środa, 18 kwietnia 2012

Emil i Lotta prosto ze Szwecji :)

"EMIL ZE SMALANDII" 
Autor: Astrid Lindgren 
Tytuł oryginału: Emil i Lönneberga
Tłumaczenie: Irena Szuch - Wyszomirska
Ilustracje: Björn Berg
Ilość stron: 70
Ocena: 4


"LOTTA Z ULICY AWANTURNIKÓW"
Autor: Astrid Lindgren
Tytuł oryginału: Lotta pa Brakmakargatan
Tłumaczenie: Maria Olszańska
Ilustracje: Ilon Wikland
Ilość stron: 35
Ocena: 5

Wydawnictwo: Polityka 
Seria: Cała Polska czyta dzieciom, t. I
Rok wydania: 2007


Źródło: własna biblioteczka

Już dawno nie miałam okazji spotkać się z twórczością pani A. Lindgren. Zmęczona literaturą dla dorosłych postanowiłam odpocząć nieco i zrelaksować się lekturą dla dzieci. I udało się, po części. Dwie historie małych szwedzkich urwisów wprawiły mnie w dobry humor i cofnęły w czasie. Przede wszystkim czytając historie Emila od razu przypomniał mi się serial, który powstał na podstawie opowiadań A. Lindgren. Niestety z przykrością stwierdzam, że film milej mi się kojarzy. Natomiast pierwowzór trochę mnie nużył. Trochę przeszkadzała mi narracja, trochę denerwowali bohaterowie. I doszłam do wniosku, że jednak takie lektury trzeba obowiązkowo czytać w wieku 5-6 lat. Na starość człowiek chyba dziwaczeje. 

Uprzedzona trochę pierwszym opowiadaniem zabrałam się do lektury z Lottą w roli głównej i tym razem przeżyłam miłe zaskoczenie. Bardzo ciekawa historia małej buntowniczki, która po bardzo nieudanym poranku postanawia wyprowadzić się z domu. W realizacji planu pomaga jej sąsiadka. Dzielna Lotta wytrzymała w nowym lokum do wieczora. Skruszona wróciła do domu i zrozumiała, że nawet po największej burzy wychodzi słońce i nie warto dąsać się w nieskończoność. Historia z morałem, ciekawa, wesoła i krótka - w sam raz dla najmłodszych pociech. 


Podsumowując - A. Lindgren pisze specyficznym językiem, który nie zawsze mi odpowiada. Być może wyrosłam już z dosłownych opisów, krótkich i dziecinnych dialogów. Być może przyzwyczaiłam się do tych współczesnych bajek dla dzieci, które serwuje nam chociażby G. Kasdepke. Jednak mimo, iż nie należę do miłośników szwedzkiej pisarki, to nie mogę powiedzieć, że jej nie lubię. Z przyjemnością sięgnę więc po kolejne jej dzieła - marzy mi się przeczytać w końcu "Braci lwie serce". Mam też w pamięci wspaniałe "Dzieci z Bullerbyn", które podpowiedziały mi mnóstwo pomysłów zabaw podczas wakacji. Czy warto czytać bajki A. Lindgren dzieciom? Oczywiście, że tak! Całym sercem wspieram  akcję "Cała Polska czyta dzieciom", i bardzo się cieszę, że w kanonie lektur dla najmłodszych widnieje nazwisko A. Lindgren. Żałuję jednocześnie, że nie było mi dane częściej spotykać się z nią w dzieciństwie... 

4 komentarze:

  1. Dwie najlepsze bajki dla mnie to oczywiście Dzieci z Bullerbyn i Bracia lwie serce o których własnie spomniałaś ! Lubię tez oglądać ekranizacje jej powiści :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, właśnie... Muszę w końcu sięgnąć po "Braci...", bo wszyscy rozpływają się w zachwytach :) a że mam przesyt literatury dla dorosłych, chętnie poszukam tę książkę w najbliższym czasie

      Usuń
  2. No proszę :) Ja również relaksowałam się ostatnio przy twórczości A.Lindgren. Przeczytałam ponownie "Braci Lwie Serce" i w zasadzie mam podobne odczucia jak Ty. Chyba trochę wyrosłam z języka Lindgren, bo książka trochę mnie irytowała narracją, ale wciąż mam do niej sentyment :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm... aż się boję, że "Bracia..." mi się nie spodobają i niechętnie będę czytać książki Lindgren własnym dzieciom. Mam nadzieję, że tak się nie stanie, ale niestety, czasami kiedy odkrywamy coś w dorosłym życiu, okazuje się, że jest już za późno. A czsu cofnąć się nie da... :)

      Usuń