środa, 25 sierpnia 2010

Lód

Autor: Władimir Sorokin 
Tytuł oryginału: Лед 
Tłumaczenie: Agnieszka Lubomira Piotrowska
Cykl: Lód, t. 1
Wydawnictwo: WAB
Seria: Don Kichot i Sancho Pansa
Rok wydania: 2004
Ilość stron: 364
Ocena: 2 (po przeczytaniu 200 stron)

Źródło: biblioteka miejska w Kartuzach

Czytałam o tej książce dosyć pozytywne opinie. Że inna, taka nowoczesna, ukazująca współczesne społeczeństwo i zmieniający się świat. Do tego jeszcze pozycja ta znalazła się na liście serii wydawniczej, którą bardzo lubię (chociażby za Axelsson, Mulisha czy Servin). Żeby tego było mało - w mojej miejskiej bibliotece znalazłam ją na półce oznaczonej kategorią FANTASTYKA. Jakże miałam jej nie wziąć, powiedzcie sami!

Jak się pewnie można domyślić - strasznie żałuję tego kroku. Książka Sorokina jest po prostu obrzydliwa, chociaż pomysł uważam za niezwykle ciekawy. Otóż (jak głosi okładka) pewna organizacja, zwana także sektą przez niektórych, poluje na blondynów i blondynki o niebieskich oczach. Następnie wykonują na nich pewne sadystyczne eksperymenty, z których nie wszyscy wychodzą żywi. Jest też mowa o jakimś kosmicznym lodzie. Ok, nie najgorzej się zapowiada. Ale jak było naprawdę?


Rzeczywiście, pewna grupa porywa ludzi o blond włosach i niebieskich oczach. Wywożą ich gdzieś na odludzie, przywiązują do drzewa, haków, rozrywają ubrania na klatce piersiowej, krępują ręce i zaklejają usta taśmą. Następnie wyjmują z lodówki młot, którego koniec zrobiony jest z lodu i uderzają z całej siły w mostek ofiary. Po czym krzyczą, by ta przemówiła. Trzepią tak aż do skutku: albo serce poda im prawdziwe imię osoby, albo ta po prostu umrze. Jeśli wystąpi pierwsza wersja, zabierają nieprzytomnego, nowego członka ich sekty w miejsce, gdzie dochodzi do siebie. Następnie dochodzi do jakiegoś dziwnego rytuału, który oni nazywają rozmową serc. Wmawiają osobie, że do tej pory żyła w uśpieniu, a oni ją obudzili i teraz rozpocznie się prawdziwe życie. 

Niezła bajeczka, chciałoby się powiedzieć. Wszystko było znośne i doczytałabym książkę do końca, gdyby nie tysiące przekleństw, scen ociekających seksem, wyuzdaniem i sadyzmem. Po prostu nie widzę sensu czytania takich historii. 

"Sorokin bawi się wątkami mesjanistycznymi, a nietzscheańską ideę nadczłowieka wplata we wzory kultury masowej, tworząc porywającą i brawurową opowieść o odwiecznym, niespełnionym marzeniu ludzkości" pisze wydawnictwo na okładce. Po pierwsze - gdzie tu wzory kultury masowej: drobne pijaczki, narkomani, ludzie handlujący żywym towarem, prostytutki. To jest współczesny wzorzec kulturowy?! W którym kraju pytam??!! 

Po drugie - może nie śledzę współczesnych nurtów myślenia człowieka, ale uważam, że marzeniem ludzkości nie są gwałty, przemoc, segregacja rasowa. To już było - w 1939 roku. Nic nowego w tym kierunku Sorokin nie wymyślił.

Jestem oburzona tą książką. Nie ma tu ani grama fantastyki, nie ma się czym zachwycać, jest jedynie obrzydzenie i niedowierzanie, ze ta pozycja znalazła się w finale rosyjskiej nagrody Bookera. To było pierwsze i ostatnie moje spotkanie z tym pisarzem. Muszę sięgnąć po jakąś klasykę rosyjską, by zniknęła odraza do współczesnych pisarzy tego fantastycznego kraju. 

16 komentarzy:

  1. wydaje się straszna, chyba nie chcę jej przeczytać...

