ateńskich rzemieślników na cześć Tezeusza i Ariadny :D Poza tym niestworzone perypetie bohaterów, ich język - wszystko przemawia tylko na korzyść tej sztuki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie trochę drażniło, że raz wersy się rymowały, innym razem były pisane zupełnie chaotycznie. Ale może to po prostu taki styl tłumacza.

      Mnie - oprócz Denka oczywiście - najbardziej rozbawiał Puk. Z niecierpliwością czekałam na to, co tym razem wywinie :)

      Usuń
    2. A w czyim przekładzie czytałaś?

      Usuń
    3. W przekładzie Leona Urlicha, z 1895 roku :)

      Usuń
  2. Szekspira znam głównie ze sztuk teatralnych jakie miałam możliwość oglądnąć w tetrze telewizji. Czytałam pewno tylko Hamleta i Romeo i Julię natomiast w teatrze tv oglądałam każdą wystawianą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja czytałam jeszcze "Makbeta", ale w planach tegorocznych chciałabym nadrobić zaległości :)

      Usuń
    2. O.o "Makbecie zapomniałam". Jego też czytałam w liceum.

      Usuń
  3. Och, Szekspir! Ja od dłuższego czasu planuję odświeżyć sobie jego sztuki! Jednak do kalsyki warto wracać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o tak, warto :) niedługo sięgnę po kolejną sztukę Szekspira, w końcu to tylko chwilka, są takie krótkie w łatwe w odbiorze.

      Usuń
  4. Szekspir wiecznie żywy. Sięgnę po to, jeszcze nie czytałam, a jeśli chodzi o adaptacje, to tylko mi gdzieś mignęły i w ogóle nic nie pamiętam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, to jakiś fenomen, że Szekspira czyta się stale i na okrągło. I wciąż powstają nowe adaptacje jego dzieł. Być może zrozumiem to, gdy zapoznam się z większością jego sztuk, a taki mam właśnie plan :)

      Usuń
    2. Ja też, bo sobie kupiłam wielkie i grube tomy z Szekspirem :)

      Usuń