wtorek, 21 sierpnia 2012

Agatha Raisin i ciasto śmierci

Autor: M.C. Beaton 
Tytuł oryginału: Agatha Raisin and the quiche of death
Tłumaczenie: Monika Łesyszak
Wydawnictwo: Edipresse
Seria wydawnicza: Seria Kryminałów, tom I
Rok wydania: 2012
Ilość stron: 252
Ocena: 4

Źródło: od wydawnictwa

Jest to jedno z pierwszych moich spotkań z kryminałem. Nie nastawiałam się na fajerwerki i takowych oczywiście nie było. Ale do najgorszych też książki tej nie zaliczam. Była po prostu dobra. A o czym była? Otóż to...

Główną bohaterką jest Agatha Raisin, 60letnia specjalistka od public relations mieszkająca na stałe w Londynie. Jednak życie w tym wielkim mieście strasznie jej zbrzydło, postanawia więc rzucić wszystko w cholerę i spełnić marzenie z dzieciństwa - zamieszkać na angielskiej wsi Carsely. Kupuje więc małą, starą chatkę, sprzedaje biznes swojego życia i... Zaczyna się strasznie nudzić. Tubylcy jakoś nie bardzo ją akceptują, a sąsiadka wprost nienawidzi (Agatha podebrała jej sprzątaczkę). Nikt jej nie wita, nikogo nie obchodzi, co robi i czym się zajmuje na co dzień. 


Agatha, miłośniczka wszystkiego, co można włożyć do mikrofalówki, dla zdobycia sławy i uznania we wsi, zapisuje się do konkursu na najlepsze wypieki. Jedzie do Londynu, kupuje placek ze szpinakiem u najlepszego piekarza w mieście i pewna wygranej staje w szranki z najlepszymi. I mimo, iż jej ciasto nie zdobywa głównej nagrody (10 funtów), Agatha zdobywa to, co zamierzała - staje się o niej głośno. Niestety nie jest to dobra sława - po tym, jak przewodniczący komisji pada martwy po skosztowaniu kawałka jej ciasta, rozpoczyna się polowanie na mordercę. Wszystko jednak rozchodzi się po kościach. Po prostu zwykły nieszczęśliwy wypadek. Wieś szybko zapomina o sprawie. Za szybko jak na gust Agathy. Pani Raisin postanawia znaleźć winowajcę na własną rękę.

No cóż, sam pomysł jest nawet ciekawy, choć nieco oklepany. To, co najbardziej mnie denerwowało, to sama postać głównej bohaterki. Bardzo zmienna to kobieta, ani zbyt bystra, ani zbyt miła, ani sympatyczna. Do tego prawie wszystkiego się boi. Do tego mieszkańcy angielskiej wsi. Nudni jak flaki z olejem, zupełnie nijacy, markotni, i niechętni w stosunku do obcych. Chyba bym zwariowała z takimi sąsiadami! Do tego przez pierwsze 80 stron akcja toczyła się żółwim tempem. Zaciekawiła mnie dopiero końcówka, w której pojawia się element humorystyczny, odrobina romansu no i rozwiązanie zagadki. 

Właściwie sama końcówka uratowała całą książkę. I na dodatek historia skończyła się tak, że człowieka aż chęci, by sięgnąć po drugi tom (zwłaszcza wątek sąsiedzko-miłosny, kto czytał, ten wie :)). Czy sięgnę po dalsze losy Agathy? Nie wiem, może jak wpadnie mi samo w ręce, to tak. 

Nie powiem wam, czy jest to nowa panna Marple (bo takowej nie znam). Nie powiem, czy M.C. Beaton jest królową powieści kryminalnej, zbyt mało kryminałów przeczytałam. Mnie nie porwała, ale miłośnicy tego typu powieści niech się z nią zmierzą i osądzą sami. 

7 komentarzy:

  1. ostatnio często widzę tę książkę :) jednak chyba odpuszczę ją sobie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, nie będę cię namawiać, każdy powinien sam podejmować decyzję, co przeczyta, a co sobie podaruje :)

      Usuń
  2. Jak to bywa, sa zawsze glosy 'za' i 'przeciw'. Choc to nie jest rasowy kryminal to naprawde dobrze sie czyta i cala seria jest warta uwagi :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) ale ja nie mówię, że książka jest zła. Jest dobra, owszem, pytanie tylko, czy mamy ochotę czytać coś dobrego, czy może warto jednak szukać czegoś świetnego, rewelacyjnego :) Jak widzisz nie jestem super molem książkowym, czytam ledwie kilka książek miesięcznie - szybciej nie potrafię czytać. Dlatego wolę poświęcić czas innym lekturom.

      Usuń
  3. Po przeczytaniu książki miałam dokładnie takie same odczucia. Zresztą opisałam je w recenzji. Ten wątek sąsiedzki rzeczywiście mnie zainteresował, jednak jak na razie nie przeczytałam żadnej z kolejnych książek z tej serii. Jest tyle książek, a czas na ich przeczytanie- ograniczony, że podobnie jak Ty, wolę go poświęcić innym lekturom. :)

    Pozdrowienia :)

    P.S. Grrrr, już kilka razy nie wychodzi mi ta weryfikacja obrazkowa. Chyba muszę sobie kupić mocniejsze okulary. :D No przecież dobrze przepisuję, masakra.

    P.S. (2) Ostatnia próba dodania komentarza teraz będzie. Matkoooooo...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No popatrz, nie wiedziałam nawet, że mam u siebie weryfikację obrazkową! Zawsze mnie to denerwuje na innych blogach ;) no cóż, widocznie narzucone z góry...

      Co do czasu, zauważam, że strasznie się kurczy! A jak już znajdę odrobinę wolnego, to z kolei przechodzi mi ochota na czytanie.. Co za fatalny rok!
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Weryfikację można wyłączyć. Sama ją miałam przez jakiś czas i nawet o tym nie wiedziałam. Ustawienia --> Posty i komentarze --> Włącz weryfikację obrazkową TAK/NIE. :-)

      Usuń