    OdpowiedzUsuń
  2. Edith - miałabym wyrzuty sumienia, gdybym komukolwiek poleciła tę książkę..

    OdpowiedzUsuń
  3. Brzmi jak coś, czego po prostu NIE CHCĘ poznać...

    Dla mnie nawet "Achaja" Ziemińskiego była zbyt krwawa i sado-masochistyczna. Ale przy Sorokinie to chyba dziecięca igraszka była.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam dość dawno temu, skończyłam w sumie bez problemów, nie oburzyła mnie tak jak Ciebie, ale uznałam ją jednak za dość przeciętną pozycję. Zwłaszcza pisarstwo Sorokina nie pozostawiło we mnie jakiegoś śladu, takiego, żebym od razu potem była w stanie rozpoznać jego styl.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję za ostrzeżenie. Co prawda z własnej woli na półkę z fantastyką bym nie sięgnęła, ale kto wie, co by mnie przy tym rosyjskim wyzwaniu przyciągnęło :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobrze, że nas przestrzegłaś. Bardzo nie lubie książek o takiej tematyce, też uważam, że historie tego typu po prostu nic nie wnoszą, a wręcz wywołują obrzydzenie.

    Co do wypowiedzi grandelli - "Achaja" jest ulubioną książką mojego chłopaka, choć ja sama jej nie lubie bo uważam, że za dużo w niej przemocy i krzywdy (choć i śmieszna niekiedy bywa, nie powiem). Ale raczej nie przyrównałabym jej do tego, co powyżej. ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Grendella - "Achai" jeszcze nie czytałam, choć miałam ochotę. Teraz będę musiała się zastanowić

    Kornwalia - jestem bardzo przeczulona na punkcie niepotrzebnych wulgaryzmów i przemocy w książce. O ile w "Końcu niewinności", którą przeczytałam ostatnio, wulgaryzmy, gwałty i akty przemocy komponowały się z treścią i przekazem, o tyle tu zupełnie nie widzę powodu takiej formy i treści.

    Futbolowa, Imantra - nie chciałam przestrzegać przed tą książką, tylko wyrazić swoją opinię :) ale skoro wywarło to aż tak wyraźny skutek, należy się tylko cieszyć, że polegacie na moich opiniach :D wielkie dzięki, aż chce się pisać więcej!

    OdpowiedzUsuń
  8. Zastanawia mnie, dlaczego na rynku pojawia się coraz więcej takich książek... Ktoś to jednak musi czytać. I promować.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Myślę, że z "Achają" można spróbować, to nie jest źle skonstruowana powieść. W I tomie odrzuciła mnie po prostu ilość gwałtów, cierpienia i poniżenia jakie musiała znieść główna bohaterka. Podejrzewam, że w dalszych częściach może się okazać, że miało to sens, ale jakoś mi dalsze części w ręce nie wpadły, a uznałam, że na własnej półce mieć "Achai" nie muszę.

    @ imantra - no właśnie napisałam, że to w porównaniu z "Lodem" dziecięca igraszka ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. To zdecydowanie nie lektura dla mnie. Chyba jednak wolę rosyjską klasykę niż współczesną literaturę - ani kryminały, ani powieści obyczajowe jakoś do mnie nie trafiają.

    OdpowiedzUsuń
  11. Inez - rzeczywiście warto by się nad tym zastanowić, komuś widocznie przypadają do gustu takie książki, skoro nawet otrzymują nagrody czy nominacje i stają się bestsellerami w wielu krajach. Zadziwia mnie to zjawisko

    grendella - podejrzewam, że kiedyś skuszę się mimo wszystko i sięgnę po "Achaję". Czasami zdarzają się książki, w których przemoc i obrazoburcze sceny wynikają z tego, co autor chce przekazać (np. "Malowany ptak" Kosińskiego - obrzydliwy, ale jakże prawdziwy)

    lotnica - jeśli tak dalej pójdzie też zmienię zdanie i przestanę czytać współczesną literaturą rosyjską. Chociaż ostatnio czytałam Bułhakowa i też mnie nie zachwycił. Mimo wszystko był bez porównania lepszy od Sorokina

    OdpowiedzUsuń
  12. oczywiście, że polegam na Twoich opiniach, po to je czytam. :) a że mamy podobny gust co do takiej tematyki jak powyższa książka to ciesze się, że mnie przed nią przestrzegłaś, mimo, że jak mówisz - wyrażałaś "tylko" swoją opinię. ;)

    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  13. ps: mówisz, że zadziwia Cię to, iż komuś mogła tak bardzo podobać się ta książka, że aż zdobyła jakiegoś rodzaju nagrody. Tak samo było z filmem "to nie jest kraj dla starych ludzi" - dokładnie tak samo. Okropność która zdobyła Oscara...

    OdpowiedzUsuń
  14. imantra - służę pomocą i oczywiście inspiruję się też twoimi opiniami :) warto pomagać sobie nawzajem :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja mam zupełnie odmienne zdanie na temat tej książki, jak i całej trylogii, którą z zapartym tchem połknąłem w ciągu...tygodnia? Dwóch? Może dlatego tak przypadła mi do gustu, bo jestem gruboskórnym facetem odpornym na przemoc, sadyzm i wszędobylski seks, a Ty jesteś delikatną kobietą... Chyba raczej nie z tego powodu - ja lubię dobrą literaturę, tam gdzie trzeba rzucić ostre słowo ono powinno się pojawić - normą jest, że gangsterzy używają słów na K kiedy coś nie idzie po ich myśli, a nie mówią "ale mam pecha" - i dlatego, wydaje mi się tyle jest tu wulgaryzmów - związane są z charakterem grup, która jest głównym bohaterem zbiorowym powieści. Widzę, że czytasz kryminały, horrory, thrillery, więc chyba stykasz się z jakąś formą przekleństw, a także z przemocą, która jest jednym z podstawowych składników tychże gatunków.
    Dalej - seks też jest w jakiś sposób zakorzeniony w naszych umysłach jako jeden z przymiotów gangstera czy ludzi kierujących sektami. Owszem, również uważam, że seksu jest tu za dużo, widać taka uroda autora.
    Sadyzm - wiąże się on z ogromną potrzebą, pragnieniem, odnalezienia kolejnych członków "narodu wybranego", aby jak najszybciej spełnić swoją rolę - "sadyzm" jest wynikiem troski o dobro ludzkości.
    "Po pierwsze - gdzie tu wzory kultury masowej: drobne pijaczki, narkomani, ludzie handlujący żywym towarem, prostytutki. To jest współczesny wzorzec kulturowy?! W którym kraju pytam??!! " - wydaje mi się, że niestety taki jest wzorzec kulturowy, może nie ten europejski, ale obawiam się, że tak jest w Rosji - narkotyki i wóda rządzą, kto ma działkę ten jest "cool" (zważ, że książkę wydano w 2002 roku).
    "marzeniem ludzkości nie są gwałty, przemoc, segregacja rasowa" - no nie wiem, jak ogląda się filmy, czyta książki, to jednak ludzie to kupują, chcą to oglądać, więc w jakiś sposób chyba tego pożądają...
    Po co wydaje się takie odrażające i nic nie wnoszące książki? Równie dobrze mogę się zapytać po co wydaje się literaturę obyczajową, sensacyjną, SF, czy inne im podobne badziewie - wszak to nic nie wnosi w nasze życie! Otóż uważam, że wnikliwy czytelnik nawet w najgorszym gniocie znajdzie jakieś przesłanie, coś nad czym warto się zastanowić - wszak nawet ten gniot spełnia ważną funkcję - dzięki niemu wiemy, że inna książka jest dobra! Bo czyż bez brzydoty istniałoby piękno?

    OdpowiedzUsuń
  16. Arcydziełem "Lód" zapewne nie jest, ba, doskonale rozumiem, że może się nie podobać, ale tak prymitywnej recenzji dawno nie czytałam! Jak na "miłośniczkę książek" masz bardzo naiwne (i pruderyjne) spojrzenie na literaturę i świat; sformułowania "wzory kultury masowej" najwyraźniej nie zrozumiałaś.. Życzę powodzenia z klasyką rosyjską, ale nie zdziw się gdy u Dostojewskiego również spotkasz sadyzm i wyuzdanie.

    OdpowiedzUsuń